Czy wielkość piersi wpływa na karmienie?
napisał/a:
~Zoja
2010-11-16 16:00
Moja siostra ma nieduży biust. Teraz zaszła w ciążę i martw się, że nie wykarmi dziecka. Czy ma rację? A może zawartość pokarmu nie zależy od wielkości piersi?
napisał/a:
magdam82k
2010-11-16 21:37
Był już poruszany ten problem na forum.Wielkość piersi nie ma nic wspólnego z ich produktywnością.Potwierdziła to również Pani doktor.
napisał/a:
pianka1
2010-11-16 22:00
Ja mam dość duży biust i nie mogłam karmić piersią. W ogóle nie miałam pokarmu, nawet podanie oksytocyny donosowo nic nie pomogło.
napisał/a:
~Zoja
2010-11-17 12:57
Oj, a dlaczego tak się dzieje? Hormony?
napisał/a:
edzia331
2010-11-17 19:36
Pianka1,ja mam tak samo i pomimo tego,że mam bardzo duży biust,mam trójkę dzieci i tylko najmłodszego synka udało mi się karmić niecałe dwa miesiące.Kuzynka zaś ma małe piersi i karmiła prawie rok więc wielkość nie ma żadnego znaczenia:)
napisał/a:
~gość
2010-11-17 21:35
Ze względów osobistych byłam w silnym stresie po urodzeniu dziecka i pewnie to było przyczyną. Przystawiono mi dziecko do piersi dopiero ok. 2 godziny po porodzie. Może to również miało jakiś wpływ? Nie wiem. Ogólnie mam ogromny żal do położnych ze szpitala, że nie zorientowaly się, że nie mam pokarmu i nie pomogły mi prawidłowo przystawić dziecka. Wydawało mi się, że umiem to zrobić, a potem okazało się, że robię to kompletnie nieprawidłowo. Dziecko mnie strasznie pogryzło, bo mialo zaburzony odruch ssania i krótkie wędzidełko, a jakby tego było mało, mam płaskie brodawki. Dopiero w nocy po wypisaniu ze szpitala, kiedy mały całą noc płakał, zorientowałam się, że nie mam pokarmu - próbowałam go odciągnąć laktatorem ręcznym Tommee Tippee (czyli dość porządnym) i nie popłynęła ani jedna kropla. Naciskanie brodawek też nie spowodowalo pojawienia się choćby kropelki. Najgorsza była presja lekarzy, położnych i pielęgniarek, że muszę walczyć o pokarm, bo to najlepszy sposób karmienia dla dziecka. Starałam się bardzo, ale nic z tego nie wyszło, a potem przez kolejne dwa miesiące na każdej wizycie kontrolnej z dzieckiem musiałam tłumaczyć się, dlaczego karmię mieszkanką. To było upokarzające:(
napisał/a:
pianka1
2010-11-17 21:41
Ten gość powyżej to ja;)
napisał/a:
~Girl from the shell
2010-11-18 09:28
Nie powinno tak być, że ludzie dookoła naciskają na to, by matka karmiła. Przecież są różne organizmy, nie każdy działa tak samo... A zaczęłaś w końcu karmić? Ile lat ma teraz Twoje dziecko? Miało jakieś problemy zdrowotne przez to, że karmiłaś mieszanką?
napisał/a:
wantus
2010-11-18 19:45
Absolutnie nie.Ja mam mały biust i wykarmiłam trójkę.Pierwsze -rok, drugie 22 mies., a trzecie-26 mies.Dosyc długo, ale mialam dobry pokarm, dlatego nie rezygnowałam.Proszę sie nie martwić i od razu nie zniechęcać..
napisał/a:
czikulinka
2010-11-19 16:04
Mam podobne odczucia, jak @pianka1. Karmiłam tylko 6 tygodni i szybko straciłam pokarm. Dziecko nie umiało prawidłowo ssać, a pobudzanie laktatorem to nie to samo:( Jednorazowo odciągałam zaledwie 15-30 ml mleka z piersi, czyli łyżkę mleka. Taką ilością nie dałoby się kota nakarmić, a co dopiero dziecko. Trafiłam do poradni laktacyjnej i na początku byłam bardzo zadowolona. Pani konsultantka sprawiła na mnie pozytywne wrażenie i mnie uspokoiła. Wypożyczyłam laktator medela lactina i karmiłam dziecko metodą palec-sonda i w tym czasie goiłam piersi. Niestety zaczęły się problemy z zastojami, które były po prostu koszmarne - 40*C codziennie, bez przerwy na paracetamolu, okłady z kapusty. To był horror. Przy kolejnych wizytach w poradni próbowałam przystawić dziecko do piersi i kupiłam butelkę habermana firmy medela. No i jak dziecko nauczyło się ssać butelkę, to o piersi mogłam już zapomnieć. Dopiero na trzeciej albo czwartej wizycie (dziecko mialo już jakies 2 tygodnie) pani konsultantka zaproponowała mi kapturki na piersi. Gdybyśmy spróbowały wcześniej, wydaje mi się, że by udało się utrzymać karmienie piersią, ale wtedy było już za późno. Synek wolał butelkę i niecierpliwił się, że mleko z piersi ni wypływa natychmiast:( Byłam zmęczona na śmierć tymi zastojami, sterylizacją butelek, odciąganiem i całą tą resztą i marzyłam o tym, aby laktacja mi wygasła. Wszyscy lekarze, pielęgniarki itp. naciskali, żebym robiła wszystko, aby dalej karmić piersią (lekarz na izbie przyjęć szpitala, w którym rodziłam, do którego pojechałam przy drugim zastoju, odpowiedział mi: "kombinuj, dziewczyno!", gdy byłam zrozpaczona, że nie dam rady przygotowywać co 2,5h mieszanki, odciągać pokarmu i steryzliować całego sprzętu, że o opiece nad dzieckiem nie wspomnę). Dopiero moja ginekolog-położnik popatrzyła na sprawę trzeźwo i stwierdziła, że nie każda kobieta musi karmić piersią i wypisała mi receptę na bromergon. Tylko, że ja byłam pod taką presją, że nie miałam odwagi wykupić tego leku. Na szczęście po 6 tygodniach laktacja sama wygasła.
napisał/a:
pianka1
2010-11-19 17:15
Też uważam, że nie powinno być aż takiej presji. Rozumiem, że pokarm mamy jest najlepszy dla dziecka, ale to nie moja wina, że nie mogłam karmić piersią. W ogóle nie karmiłam, bo nie udało się pobudzić laktacji. Moje dziecko nie ma jeszcze roku:) Ma 7. miesiąc i ogólnie jest alergiczne (ma alergię na pietruszkę, selera, pora i marchewkę) i już drugi raz złapało katar, ale nie wiem, czy ten katar ma cos wspólnego z karmieniem mieszanką, bo przecież teraz jest jesień i wszystkie dzieci chorują. Synek koleżanki jest w tym samym wieku, co mój i jest na piersi i też miał już przeziębienie z wysoką temperaturą (mój nie miał temperatury, tylko katar).