Ile zaczynu?

napisał/a: ~medea 2012-02-27 17:35
W dniu 2012-02-27 16:31, czeremcha pisze:
> Jasne, że tak. I do spryskiwania formy przed pieczeniem chleba Ja
> kupiłam po prostu olej w spryskiwaczu /w plastikowej butelce z
> pompką/, gdy się skończył - butelkę umyłam i znów napełniłam

O czymś takim właśnie myślałam, bo widziałam w jakimś supermarkecie. I
to raczej oliwa była, ale może olej też się dostanie.

Ewa
napisał/a: ~medea 2012-02-27 17:42
W dniu 2012-02-27 15:30, krys pisze:
>
>> Mam z grzaniem góra-dół, ale termoobiegu nie włączałam.
> A możesz wyłączyć górną grzałkę?

Chyba mam taką opcję. W ogóle piekarnik mam wypasior, a korzystam z
dwóch programów na krzyż. ;)


> Skoro skórka pyszna - znaczy będzie dobrze. Nie żałuj towaru na smarowanie
> blachy, podsyp otębami, sam praktycznie wyskoczy.

Następnym razem tak zrobię, ale póki co muszę od nowa bawić się w
zakwas, bo nic nie zostawiłam. Poczekam, aż się trochę cieplej zrobi.


> Nie chce mi się grzebac w piekarniku

Też tego nie lubię, bo każdorazowo usmażę sobie kawałek dłoni. Nawet
teleskopy nie pomagają. ;)


> , wiec po pierwsze piekę zawsze z wrzącą wodą w środku, po drugie
> smaruje dokładnie chleb przed wstawienie do piekarnika.

Jeśli masz gęste ciasto, to owszem, ale to moje było lejące się, nie
dałoby rady posmarować przed pieczeniem.

Ewa
napisał/a: ~medea 2012-02-27 17:48
W dniu 2012-02-27 17:19, Qrczak pisze:
>
> I teraz kwestie tego rodzaju:
> - jaką miałaś proporcję zaczynu do mąki i wody dodawanej później?

Zaczynu miałam niewiele, ok. pół litra. Do tego dodałam najpierw po pół
szklanki mąki i ciepłej wody. Jak trochę sobie postało, to dodałam 400g
mąki i mniej więcej tyle samo objętościowo wody i wymieszałam. I sól.

> - ile czasu i w jakiej temperaturze chleb wyrastał przed pieczeniem?

U mnie w kuchni jest teraz około 21 st. Wyrastał około godziny, może
troszkę dłużej, aż doszedł do górnej krawędzi foremki.

Foremki wysmarowałam oliwą.
Chleb odszedł od skórki - jak już pisałam - bo był niedopieczony, a ja
go obracałam na wszystkie strony, żeby go wyciągnąć.

Ewa

napisał/a: ~krys 2012-02-27 17:54
medea wrote:

> W dniu 2012-02-27 15:30, krys pisze:
>>
>>> Mam z grzaniem góra-dół, ale termoobiegu nie włączałam.
>> A możesz wyłączyć górną grzałkę?
>
> Chyba mam taką opcję. W ogóle piekarnik mam wypasior, a korzystam z
> dwóch programów na krzyż. ;)

Tia, ja tez mam rożen, z którego skorzystałam ze 2 razy przez 15 lat
Spróbuj upiec "tradycyjnie".
>
>
>> Skoro skórka pyszna - znaczy będzie dobrze. Nie żałuj towaru na
>> smarowanie blachy, podsyp otębami, sam praktycznie wyskoczy.
>
> Następnym razem tak zrobię, ale póki co muszę od nowa bawić się w
> zakwas, bo nic nie zostawiłam. Poczekam, aż się trochę cieplej zrobi.

Błąd. Szkoda, bo zakwas im starszy, tym lepszy.
>
>
>> Nie chce mi się grzebac w piekarniku
>
> Też tego nie lubię, bo każdorazowo usmażę sobie kawałek dłoni. Nawet
> teleskopy nie pomagają. ;)

tia, teleskopy
>
>
>> , wiec po pierwsze piekę zawsze z wrzącą wodą w środku, po drugie
>> smaruje dokładnie chleb przed wstawienie do piekarnika.
>
> Jeśli masz gęste ciasto, to owszem, ale to moje było lejące się, nie
> dałoby rady posmarować przed pieczeniem.

No to chyba mamy winowajcę, biorąc pod uwagę posta od Qry. Za rzadkie mogło
być.
Moje wylać się do foremki nie da, ale zagnieść bochenka też się nie da. Po
wyrośnięciu pozwala się delikatnie pogłaskać ręką umoczoną w wodzie.

--
Pozdrawiam
J. z chlebem w piekarniku

www.kontestacja.com
napisał/a: ~Qrczak 2012-02-27 18:14
Dnia 2012-02-27 17:48, niebożę medea wylazło do ludzi i marudzi:
> W dniu 2012-02-27 17:19, Qrczak pisze:
>>
>> I teraz kwestie tego rodzaju:
>> - jaką miałaś proporcję zaczynu do mąki i wody dodawanej później?
>
> Zaczynu miałam niewiele, ok. pół litra. Do tego dodałam najpierw po pół
> szklanki mąki i ciepłej wody. Jak trochę sobie postało, to dodałam 400g
> mąki i mniej więcej tyle samo objętościowo wody i wymieszałam. I sól.
>
>> - ile czasu i w jakiej temperaturze chleb wyrastał przed pieczeniem?
>
> U mnie w kuchni jest teraz około 21 st. Wyrastał około godziny, może
> troszkę dłużej, aż doszedł do górnej krawędzi foremki.
>
> Foremki wysmarowałam oliwą.
> Chleb odszedł od skórki - jak już pisałam - bo był niedopieczony, a ja
> go obracałam na wszystkie strony, żeby go wyciągnąć.

No to ja mam takie typy:
- za rzadkie ciasto, nie może się lać, acz mnie podobnie, jak Krys,
ciasto gładkop od rąk też nie odchodzi
[ja staram się utrzymać proporcje zakwasu do mąki i wody mniej więcej
takie: 1 kg zaczynu : 1,3 (max. 1,5) kg mąki : 1 kg wody]
- jeśli w ciągu godziny podwoiło objętość, to za szybko wyrosło
[moje chlebki najmocniej rosną poerwsze 2-3 godziny, trzymam w
piekarniku (ok.30 st) zwykle koło 4 godzin).

I jak napisała Krys, zawsze zostaw trochę zaczynu, im starszy, tym
lepszy jest.
A... pisałaś, że masz taką ulubioną piekarnię. Może od nich mogłabyś
wydębić słoiczek ichniego zaczynu? Nie musiałabyś wtedy startować od zera...

Qra
--
Młodość musi się wyszumieć, starość musi się wypalić.
napisał/a: ~medea 2012-02-27 18:26
W dniu 2012-02-27 18:14, Qrczak pisze:
>
> [moje chlebki najmocniej rosną poerwsze 2-3 godziny, trzymam w
> piekarniku (ok.30 st) zwykle koło 4 godzin).

A o tym to już nie pisałaś, żeby do wyrastania wstawić do piekarnika. No
tak, to na pewno o to chodzi.

>
> I jak napisała Krys, zawsze zostaw trochę zaczynu, im starszy, tym
> lepszy jest.
> A... pisałaś, że masz taką ulubioną piekarnię. Może od nich mogłabyś
> wydębić słoiczek ichniego zaczynu? Nie musiałabyś wtedy startować od
> zera...

A nie, ja siama muszę.

Ewa
napisał/a: ~krys 2012-02-27 18:30
Qrczak wrote:

> [ja staram się utrzymać proporcje zakwasu do mąki i wody mniej więcej
> takie: 1 kg zaczynu : 1,3 (max. 1,5) kg mąki : 1 kg wody]

To raczej kwestia wprawy. Ja mam zaczyn z 10 łyżek mąki plus 200 ml wody po
"obudzeniu", co następnego dnia rano daje prawie cały słoik 900 ml, nie
liczac tego, co ucieknie. Zakwas różnej gęstości. Do tego ok. 3 kg mąki i
1,5 l wody( wode dodaje na oko - zależy od gęstości zakwasu.

> - jeśli w ciągu godziny podwoiło objętość, to za szybko wyrosło
> [moje chlebki najmocniej rosną poerwsze 2-3 godziny, trzymam w
> piekarniku (ok.30 st) zwykle koło 4 godzin).

Potwierdzam. Ja się nie spieszę, nie poganiam, latem o 16.00 mam chleb
zagniatany o 8.00. Teraz rośnie dłużej
>
> I jak napisała Krys, zawsze zostaw trochę zaczynu, im starszy, tym
> lepszy jest.

Głupio wyglądam z wielkiej... wolę krys.

> A... pisałaś, że masz taką ulubioną piekarnię. Może od nich mogłabyś
> wydębić słoiczek ichniego zaczynu? Nie musiałabyś wtedy startować od
> zera...

Medea zrobiła sobie pierwszy, to da radę i drugi. Ja bym nie powiedziała, że
ten chleb to totalna porażka. To jest proste jak konstrukcja cepa, ale
dopiero, jak się dojdzie do wprawy ( albo ma się gdzie podejrzeć).

--
Pozdrawiam
J.

www.kontestacja.com
napisał/a: ~krys 2012-02-27 18:34
medea wrote:

> W dniu 2012-02-27 18:14, Qrczak pisze:
>>
>> [moje chlebki najmocniej rosną poerwsze 2-3 godziny, trzymam w
>> piekarniku (ok.30 st) zwykle koło 4 godzin).
>
> A o tym to już nie pisałaś, żeby do wyrastania wstawić do piekarnika. No
> tak, to na pewno o to chodzi.

To ja ci dodam, że ja tak: zagniatam 20 minut, potem odstawiam na 1,5
godziny pod mokrą ściereczką, potem zagniatam lekko, dziele, pakuje w
foremki i wstawiam do zimnego piekarnika, pod wilgotną ściereczką do
wyrośnięcia. Potem nagrzewam piekarnik z pojemnikiem z wodą, wstawiam
chlebek ... Koniec technologii.

--
Pozdrawiam
J.

www.kontestacja.com
napisał/a: ~Qrczak 2012-02-27 19:03
Dnia 2012-02-27 18:30, niebożę krys wylazło do ludzi i marudzi:
> Qrczak wrote:
>
>> [ja staram się utrzymać proporcje zakwasu do mąki i wody mniej więcej
>> takie: 1 kg zaczynu : 1,3 (max. 1,5) kg mąki : 1 kg wody]
>
> To raczej kwestia wprawy. Ja mam zaczyn z 10 łyżek mąki plus 200 ml wody po
> "obudzeniu", co następnego dnia rano daje prawie cały słoik 900 ml, nie
> liczac tego, co ucieknie. Zakwas różnej gęstości. Do tego ok. 3 kg mąki i
> 1,5 l wody( wode dodaje na oko - zależy od gęstości zakwasu.

Wprawy a i dotychczasowych doświadczeń. Jeśli chodzi o proporcję wody,
zauważyłam, że bardzo duzo zależy od mąki i od tego, jak rzadki jest sam
zaczyn. I te proporcje, które podałam, też mocno orientacyjne są, tak
raczej z pamięci, bo teraz to kieruję się tylko tym, jak ta breja
wygląda i jak reaguje na miąchanie łychą.

>> - jeśli w ciągu godziny podwoiło objętość, to za szybko wyrosło
>> [moje chlebki najmocniej rosną poerwsze 2-3 godziny, trzymam w
>> piekarniku (ok.30 st) zwykle koło 4 godzin).
>
> Potwierdzam. Ja się nie spieszę, nie poganiam, latem o 16.00 mam chleb
> zagniatany o 8.00. Teraz rośnie dłużej.

A tak w ogóle to ostatnio przeczytałam jeszcze o rośnięciu w zimnym.
Brzmi kusząco:

"Mozemy go tez ostroznie wstawic do zimniejszego pomieszczenia (piwnica,
balkon) gdzie bedzie wyrastal w temperaturze np. 10-12?C ok. 8 godzin,
lub tez do lodówki w temperaturze 4-6?C na 12-14 godzin. Jest to bardzo
praktyczna forma wyrastania, która pozwala nam latwiej rozplanowac czas.
Szczególnie kiedy chcemy pogodzic wypiek chleba z praca zawodowa.
Przygotowujemy wtedy chleb w dzien poprzedzajacy pieczenie, wstawiamy na
noc do lodówki, a pieczemy rano przed wyjsciem do pracy.

Chcialabym tutaj przy okazji obalic mit, jakoby chleby na zakwasie
potrzebowaly caly czas ciepla do wyrastania. Wyrastanie wlasciwe, czyli
ostatnie w zimnie, tj. w temperaturze 12-14?C lub tez w 6-8?C w lodówce,
sprzyja uwalnianiu pelnego aromatu chleba oraz bardzo poprawia jego
strukture."
[tak w ogóle medei polecam cały blog Mirabbelki: www.cheb.info.pl,
chociaż ogrom informacji może na początku przytłoczyć]

>>
>> I jak napisała Krys, zawsze zostaw trochę zaczynu, im starszy, tym
>> lepszy jest.
>
> Głupio wyglądam z wielkiej... wolę krys.

Aż taka skromna jesteś? No i czy jak będę (a może się zdarzyć) zaczynała
Tobą zdanie, to też wolisz być z małej?

>> A... pisałaś, że masz taką ulubioną piekarnię. Może od nich mogłabyś
>> wydębić słoiczek ichniego zaczynu? Nie musiałabyś wtedy startować od
>> zera...
>
> Medea zrobiła sobie pierwszy, to da radę i drugi. Ja bym nie powiedziała, że
> ten chleb to totalna porażka. To jest proste jak konstrukcja cepa, ale
> dopiero, jak się dojdzie do wprawy ( albo ma się gdzie podejrzeć).

I ja również nie powiem, że ten chleb miałby być jakąkolwiek porażką.
Mój pierwszy konsystencją przypominał zakalcowaty keks o skórce mogącej
zęby połamać, a i tak został zjedzony jeszcze ciepły.

Qra
--
Młodość musi się wyszumieć, starość musi się wypalić.
napisał/a: ~Qrczak 2012-02-27 19:04
Dnia 2012-02-27 18:26, niebożę medea wylazło do ludzi i marudzi:
> W dniu 2012-02-27 18:14, Qrczak pisze:
>>
>> [moje chlebki najmocniej rosną poerwsze 2-3 godziny, trzymam w
>> piekarniku (ok.30 st) zwykle koło 4 godzin).
>
> A o tym to już nie pisałaś, żeby do wyrastania wstawić do piekarnika. No
> tak, to na pewno o to chodzi.

Bo w sumie tylko tam mam miejsce w kuchni.

>> I jak napisała Krys, zawsze zostaw trochę zaczynu, im starszy, tym
>> lepszy jest.
>> A... pisałaś, że masz taką ulubioną piekarnię. Może od nich mogłabyś
>> wydębić słoiczek ichniego zaczynu? Nie musiałabyś wtedy startować od
>> zera...
>
> A nie, ja siama muszę.

No właśnie. I to mi się podoba.

Qra
--
Młodość musi się wyszumieć, starość musi się wypalić.
napisał/a: ~Qrczak 2012-02-27 19:06
Dnia 2012-02-27 15:11, niebożę medea wylazło do ludzi i marudzi:
> W dniu 2012-02-27 10:12, krys pisze:
>>
>> Przyszło mi do głowy,że może masz piekarnik z termoobiegiem, grzaniem
>> góra -
>> dół?
>
> Mam z grzaniem góra-dół, ale termoobiegu nie włączałam.
> Mam nawet specjalny program do pieczenia chleba, ale poprzednio się nie
> sprawdził. I w ogóle ten program trwa tylko 50 minut, więc do niczego.

Hłe hłe... jak to czasem dobrze mieć ordynarny piekarniczek z dwoma
pokrętełkami, bez zegara, bez termoobiegu, bez bajerów...
Chociaż to tylko radość taka przez chwilę... Marzę o wypasionym piekarniku.

Qra
--
Młodość musi się wyszumieć, starość musi się wypalić.
napisał/a: ~krys 2012-02-27 19:27
Qrczak wrote:

> Dnia 2012-02-27 18:30, niebożę krys wylazło do ludzi i marudzi:
>> Qrczak wrote:
>>
>>> [ja staram się utrzymać proporcje zakwasu do mąki i wody mniej więcej
>>> takie: 1 kg zaczynu : 1,3 (max. 1,5) kg mąki : 1 kg wody]
>>
>> To raczej kwestia wprawy. Ja mam zaczyn z 10 łyżek mąki plus 200 ml wody
>> po "obudzeniu", co następnego dnia rano daje prawie cały słoik 900 ml,
>> nie liczac tego, co ucieknie. Zakwas różnej gęstości. Do tego ok. 3 kg
>> mąki i 1,5 l wody( wode dodaje na oko - zależy od gęstości zakwasu.
>
> Wprawy a i dotychczasowych doświadczeń. Jeśli chodzi o proporcję wody,
> zauważyłam, że bardzo duzo zależy od mąki i od tego, jak rzadki jest sam
> zaczyn. I te proporcje, które podałam, też mocno orientacyjne są, tak
> raczej z pamięci, bo teraz to kieruję się tylko tym, jak ta breja
> wygląda i jak reaguje na miąchanie łychą.

Otóż to.
>
>>> - jeśli w ciągu godziny podwoiło objętość, to za szybko wyrosło
>>> [moje chlebki najmocniej rosną poerwsze 2-3 godziny, trzymam w
>>> piekarniku (ok.30 st) zwykle koło 4 godzin).
>>
>> Potwierdzam. Ja się nie spieszę, nie poganiam, latem o 16.00 mam chleb
>> zagniatany o 8.00. Teraz rośnie dłużej.
>
> A tak w ogóle to ostatnio przeczytałam jeszcze o rośnięciu w zimnym.
> Brzmi kusząco:
>
> "Mozemy go tez ostroznie wstawic do zimniejszego pomieszczenia (piwnica,
> balkon) gdzie bedzie wyrastal w temperaturze np. 10-12?C ok. 8 godzin,
> lub tez do lodówki w temperaturze 4-6?C na 12-14 godzin. Jest to bardzo
> praktyczna forma wyrastania, która pozwala nam latwiej rozplanowac czas.

Hehe, próbowałam. Znaczy, jak skubaniec nie chciał zimą rosnąć, to chciałam
przechytrzyć, zagniatałam na noc, żeby rano upiec. no i rano był juz
ucieknięty z blaszek. Nie w lodówce, co prawda.

>>>
>>> I jak napisała Krys, zawsze zostaw trochę zaczynu, im starszy, tym
>>> lepszy jest.
>>
>> Głupio wyglądam z wielkiej... wolę krys.
>
> Aż taka skromna jesteś?

Nia, ale przywiazałam się do wyglądu nicka.

> No i czy jak będę (a może się zdarzyć) zaczynała
> Tobą zdanie, to też wolisz być z małej?

Nie zamierzam się bić z zasadami. Początek z wielkiej.


>> Medea zrobiła sobie pierwszy, to da radę i drugi. Ja bym nie powiedziała,
>> że ten chleb to totalna porażka. To jest proste jak konstrukcja cepa, ale
>> dopiero, jak się dojdzie do wprawy ( albo ma się gdzie podejrzeć).
>
> I ja również nie powiem, że ten chleb miałby być jakąkolwiek porażką.
> Mój pierwszy konsystencją przypominał zakalcowaty keks o skórce mogącej
> zęby połamać, a i tak został zjedzony jeszcze ciepły.

Mój mąż twierdzi, że nie ma swojskiego chleba, którego nie dałoby się zjeść.
Ledwo wyszarpałam dla kur ten, co zapomniałam posolić (niejadalny był
jednak)

--
Pozdrawiam
J.

www.kontestacja.com