Dzieci bawią w sklepie

napisał/a: ~XL 2011-12-08 21:20
Dnia Thu, 08 Dec 2011 17:59:13 +0100, Paulinka napisał(a):

> zażółcony pisze:
>> Czy Wasze pociechy rozbawiły kiedyś ludzi stojących w kolejce do kasy
>> lub w podobnej, 'szarej' sytuacji ?
>>
>> Mój syn (4 lata) tak ostatnio rozbawił:
>>
>> "Mamo, a czy jak mi wypadnie ząbek, to już będę taki duży jak tata ?"
>
> Michał w sklepie(nie pamiętam, ile miał lat, ale mocno małoletni był).
> Tato dlaczego te panie mają takie dziwne płaszcze?
> (dwie zakonnice robiły zakupy).

Niegdyś: niedzielny obiad po 3 godzinach lekcji gry (co niedziela 5 lat z
rzędu...) Przy stole my (cała czwórka) oraz pani nauczycielka, z synem, bo
niedzielne 3 lekcje od lat to już i obiady wspólne, wszak pani od dłuższego
czasu z nami prawie jak w rodzinie już. Pani chwali atmosferę domu, także
pilność dzieci - mówi, ze jest jej miło u nas pracować i przebywać, i takie
tam.
Młodsza córka nagle: "I obiady pani ma za darmo!"

Czasem twórczość dziecięca bywa tak wysoce... autonomicznym aktem, że
trudno wprost uwierzyć racjonalnym dorosłym, że naprawdę nie ma ona
uwarunkowania w realiach życia. Ta naprawdę nie miała! Ale czy w ogóle był
sens tłumaczenia tego pani? - no przecież nie było!


--
XL
napisał/a: ~Piotr M" 2011-12-08 21:24
Dnia 08-12-2011 o 20:17:08 megrimsNOSPAM@interia.pl
napisał(a):

> Ten sam syn w mniej więcej tym samym wieku poszedł do fryzjera.
> I wlazł taki wielki kark. Na oko ze 2 metry, 140 kg wagi, łysa
> pała, czarna skóra. Normalny gangster. I coś-mu tam robili.

Polerowali?

--
Pozdrawiam, Piotr M

"Google zachowuje się jak kobieta.
Ledwie zacznę zdanie, już próbuje je dokończyć na tuzin sposobów."
napisał/a: ~Piotr M" 2011-12-08 21:25
Dnia 08-12-2011 o 21:20:51 XL napisał(a):

> Niegdyś: niedzielny obiad po 3 godzinach lekcji gry (co niedziela 5 lat z
> rzędu...) Przy stole my (cała czwórka) oraz pani nauczycielka, z synem,
> bo
> niedzielne 3 lekcje od lat to już i obiady wspólne, wszak pani od
> dłuższego
> czasu z nami prawie jak w rodzinie już. Pani chwali atmosferę domu, także
> pilność dzieci - mówi, ze jest jej miło u nas pracować i przebywać, i
> takie
> tam.
> Młodsza córka nagle: "I obiady pani ma za darmo!"

LOL

--
Pozdrawiam, Piotr M

"Google zachowuje się jak kobieta.
Ledwie zacznę zdanie, już próbuje je dokończyć na tuzin sposobów."
napisał/a: ~Paulinka 2011-12-08 21:27
XL pisze:
> Dnia Thu, 08 Dec 2011 17:59:13 +0100, Paulinka napisał(a):
>
>> zażółcony pisze:
>>> Czy Wasze pociechy rozbawiły kiedyś ludzi stojących w kolejce do kasy
>>> lub w podobnej, 'szarej' sytuacji ?
>>>
>>> Mój syn (4 lata) tak ostatnio rozbawił:
>>>
>>> "Mamo, a czy jak mi wypadnie ząbek, to już będę taki duży jak tata ?"
>> Michał w sklepie(nie pamiętam, ile miał lat, ale mocno małoletni był).
>> Tato dlaczego te panie mają takie dziwne płaszcze?
>> (dwie zakonnice robiły zakupy).
>
> Niegdyś: niedzielny obiad po 3 godzinach lekcji gry (co niedziela 5 lat z
> rzędu...) Przy stole my (cała czwórka) oraz pani nauczycielka, z synem, bo
> niedzielne 3 lekcje od lat to już i obiady wspólne, wszak pani od dłuższego
> czasu z nami prawie jak w rodzinie już. Pani chwali atmosferę domu, także
> pilność dzieci - mówi, ze jest jej miło u nas pracować i przebywać, i takie
> tam.
> Młodsza córka nagle: "I obiady pani ma za darmo!"
>
> Czasem twórczość dziecięca bywa tak wysoce... autonomicznym aktem, że
> trudno wprost uwierzyć racjonalnym dorosłym, że naprawdę nie ma ona
> uwarunkowania w realiach życia. Ta naprawdę nie miała! Ale czy w ogóle był
> sens tłumaczenia tego pani? - no przecież nie było!
>

W tym kontekście to ja bym się zastanowiła, bo mój najstarszy brat
wypalił w szkole (była zbiórka szklanych butelek - wczesne lata 80-te):
Mama nam za to kupi nowe buty. W sensie zamiast przynosić do szkoły,
zamienimy na coś wartościowego. No tak faktycznie rodzicielka
powiedziała, a ten powtórzył. Przechlapane miał przez kilka lat podstawówki.



--

Paulinka
napisał/a: ~XL 2011-12-08 22:29
Dnia Thu, 08 Dec 2011 21:27:36 +0100, Paulinka napisał(a):

> XL pisze:
>> Dnia Thu, 08 Dec 2011 17:59:13 +0100, Paulinka napisał(a):
>>
>>> zażółcony pisze:
>>>> Czy Wasze pociechy rozbawiły kiedyś ludzi stojących w kolejce do kasy
>>>> lub w podobnej, 'szarej' sytuacji ?
>>>>
>>>> Mój syn (4 lata) tak ostatnio rozbawił:
>>>>
>>>> "Mamo, a czy jak mi wypadnie ząbek, to już będę taki duży jak tata ?"
>>> Michał w sklepie(nie pamiętam, ile miał lat, ale mocno małoletni był).
>>> Tato dlaczego te panie mają takie dziwne płaszcze?
>>> (dwie zakonnice robiły zakupy).
>>
>> Niegdyś: niedzielny obiad po 3 godzinach lekcji gry (co niedziela 5 lat z
>> rzędu...) Przy stole my (cała czwórka) oraz pani nauczycielka, z synem, bo
>> niedzielne 3 lekcje od lat to już i obiady wspólne, wszak pani od dłuższego
>> czasu z nami prawie jak w rodzinie już. Pani chwali atmosferę domu, także
>> pilność dzieci - mówi, ze jest jej miło u nas pracować i przebywać, i takie
>> tam.
>> Młodsza córka nagle: "I obiady pani ma za darmo!"
>>
>> Czasem twórczość dziecięca bywa tak wysoce... autonomicznym aktem, że
>> trudno wprost uwierzyć racjonalnym dorosłym, że naprawdę nie ma ona
>> uwarunkowania w realiach życia. Ta naprawdę nie miała! Ale czy w ogóle był
>> sens tłumaczenia tego pani? - no przecież nie było!
>>
>
> W tym kontekście to ja bym się zastanowiła, bo mój najstarszy brat
> wypalił w szkole (była zbiórka szklanych butelek - wczesne lata 80-te):
> Mama nam za to kupi nowe buty. W sensie zamiast przynosić do szkoły,
> zamienimy na coś wartościowego. No tak faktycznie rodzicielka
> powiedziała, a ten powtórzył. Przechlapane miał przez kilka lat podstawówki.

Ale u nas NIGDY ale to NIGDY nie było nawet żartem rozważań na temat
"darmowych obiadów"!
No ale czy w ogóle był sens tłumaczenia tego pani? - no nie, bo i tak by
nie uwierzyła, poniewaz niby SKĄD INĄD jak nie z rodzicielskich rozmów w
domu dziecko, istota niewinna wszak i niewyrachowana, mogłoby powziąć
refleksję natury tak wysoce... konsumpcyjnej!
Ten jedyny raz w życiu miałam ochotę zamordować własne dziecko ;-p
Już nawet nie za samą treść wypowiedzi, ale za niemożność jakiegokolwiek
:-]
--
XL
napisał/a: ~Paulinka 2011-12-08 22:35
XL pisze:

> Ale u nas NIGDY ale to NIGDY nie było nawet żartem rozważań na temat
> "darmowych obiadów"!
> No ale czy w ogóle był sens tłumaczenia tego pani? - no nie, bo i tak by
> nie uwierzyła, poniewaz niby SKĄD INĄD jak nie z rodzicielskich rozmów w
> domu dziecko, istota niewinna wszak i niewyrachowana, mogłoby powziąć
> refleksję natury tak wysoce... konsumpcyjnej!
> Ten jedyny raz w życiu miałam ochotę zamordować własne dziecko ;-p
> Już nawet nie za samą treść wypowiedzi, ale za niemożność jakiegokolwiek
> :-]

Spoko u nas się zawsze karmiło budowlańców maści wszelakiej ;)
A dzieci mają tę magiczną właściwość, ze się rodzą jako tabula rasa :)

--

Paulinka
napisał/a: ~Piotr M" 2011-12-08 22:40
Dnia 08-12-2011 o 22:29:27 XL napisał(a):

> Ale u nas NIGDY ale to NIGDY nie było nawet żartem rozważań na temat
> "darmowych obiadów"!
> No ale czy w ogóle był sens tłumaczenia tego pani? - no nie, bo i tak by
> nie uwierzyła, poniewaz niby SKĄD INĄD jak nie z rodzicielskich rozmów w
> domu dziecko, istota niewinna wszak i niewyrachowana, mogłoby powziąć
> refleksję natury tak wysoce... konsumpcyjnej!

Otóż to. Dlaczego pozbawiasz swojego dziecka możliwości twórczego myślenia?

> Ten jedyny raz w życiu miałam ochotę zamordować własne dziecko ;-p
> Już nawet nie za samą treść wypowiedzi, ale za niemożność jakiegokolwiek
> :-]

Pani nauczycielka na pewno jest na poziomie i trzyma się w pionie. No
chyba że w końcu się udławi na śmierć.

--
Pozdrawiam, Piotr M

"Google zachowuje się jak kobieta.
Ledwie zacznę zdanie, już próbuje je dokończyć na tuzin sposobów."
napisał/a: ~megrimsNOSPAM@interia.pl" 2011-12-08 23:09
On 12/08/2011 09:24 PM, Piotr M wrote:
> Dnia 08-12-2011 o 20:17:08 megrimsNOSPAM@interia.pl
> napisał(a):
>
>> Ten sam syn w mniej więcej tym samym wieku poszedł do fryzjera.
>> I wlazł taki wielki kark. Na oko ze 2 metry, 140 kg wagi, łysa
>> pała, czarna skóra. Normalny gangster. I coś-mu tam robili.
>
> Polerowali?
>

Jeszcze coś. Moje dzieciaki dzisiaj już prawie dorosłe są, ale
wychowywali się w czasach jak królowały gry Doom i Turok. Starszy
syn jak pierwszy raz w życiu wlazł do kościoła, to powiedział,
że tu jest jak w Doomie. Młodszy jak pierwszy raz pojechał do lasu,
to nie chciał wysiąść z samochodu i powiedział, że tu jest jak
w Turoku i bał się że go zaraz dinozaury napadną.

A córka jak miała 5 lat została zapytana jaki jest jej ulubiony
film. Akurat gubiła zęby mleczne i nie wymawiała 'R'.

Sepleniąc odpowiedziała z uśmiechem na twarzy "pledatol".
napisał/a: ~Piotr M" 2011-12-08 23:31
Dnia 08-12-2011 o 23:09:02 megrimsNOSPAM@interia.pl
napisał(a):

> syn jak pierwszy raz w życiu wlazł do kościoła, to powiedział,
> że tu jest jak w Doomie.

Idę chodnikiem obok młodej mamy z córeczką, córeczka na oko z 5 lat,
dziewczynka okazuje palcem i pyta -Co to mamo? -To kościół :D

--
Pozdrawiam, Piotr M

"Google zachowuje się jak kobieta.
Ledwie zacznę zdanie, już próbuje je dokończyć na tuzin sposobów."
napisał/a: ~Lebowski 2011-12-09 08:04
W dniu 2011-12-08 21:20, XL pisze:
> Dnia Thu, 08 Dec 2011 17:59:13 +0100, Paulinka napisał(a):
>
>> zażółcony pisze:
>>> Czy Wasze pociechy rozbawiły kiedyś ludzi stojących w kolejce do kasy
>>> lub w podobnej, 'szarej' sytuacji ?
>>>
>>> Mój syn (4 lata) tak ostatnio rozbawił:
>>>
>>> "Mamo, a czy jak mi wypadnie ząbek, to już będę taki duży jak tata ?"
>>
>> Michał w sklepie(nie pamiętam, ile miał lat, ale mocno małoletni był).
>> Tato dlaczego te panie mają takie dziwne płaszcze?
>> (dwie zakonnice robiły zakupy).
>
> Niegdyś: niedzielny obiad po 3 godzinach lekcji gry (co niedziela 5 lat z
> rzędu...) Przy stole my (cała czwórka) oraz pani nauczycielka, z synem, bo
> niedzielne 3 lekcje od lat to już i obiady wspólne, wszak pani od dłuższego
> czasu z nami prawie jak w rodzinie już. Pani chwali atmosferę domu, także
> pilność dzieci - mówi, ze jest jej miło u nas pracować i przebywać, i takie
> tam.
> Młodsza córka nagle: "I obiady pani ma za darmo!"
>
> Czasem twórczość dziecięca bywa tak wysoce... autonomicznym aktem, że
> trudno wprost uwierzyć racjonalnym dorosłym, że naprawdę nie ma ona
> uwarunkowania w realiach życia. Ta naprawdę nie miała! Ale czy w ogóle był
> sens tłumaczenia tego pani? - no przecież nie było!
>

No prosze :)
Rodzice na poziomie to i zart sytuacyjny dziecka inteligentny, az milo
przeczytac i sie usmiechac.
A reszta glupoli?
I jak tu sie dziwic dzieciom, ze starzy rza potem z ich glupoty, jak
przeciew wiadomo jacy sami sa.
Cholera, ze tez tylu idiotow i idiotek musialo obsiasc juznet.
napisał/a: ~Qrczak" 2011-12-09 08:41
Dnia dzisiejszego niebożę Piotr M wylazło do ludzi i marudzi:
>
> Dnia 08-12-2011 o 23:09:02 megrimsNOSPAM@interia.pl
> napisał(a):
>
>> syn jak pierwszy raz w życiu wlazł do kościoła, to powiedział,
>> że tu jest jak w Doomie.
>
> Idę chodnikiem obok młodej mamy z córeczką, córeczka na oko z 5 lat,
> dziewczynka okazuje palcem i pyta -Co to mamo? -To kościół :D


Zabawne to by było, jakby powiedziała, że zamek.

Qra
napisał/a: ~Nixe 2011-12-09 08:42
W dniu 2011-12-08 21:27, Paulinka pisze:

> W tym kontekście to ja bym się zastanowiła, bo mój najstarszy brat
> wypalił w szkole (była zbiórka szklanych butelek - wczesne lata 80-te):
> Mama nam za to kupi nowe buty. W sensie zamiast przynosić do szkoły,
> zamienimy na coś wartościowego. No tak faktycznie rodzicielka
> powiedziała, a ten powtórzył. Przechlapane miał przez kilka lat
> podstawówki.

W szkole ze dwa lata temu z powodu remontu stołówki był catering zamiast
gotowanych obiadów.
Ponieważ w któryś dzień moje dziecię kończyło lekcje na styk z przywozem
cateringu, to powiedziałam mu, że zamiast jeść w szkole, niech bierze
obiad do domu i zje na spokojnie w domu. A jak się pani będzie pytała
dlaczego tak, to niech po prostu powie, że woli jeść w domu i koniec.
No i moje 8-letnie wówczas łosiątko tak przejęło się tą nietypową
sytuacją, że zamiast powiedzieć krótką prawdę, to zaczęło tworzyć jakieś
cuda wianki. I ostatecznie powiedziało pani, że mamusia jest tak
zapracowana, że nie ma kiedy ugotować obiadku, a jak nawet ugotuje, to
dla niej już nie starcza i on chce zanieść, żeby się z mamusią podzielić.
Cud, że nas do szkoły nie wzywali
Ale wychowawczyni na wywiadówce aż płakała ze śmiechu, jak mi to opowiadała.

N.