jak zwykle mój problem

napisał/a: Madzieńka 2007-04-05 13:45
Zbliżają się święta i jak pamiętacie... ja ich nielubię...bo mam złą sytuację w domu. rodzice rozwiedzeni i... mieszkamy w 1 domu z tata i mama (ja, siostra 19 lat, brat 9 lat) I moja mama ma kogos... hmmm... i ten ktos nie ma z kim spedzic swiat... ja go bardzo nie lubie bo zrobil duzo krzywdy mojej mamie a mimo to ona z nim jest. Ona go kocha. Mojego taty nie bedzie w niedziele bo idzie do pracy (wychodzi o 7 i wraca o 20 ) i mama chcialaby zaprosc tego Jej faceta do nas na sniadanie i wogole na caly dzien a ani ja ani moja siostra go nie akceptujemy. czy powinnismy sie zmuszac do tego? Nie zastanawialabym sie nad tym gdyby nie fakt ze taty nie bedzie. Bo gdyby byl to nigdy w zyciu bo raz takie swieta byl ze przy 1 stole mama, my, tata i mamy kochanek... porazka az nie chce o tym pisac! co robic? W sumie nikt nie powinien byc sam w swieta ale naprawde nie chce ogladac tego kolesia. Mam do niego pretensje bo przez niego moi rodzice nie sa razem. Zdania nie zmienie ale czy zmuszac sie do tego aby on przyjechal i tym zrobic mamie przyjemnosc? W sumie to po poludniu powiedzmy ona moglaby do niego jechac. pomóżcie proszę.
Magda
napisał/a: jente8 2007-04-05 14:00
Madzieńko - ja doradzałabym jedno z dwóch. Albo porozmawiać z mamą i powiedzieć jej, że to mają być rodzinne święta i Ty ani Twoja siostra nie chcecie ich spędzać z tym facetem (ale to pewnie nie poskutkuje, zresztą rozumiem, bo z drugiej strony: nikt nie powinien spędzać świąt samotnie). Drugie wyjście: jakoś wytrzymać to niedzielne śniadanie, a potem ulotnić się z domu, żeby z nim nie przebywać... Ale to dla Ciebie też byłoby przykre, bo przecież chciałabyś pewnie być w domu z rodziną. Nie wiem, nie widzę żadnego dobrego wyjścia z sytuacji, jedynie mam nadzieję, że jednak nie będzie aż tak źle.
napisał/a: Madzieńka 2007-04-05 14:42
Dzięki Uleńko,
właśnie bylo tak jak piszesz ze ulotnilam sie w te wiekopomne swieta (rok temu w grudniu) z domu i czulam sie beznadziejnie. Moja mama kiedys powiedziala ze chce za wszelka cene abysmy byly w domu szczesliwe i dobrze sie czuly bo Ona tego nie miala jak byla mama (jej tata pił i bił jej mamę) no i nie chce mama aby historia sie jakos powtarzala... a robi tak ze sie moze powtorzyc... Chce aby byla zadowolona ale wydaje mi sie ze to dorosli ludzie i powinni jakos racjonalnie myslec. Tym bardziej nie chce aby maly brat spedzal swieta z mamy kochankiem bo tata bedzie w pracy... :( żle mi i tak bardzo nie lubię świąt właśnie dlatego ze zawsze ten sam problem. zawsze mysle co zrobic aby bylo dobrze i aby nikogo nie skrzywdzic a tak sie nie da jak sie ma 2 domy jak moja mama. A moze dobrze (przynajmniej lepiej by bylo) jakby Ona tam do niego pojechala po poludniu np ok 15,00... czy cos... a u nas bedzie jeszcze babcia (mamy mama)...
napisał/a: samsam 2007-04-05 14:44
Madzieńka, miło, że wróciłaś.
Ja zdecydowanie bym się sprzeciwiła. Porozmawiajcie z mamą, wytłumaczcie jej. Powinna zrozumieć i mieć na uwadze Wasze dobro.
napisał/a: jente8 2007-04-05 14:46
Ale może spróbuj porozmawiać z mamą, powiedzieć jej, co czujesz i że źle się czujecie w towarzystwie tego faceta i zaproponuj na przykład, że może się zjawić na śniadaniu (żeby nie jadł tego świątecznego śniadania sam), ale potem chcielibyście pobyć tylko w rodzinnym gronie, a jak oni chcą spędzić czas razem, to niech się umówią tak, jak piszesz: że ona do niego pojedzie po południu.
napisał/a: Madzieńka 2007-04-05 14:47
to moj post z grudnia tez przed swietami...


bardzo "boje sie swiąt" bo w domu jest zła atmosfera. Rodzice sa po rozwodzie ale mieszkaja razem w 1 domu ale kazdy ma oddzielne pokoje. Wigilia jednak jest przy 1 stole....
Mama stara sie ja jakos załagodzic, przyklepac to guwienko co wychodzi ... ale to nie wiele daje bo tata nie stara sie wcale... Nie składaja sobie zyczen a tata nawet babci nie składa tylko nam i mama z babcia nam tez składają. bardzo mnie to boli. Bardzo. Mama chciala zlozyc ktoregos roku tacie zyczenia ale on nie chcial. I my na to patrzymy. Dlatego zawsze boli mnie brzuch w wilgile i w swieta bo boje sie ze zaraz zacznie sie awantura. ZAWSZE o tym ciagle mysle. Jest mi z tym zle, bardzo zle. Dlatego ja nielubie swiąt ale nie mowie o tym glosno bo nie chce aby ktos ode mnie z domu o tym widzial. Nie moge sie zawsze doczekac az wstaniemy od tego stołu a czas wtedy tak wolno leci... Nie ma o czym rozmawiac. Bo pogadalabym z kims o czyms ale jest taka niezreczna cisza bo Oni ze soba nie rozmawiaja. Ojciec ma swoje jedzienie i nas czestuje a ja nie chce bo mama zrobila wiligie i chce to jesc. A on wpycha swoje. Mama chce nałożyc karpia i pyta kto chce i jak ktos powie jaa na razie dziekuje - zaraz wezme to on swoje - a moze tego sprobuj i podaje swojegop karpia! to jest chora sytacja na maxa! Ja juz tak nie moge i zawsze placze jak jest skladanie zyczen (chyba rz udalo mi sie przez te 22 lata nie beczec!) bo te zyczenia mnie rozkladaja i nic nie moge powieziec tylko lzy suną po polikach... a potem przez te łzy nie moge nic jesc i nos zapchany.
Sytuacja troszke sie rozładowuje jak Mikolaj zostawi worek z prezentami pod drzwiami. Bo wtedy wszyscy sie tym zajmuja. Ale tez najpierw podkladamy prezenty my a potem ojciec bo dla niego to zawsze za wczesniej i trzeba mowic Młodemu ze Mikolja zapomnial i jeszcze doniosl pare rzeczy!
tak mnie to na maxa meczy ze nie moge i juz od tygodnia czesto o tym mysle. ratuje mnie nasz wyjazd bo to bedzie dla mnie odetchnienie i odreagowanie calej tej akcji. POwinnam cieszyc sie ze swiat ze mozna posiedziec i pogadac ale nie potrafie w takiej sytuacji, staralam sie ale nie umiem. To jest silniejsze ode mnie. ALe ojciec zapewne pojdzie do wujka i popije a jak popieje to jest odwazniejszy i bedzie sie pewnie rzucał.
Modle sie za to aby moj scenariusz sie nie sprawdzil i aby bylo miło, spokojnie, i swiatecznie, aby wszystko bylo wporzadu!

U mego chlapaka w domu tez nie czuje sie dobrze podcza swiat bo nie wiem o czym z nimi gadac i jest dla mnie sztucznie. Moze jestem dziwna nie wiem. PIsze co czuje. Nie wiem czy mnie rozumiesz ale pewnie nie...
Jak bylam mala to lubilam swieta a teraz nie ...
Babcia przyjedzie do nas na swieta. (mamy mama)
napisał/a: samsam 2007-04-05 14:49
Współczuje takiej sytuacji. Święta mają być czasem radości, spotkań z bliskimi, długich rozmów...
U Ciebie nie zapowiada sie fantastycznie. Przykro mi
napisał/a: Madzieńka 2007-04-05 14:49
Dzieki ale jak on juz przyjedzie to napewno po godzinie czy dwóch nie pojedzie do domu. Nie lubie jak moja mama sie przy nim zachowuje bo jest jak 14 latka ...
ale chociaz jest zadowolona a mnie bierze kurwica (przepraszam za to słowo wiem ze brzydkie ale tylko ono tu pasuje) a Ty Ula jak spedzisz swięta? Pamiętam, ze tez sie ich bałaś... Ze Twoja siostra juz z Wami nie mieszka i ze jest Was tylko 3 na swięta...


A no i witam po mojej dłuższej nieobecnosci :)
zmienilo sie to ze moj Raf dostal prace (stała i wymarzona) :))
napisał/a: jente8 2007-04-05 14:55
Madzieńko - jestem zaskoczona, że pamiętasz, ale to miłe Tamte Święta ostatecznie minęły dobrze, bo jednak siostra ze swoją rodzinką przyszła do nas na kolację wigilijną. A te Święta jeszcze nie wiem, jak spędzę, ale wielkanocnego śniadania jakoś nie przeżywam aż tak, jak Wigilii, więc nie martwi mnie, że będziemy tylko we trójkę.
Naprawdę strasznie mi przykro, że nie umiem Ci nic poradzić na Twoją sytuację... może rzeczywiście trzebaby przypomnieć Twojej mamie, że miała się troszczyć o to, żebyście Wy byli szczęśliwi? Nie mówię, że ma zrezygnować ze swojego szczęścia, ale to się na pewno da jakoś pogodzić - żebyście nie musieli spędzać zbyt wiele czasu w towarzystwie tamtego faceta...
napisał/a: Madzieńka 2007-04-05 15:03
no wlasnie, dzieki Ula, najgorsze jest to ze mama tak mi wjezdza na sumienie...ze nie moze z nim spedzic swiat i czeka tylko na moje 1 słowo "niech przyjedzie" a ja milcze...