Dzieci bawią się przy stole w przedszkolu. Nad nimi pochyla się przedszkolanka. fot. Adobe Stock

Religia w publicznych przedszkolach powinna być dobrowolna. Rzeczywistość jest inna

Twoje dziecko chodzi do publicznego (świeckiego!) przedszkola? Uważaj na to, co podpisujesz. Kilka dni temu jedna z mam opisała sytuację, która nie powinna mieć miejsca. Poinformowano ją, że ma wyrazić zgodę na uczestnictwo jej dziecka w lekcjach religii.
Magdalena Bury / 05.09.2018 14:27
Dzieci bawią się przy stole w przedszkolu. Nad nimi pochyla się przedszkolanka. fot. Adobe Stock

Pani Monika nie jest jedynym rodzicem oburzonym tą sytuacją. W komentarzach pod postem wywołała się prawdziwa dyskusja. I nic dziwnego. Publiczne przedszkola w świeckim kraju również powinny być świeckie!

„Tak to wygląda i nic się nie zmienia w temacie”, „Przechodziłem to. Usiłowałem przenieść religię na pierwsze lub ostatnie godziny pracy przedszkola. Nie da się. Okazuje się, że ksiądz jest ważniejszy niż dzieci” - czytamy w komentarzach.

Zgodnie z prawem, wniosek o wprowadzenie zajęć religii w placówkach świeckich, powinien wychodzić od rodziców. Gdy jednak Pani Monika zapytała o to, który rodzic wnioskował o religię - okazało się, że żaden. Wniosku nie ma, ale zgoda na uczestnictwo dziecka musi być.

Co na to MEN?

Dyrektor szkoły, umieszczając zajęcia z religii i z etyki w planie zajęć szkolnych powinien uwzględnić różne uwarunkowania istotne dla planowania pracy szkoły (środowiskowe, lokalowe, kadrowe, komunikacyjne). Powinien on wybrać rozwiązanie, które wszystkim uczniom – zarówno biorącym udział w zajęciach z religii i/lub z etyki jak i nieuczestniczącym w zajęciach z tych przedmiotów – zapewni właściwą opiekę i bezpieczeństwo. Dodatkowo należy umożliwić ewentualnym chętnym udział w zajęciach z obu omawianych przedmiotów.
- czytamy na rządowej stronie.

Jaka jest rzeczywistość? Maluch bez zgody na udział w religii zostaje zaprowadzony do innej sali - do dzieci, których nie zna. Jest też inne rozwiązanie - specjalnie do niego (do tej samej sali!) przychodzi nauczyciel wspomagający.

Efekt? Dziecko jest wyalienowane, przez co często czuje się gorzej od swoich rówieśników. Zdarza się, że jest wytykane palcami. Przecież nadal większość dzieci uczęszcza na religię.

„Przerabiałam to... smutna rzeczywistość. Dzieci się modlą, śpiewają, a twoje dziecko udaje, że coś rysuje przy stoliku. Potem wraca do domu i mówi, że pan od religii mówił, że ci co nie wierzą w Bozię, mają czarne serca” — pisze kolejna matka.

Problem nie dotyczy jednak tylko przedszkoli. Na dalszych etapach edukacji jest tak samo. Przykład? Sama w liceum nie uczęszczałam na religię. Zajęcia najczęściej odbywały się w środku dnia, więc przez 45 minut musiałam siedzieć pod salą i czekać na kolejne lekcje. Nikt nie zapewnił mi etyki ani innego miejsca w zamian. Witamy w świeckim państwie!

Zobacz też:Szarpała dzieci i krzyczała na nie. „Masz pecha, że to ja cię dziś usypiam”Przedszkolanki wydepilowały brwi 2-letnim dzieciom. Co na to rodzice?