Agresywne macice

napisał/a: ~Voyager 2012-09-04 21:13
'Wózkowe'. Wojowniczy, dziki i ekspansywny segment polskiego
macierzyństwa?



Polska jest jedynym krajem Europy, w którym występuje
nieproporcjonalny wyjazd kobiet w wieku rozrodczym, co grozi
katastrofą ludnościową. Znaczna część tych kobiet wyjeżdża do Szwecji
lub Anglii, żeby się urządzić przy pomocy dziecka. Urządzić siebie,
nie dziecko - mówił w TOK FM filozof, prof. Zbigniew Mikołejko. Na
antenie rozgorzał gorący spór o pewien szczególny typ młodych matek.



Nie chodzi o młode matki. Te są najzupełniej w porządku. Chodzi o
wózkowe - wojowniczy, dziki i ekspansywny segment polskiego
macierzyństwa - napisał w felietonie prof. Zbigniew Mikołejko

Prof. Mikołejko napisał w najnowszych "Wysokich Obcasach Extra"
felieton "Moja wojna z wózkowymi": - Niby hiszpański inkwizytor notuję
w pamięci ich grzechy i grzeszki. Ich winy najzupełniej oczywiste. Te
nigdy niedomknięte furtki. Dzieciaki puszczone samopas, gdziekolwiek,
a najlepiej na mój trawnik. To ich durne puszenie się świeżym
macierzyństwem, które uczyniło z nich - przynajmniej we własnym
mniemaniu - królowe balu. Patrzę więc, jak to idą i gdaczą, jak stroją
fochy, uważając się za Bóg wie co. Jak pytlują nieprzytomnie, gdy
tymczasem ich potomstwo obrzuca się piachem albo wyrywa sobie nawzajem
włosy. Jak rozkoszują się własnym klekotem i wrzaskiem swych pociech.
Jak turkoczą ohydnymi plastikowymi "jeździkami" - jak je powabnie
nazywają - w które wyposażyły dzieci. Dzieci najwyraźniej potrzebne im
do tego, aby coś znaczyć. Byś Kimś. Domagać się urojonych praw i
zawieszenia społecznych reguł. Nie chodzi o młode matki. Te są
najzupełniej w porządku. Chodzi o wózkowe - wojowniczy, dziki i
ekspansywny segment polskiego macierzyństwa - napisał Mikołejko.

Temat zainteresował Cezarego Łasiczkę, prowadzącego w TOK FM audycję
OFF Czarek. Do - zażartej, jak się okazało - dyskusji zaprosił także
dr Elżbieta Korolczuk - socjolog z Porozumienia Kobiet 8 Marca. Kim są
"wózkowe"?

Warto posłuchać całej dyskusji!:

"Zaplatają ozorami, wczepione w siebie..."

O co chodzi prof. Mikołejko? - Budujemy społeczeństwo horyzontalne,
równych szans, otwartości. Tyle tylko, że znaczna część ludzi
bezczelnie tego nadużywa. Otwarcie, liberalność, prawa traktuje jako
szansę na dominacyjne, bezprawne i agresywne zachowania. To dotyczy
różnych grup. Niektóre są szczególnie drastyczne i widoczne, jak
kibole - mówił w TOK FM.

Taką grupą nadużywającą i domagającą się przywilejów mają być, według
prof. Mikołejko, także "wózkowe", w przeciwieństwie do kategorii
"młodych matek". Kim są te pierwsze? - Wózkowe traktują dzieci jako
pretekst, zasłonę dymną, narzędzie do różnych roszczeniowych praktyk.
Chociażby do anarchistycznej wolności, panoszenia się czy naruszania
prawa. Zaplatają ozorami, wczepione w siebie, a z tymi dziećmi dzieją
się często naprawdę niebezpieczne rzeczy - opisywał. - Sensowna młoda
matka jest z dzieckiem jakoś związana. Organizuje czas sobie i
dziecku, idzie się z nim bawić w miejsca właściwe. Idzie z nim na
spacer, poświęca mu dużo czasu - tłumaczył. Podkreślił, że nie jest to
podział czarno-biały, że jest także szara strefa.

Przywilej nierozwijania się?

O czym rozmawiają "wózkowe". - To są takie emocjonalne wykrzykniki na
różne tematy, często z używaniem strasznego słownictwa. To jest grupa,
która powołując się na tradycję i instynkt macierzyński, uzyskuje
przywilej do nicnierobienia, do nierozwijania się, do niebycia
społecznego - opisywał swoje obserwacje.

Dr Elżbieta Korolczuk nie zgadzała się z prof. Mikołejko. - Rozumiem,
że pan profesor wie, że rozmawiają tylko o sukienkach - ironizowała. -
To jest powszechna w Polsce wizja rodzicielstwa, które polega na tym,
że jak człowiek się zajmuje dzieckiem, to nic nie robi, nie rozwija i
nie rozmawia o niczym innym jak o kupkach. Generalnie degraduje się
intelektualnie - mówiła socjolog.

- Nie wszystkie matki! - oponował prof. Mikołejko.

- Ale rozumiem, że "wózkowe" matki akurat tak. Co skądinąd może jest
słuszne, bo nie wyobrażam sobie, żeby osoby, które przez 24 godziny
zajmują się dziećmi... - komentowała podirytowana dr Korolczuk.

- Tralalala - skwitował prof. Mikołejko. - Pani mnie spycha na taki
tor, że oto potępiam te matki, które poświęcają swoją uwagę dzieciom
przez 24 godziny. A to nieprawda - odpowiadał filozof.

"Wyjeżdżają, żeby urządzić się przy pomocy dziecka"

- Ten felieton, krótki, ironiczny i osobisty, wpisuje się tak naprawdę
w szerszą tendencję - uważa dr Korolczuk. - Z jednej strony jest
presja na kobiety: "musicie rodzić dzieci". Jest panika demograficzna,
mówienie, że kobiety, które nie rodzą dzieci, są egoistyczne. A z
drugiej strony, przekaz jest taki: jak już macie te dzieci, to
trzymajcie je w domu, w zamknięciu, żeby nie przeszkadzały innym
osobom w rozkoszowaniu się ciszą. A na dodatek pamiętajcie, żeby się
nie zaniedbywać, dbać o rozwój intelektualny, bo nie ma nic gorszego
niż być kwoką - opisywała socjolog.

- To nie o to chodzi. Proszę mnie nie wpisywać w ten typ dyskursu -
zaprzeczał prof. Mikołejko. - To są ideologiczne dymy, które
uzasadniają rzecz następującą: znaczna część polskich kobiet swoją
rolę społeczną widzi tylko w dwóch aspektach. Jednym jest, nazwijmy
to, żeby nikogo nie urazić, płodzenie. Albo urządzanie sobie życia
przy pomocy określonych organów, czy części ciała - mówił filozof.

- Zalecam pani doktor lekturę raportu Komisji Europejskiej sprzed
trzech lat, w której stoi, że Polska jest jedynym krajem Europy, w
którym występuje nieproporcjonalny wyjazd kobiet w wieku rozrodczym,
co grozi katastrofą ludnościową. Znaczna część tych kobiet wyjeżdża do
Szwecji lub Anglii, żeby się urządzić przy pomocy dziecka. Urządzić
siebie, nie dziecko - tłumaczył.

"Miałem tego nie mówić, ale to jest ideologia okołomaciczna"

- Gdyby ludzie jechali z Polski za pracą, to proporcja kobiet i
mężczyzn byłaby wyrównana. Proszę mi wyjaśnić, dlaczego jest tak
gigantyczna przewaga? - pytał prof. Mikołejko.

- Kariery polskich kobiet związane są bardzo często, powiem, miałem
nie mówić, związane są z macicą. I koniec - mówi. - I ta ideologia
okołomaciczna, powiem to brutalnie, jest ideologią fałszywą i
pasożytniczą. I tu, i w Anglii. Dlatego angielscy podatnicy protestują
przeciwko płaceniu za masowo jadące tam Polki - dodał.

- Zapraszam do zapoznania się z wieloma publikacjami, które wyjaśniają
fenomen większej mobilności kobiet, jeśli chodzi o migracje. W Polsce
kobiety są o wiele bardziej narażone na bycie bezrobotnymi, zarabiają
o wiele mniej - argumentowała dr Korolczuk.

- Większy rozziew zarobków jest w tej ukochanej Anglii - wtrącił prof.
Mikołejko.

- Natomiast jeśli chodzi o szansę pogodzenia pracy zawodowej z
posiadaniem dzieci, co rozumiem, pan uważa za potworną ideologię
maciczną, są w Polsce bardzo niskie - kontynuowała socjolog. - W
Polsce nie ma żłobków, dostęp do przedszkoli jest niewielki,
zapewnionych jest 60 proc. miejsc przedszkolnych. A mówienie o tym, że
jeśli ktoś chce mieć dziecko, to jest maciczna ideologia? I to płynie
z ust pana profesora filozofii? - dziwiła się dr Korolczuk.

- Nie o tym mówiłem - nie zgodził się z taką interpretacją prof.
Mikołejko. - Przy okazji pytanie: to dlatego Polki dokonują w Londynie
40 tysięcy aborcji rocznie? - pytał na koniec filozof.

Posłuchaj ostatniego fragmentu dyskusji:
napisał/a: ~Voyager 2012-09-05 04:24
On 5 Wrz, 03:25, Voyager wrote:
> Zgadzam się z Mikołajko, posłuchajcie całej audycji na tok fm. Też
> ostatnio się dziwiłem jak na rowerze jechałem. - Co jest ,skąd tyle
> dzieci z rodzinami na ulicach ,przecież jest niż , i też
> zaobserwowałem to celowe puszenie się tych z dziećmi , takie właśnie
> sugerowanie że ja jestem ktoś bo mam dzieci . Takie pasożytowanie
> kompleksu niższości na dzieciach. Kompleksy odrazu widzę , więc
> poczułem nie smak. Jednak nie tylko matki tak się zachowują , również
> ojcowie ulegli ideologii okołomacicznej. Nie jest dziwne że w polsce
> kobiety uprzedmiotowione do roli macicy, matki polki ,nagle ten obraz
> w swojej pustce zaczęły zrealizować ,aby przez bycie matką się
> dowartościować i tak się udomowiły w tym że najważniejsza jest
> macica ,że nawet zagranicą wymachują macicą i domagają się uznania i
> chołdów dla macicy i ideologii okołamacicznej . Dlaczego Anglicy się
> buntują bo jest to wstrętne, gdyż poniża samą nosicielkę jak i
> obecnych.
Społeczeństwo oczekuje od kobiety, że kiedyś zostanie matką.
Różnorakie mechanizmy zachęty i przymusu starają się uczynić to
przeznaczenie atrakcyjniejszym. Przede wszystkim wraz z ciążą pozycja
kobiety ulega decydującej zmianie. Stając się matką kobieta w pewnym
sensie przestaje być kobietą - wzrasta jej społeczna rola, jej miejsce
w społecznej hierarchii. Nagle staje się zauważona, jej potrzeby
zaczynają się liczyć - otoczenie gotowe jest spełniać jej
najdziwniejsze zachcianki - wszystko dla dobra dziecka. Ciężarna
kobieta jawi się jako istota mistyczna. Uwikłana jest w swoją
cielesność, w powiększające się ciało, lecz jednocześnie wykracza poza
nie. Jak ujmuje to Beauvoir: "Nie jest już ona dłużej obiektem
seksualnym, jest wcieleniem gatunku, reprezentuje obietnicę życia,
wieczność." [9] Takie mistyczne postrzeganie macierzyństwa przyczynia
się do jego sakralizacji, do tworzenia niezgodnej z rzeczywistością
fikcji. Mit o świętości życia i o specjalnym powołaniu kobiety w jego
przekazywanie stworzony został, by przynajmniej częściowo zasłonić
problemy i niedogodności związane z macierzyństwem i zachęcić kobiety
do prokreacji.

Konsekwencją sakralizacji macierzyństwa jest krytykowany przez
Beauvoir mit macierzyńskiego instynktu, bezwarunkowej miłości, którą
matka automatycznie obdarza narodzone dziecko. Przyjmuje się, że
instynkt macierzyński jest zewem natury, iż każda matka musi
bezwarunkowo kochać swoje dziecko. Beauvoir, mnożąc przykłady
porzucania dzieci, zaniedbania przez biologiczne matki i miłości matek
nie biologicznych do adoptowanych dzieci, stara się wykazać fałszywość
tej idei. W jej opinii miłość jest uczuciem, którego trzeba się
nauczyć. Troska o inną istotę jest wyborem, świadomą decyzją, a nie
instynktem. Beauvoir pisze: "Nie ma nic naturalnego w takim
zobowiązaniu: natura nie może nigdy dyktować moralnego wyboru
(...)" [10] Kobieta przestaje być istotą zdeterminowaną przez biologię.
Funkcje uznawane dotychczas za instynktowne postrzegane są jako
świadoma decyzja. Parafrazując stwierdzenie Beauvoir można powiedzieć,
że nikt nie rodzi się matką, bycie matką jest wyborem.

Beauvoir sugeruje, że macierzyństwo wielokrotnie jest desperacką próbą
zapełnienia pustki w życiu kobiety. Uwikłana w immanencję i nieustanną
powtarzalność, jest istotą nieproduktywną, możliwość tworzenia zostaje
jej odebrana. Macierzyństwo jest namiastką twórczości, kreacji. Z
ciała powstaje ciało. Ten akt twórczy nie może być powtórzony przez
żadnego mężczyznę.

Obraz macierzyństwa nakreślony przez Beauvoir jest bardzo ponury.
Kojarzone jest ono z przymusem, z obowiązkiem który musi spełnić każda
kobieta. Jednak nie musi tak być. Macierzyństwo może być także źródłem
satysfakcji, radości, szczęścia czy nawet spełnienia. Kluczem do
zmiany ponownie staje się słowo "wolność". Macierzyństwo tylko wtedy
przynosi radość, jeśli jest dobrowolnym wyborem kobiety, nie
społecznym przymusem. Beauvoir podkreśla rolę antykoncepcji i
kontrolowania płodności. Decyzja o wydaniu potomka powinna być
świadomą decyzją obojga rodziców. Także późniejsza opieka nad
dzieckiem powinna być dzielona pomiędzy oboje z nich. Macierzyństwo
nie może być traktowane jako alternatywa dla kariery zawodowej i
niezależności. W opinii Beauvoir tylko jednostka niezależna, znająca
swoje miejsce w społeczeństwie, może być wartościowym rodzicem.

Można zapytać, czy sytuacja kobiet jest faktycznie taka, jak
przedstawia to Beauvoir. Od wydania jej książki minęło już przeszło
pół wieku, więc zmienił się sposób myślenia na temat ról kobiecych.
Wystarczy jednak przyjrzeć się retoryce prawej strony polskiej sceny
politycznej, by natychmiast pytanie uznać za bezzasadne. Dla wielu
ludzi kobieta nadal powinna realizować się jedynie w tradycyjnych
rolach żony i matki. Analiza Beauvoir ukazuje drugą stronę redukcji
kobiety do takich ról. Obrazowi szczęśliwej, jak na reklamie proszku
do prania, strażniczki domowego ogniska otoczonej kochającymi dziećmi
i szczęśliwym mężem, przeciwstawia obraz istoty nieszczęśliwej,
znudzonej powtarzalnością zajęć domowego kieratu.