BEDE MAMA, BARDZO MLODA MAMA!!!
napisał/a:
H2O
2008-04-21 22:54
Kiciulinka, I co???
napisał/a:
Monicysko
2008-04-21 23:15
Powodzenia...
napisał/a:
wiola191
2008-04-22 13:39
hej!i jak tam byla rozmowa?napisz koniecznie jak poszlo:)pozdrowionka:*
napisał/a:
Małgosia23
2008-04-23 06:55
wiola19 masz ślicznego synka. A może założysz mu własny wątek w dziale NASZE POCIECHY? Oto link: http://forum.we-dwoje.pl/nasze-pociechy-vf22.htm
Kiciulinka i jak po rozmowie?
Kiciulinka i jak po rozmowie?
napisał/a:
wiola191
2008-04-23 13:38
Dziekuje Małgosiu23;)Jest naprawde kochanym synkiem:)
Pozdrowionka
Pozdrowionka
napisał/a:
Kiciulinka
2008-04-24 13:40
nadal mi sie nie udalo ;(
wczoraj bylam tak blisko, otwieralam juz usta, a mama powiedziala ze idzie spac, wstala i poszla. a nie stac mnie na az tyle zeby powiedziec "nie, poczekaj, musze wam cos powiedziec..." ;(
jak dzisiaj sie nie uda to nie wiem, chyba im list napisze albo cos
wczoraj bylam tak blisko, otwieralam juz usta, a mama powiedziala ze idzie spac, wstala i poszla. a nie stac mnie na az tyle zeby powiedziec "nie, poczekaj, musze wam cos powiedziec..." ;(
jak dzisiaj sie nie uda to nie wiem, chyba im list napisze albo cos
napisał/a:
wiola191
2008-04-24 14:25
Kiciulko nie martw sie wiem jak jest..moze zacznij od tego ze powiedz ze bylas u ginekologa i reszta sama sie juz rozwinie bo twoja mama napewwno podlapie co jest grane
zycze powodzenia
zycze powodzenia
napisał/a:
Kiciulinka
2008-04-24 20:28
no ale ja nie bylam... bo jestem przekonana ze mama bedzie koniecznie chciala mi sama wybrac lekarza... :/ no dobra. jestem silna, dzis dam rade, a potem sie wam pochwale, nawet jak beda zli :)
nadal prosze o kciuki, juz niedlugo mam nadzieje
nadal prosze o kciuki, juz niedlugo mam nadzieje
napisał/a:
Monicysko
2008-04-24 22:17
Kiciulinka, dasz radę!
Musisz, bo mnie już kciuki bolą :)
Musisz, bo mnie już kciuki bolą :)
napisał/a:
Kiciulinka
2008-04-25 00:55
POWIEDZIAŁAM!!!
jezusie, nie wierze, udalo mi sie...
rodzice... no zareagowali wspaniale. to znaczy, oni maja po 37 lat wiec nie oczekiwalam w najmniejszym stopniu radosci. ale bylo tak, ze najpierw bylo baaardzo ciezkie do wytrzymania 10min ciszy, a potem mama sie poplakala a tata zaczal rozladowywac sytuacje ("to dlatego trzy razy obejrzalas Juno?"). potem sie stopniowo przyzwyczajali. mowili mi duzo razy ze to katastrofa, tragedia i nieszczescie bo jak weszlam w wiek decydowania o sobie to od razu przestalam moc decydowac, i ze to strasznie uciazliwe byc zaleznym od rodzicow, i ze jestem mala i nie wiem co mnie czeka. ale zaraz potem mowili ze mnie kochaja, nie przestana, pomoga mi zawsze i jak tylko beda mogli, ze wszystko bedzie dobrze, bedzie dobrze, bedzie dobrze tylko musze sie bardzo starac. a potem mama zaczela wszystko planowac od a do z, pytala mnie o wszystko, czy chcemy byc razem, czy chcemy slub, czy chcemy mieszkac razem, ustalila ze slub bedzie jak skoncze 18 lat zeby tylko Narzeczony musial miec pozwolenie i sąd (czyli we wrzesniu), ze od slubu do konca mojej szkoly (prawie rok) powinnismy mieszkac u mnie bo nie damy sobie rady jak bede miala mature a potem jak sie dostane na studia szybko wyprowadzic bo ona wie ze to rodzi konflikty w malzenstwach jak sie mieszka u rodzicow. kazala mi jesc warzywa, ograniczyc mleko, jesc kwas foliowy, ustalila kiedy powiemy rodzinie i dyrektorce. wszystko na raz... chyba taki sposob na radzenie sobie z sytuacja... a tata co druga wypowiedz mowil cos z czego sie smial, na przyklad ze moj brat (niecale 9 lat) bedzie wujkiem, a on dziadkiem, ze jego babcia bdzie praprababcia a moja babcia bedzie przyjezdzac z elblaga do prawnukow i do wnukow razem (syn brata mojej mamy ma 2 lata....) itp... w sumie 1.5 godziny. a potem jeszcze przyszedl do mnie tata, przytulil mnie mocno, powiedzial ze mam sie jakos trzymac, usmiechnal sie i powiedzial dobranoc.
taka jestem im wdzieczna...
uff. tyle ze mnie opadlo napiecia ze mnie wszystko boli...
juz po wszystkim, jezusie, jezusie, jezusie....
i przezylam
jezusie, nie wierze, udalo mi sie...
rodzice... no zareagowali wspaniale. to znaczy, oni maja po 37 lat wiec nie oczekiwalam w najmniejszym stopniu radosci. ale bylo tak, ze najpierw bylo baaardzo ciezkie do wytrzymania 10min ciszy, a potem mama sie poplakala a tata zaczal rozladowywac sytuacje ("to dlatego trzy razy obejrzalas Juno?"). potem sie stopniowo przyzwyczajali. mowili mi duzo razy ze to katastrofa, tragedia i nieszczescie bo jak weszlam w wiek decydowania o sobie to od razu przestalam moc decydowac, i ze to strasznie uciazliwe byc zaleznym od rodzicow, i ze jestem mala i nie wiem co mnie czeka. ale zaraz potem mowili ze mnie kochaja, nie przestana, pomoga mi zawsze i jak tylko beda mogli, ze wszystko bedzie dobrze, bedzie dobrze, bedzie dobrze tylko musze sie bardzo starac. a potem mama zaczela wszystko planowac od a do z, pytala mnie o wszystko, czy chcemy byc razem, czy chcemy slub, czy chcemy mieszkac razem, ustalila ze slub bedzie jak skoncze 18 lat zeby tylko Narzeczony musial miec pozwolenie i sąd (czyli we wrzesniu), ze od slubu do konca mojej szkoly (prawie rok) powinnismy mieszkac u mnie bo nie damy sobie rady jak bede miala mature a potem jak sie dostane na studia szybko wyprowadzic bo ona wie ze to rodzi konflikty w malzenstwach jak sie mieszka u rodzicow. kazala mi jesc warzywa, ograniczyc mleko, jesc kwas foliowy, ustalila kiedy powiemy rodzinie i dyrektorce. wszystko na raz... chyba taki sposob na radzenie sobie z sytuacja... a tata co druga wypowiedz mowil cos z czego sie smial, na przyklad ze moj brat (niecale 9 lat) bedzie wujkiem, a on dziadkiem, ze jego babcia bdzie praprababcia a moja babcia bedzie przyjezdzac z elblaga do prawnukow i do wnukow razem (syn brata mojej mamy ma 2 lata....) itp... w sumie 1.5 godziny. a potem jeszcze przyszedl do mnie tata, przytulil mnie mocno, powiedzial ze mam sie jakos trzymac, usmiechnal sie i powiedzial dobranoc.
taka jestem im wdzieczna...
uff. tyle ze mnie opadlo napiecia ze mnie wszystko boli...
juz po wszystkim, jezusie, jezusie, jezusie....
i przezylam
napisał/a:
bbezimienna1
2008-04-25 01:06
.
No.. nareszcie sie odważyłas, napewno spadł ci kamień z serducha jak widzisz rodzice to tez ludzie
pozdrawiam, i powodzenia
No.. nareszcie sie odważyłas, napewno spadł ci kamień z serducha jak widzisz rodzice to tez ludzie
pozdrawiam, i powodzenia
napisał/a:
Gwiazdka87
2008-04-25 07:59
Gratulacje odwagi i wspanialych rodzicow!! Tylko pozazdroscic, naprawde sa wspaniali i napewno wam pomoga!