To, żeby dzieci leczyli lekarze rodzinni, a nie pediatrzy, to pomysł Ministra Zdrowia. Rodzice obawiają się, że może to wpłynąć na jakość diagnozy i leczenia. Zaniepokojeni są też sami pediatrzy oraz Rzecznik Praw Dziecka. Czy faktycznie mają się czego obawiać?
Nowy pomysł rządu: spis nieślubnych dzieci i zmiany w kartach narodzin
Jak uważa Rzecznik Praw Dziecka – Marek Michalak - założenia projektu ustawy o podstawowej opiece zdrowotnej z dnia 22 września 2016 roku są niepokojące. Obawia się, że planowane zmiany mogą spowodować obniżenie jakości leczenia.
Z niepokojem i zdumieniem stwierdzam, że lekarz pediatra nie został uwzględniony w projektowanej ustawie jako lekarz podstawowej opieki zdrowotnej - czytamy na jego stronie.
Uważa, że nie każdy lekarz rodzinny posiada odpowiednią wiedzę i praktykę, by odpowiednio zdiagnozować i wyleczyć dziecko. Często przecież najmłodsi przechodzą chorobę inaczej niż dorośli.
Dotychczasowa praktyka wskazuje, że chore dzieci często są kierowane przez lekarzy rodzinnych na oddziały pediatryczne bądź rodzicom wskazywana jest konieczność odbycia dodatkowej konsultacji pediatrycznej – napisał Marek Michalak.
Fot. Fotolia
Przeciwne temu pomysłowi jest również Polskie Towarzystwo Pediatrycznie. Jego prezes w wypowiedzi dla WP powiedział, że lekarzy rodzinnych jest 11 tysięcy. To o wiele za mało, dlatego tym bardziej potrzebni są pediatrzy.
Co te zmiany oznaczają dla rodziców i ich dzieci?
Po wprowadzeniu zmian może dojść do sytuacji, że z chorym dzieckiem będziemy czekać kilka dni w kolejce do lekarza rodzinnego albo będziemy odsyłani do szpitalnych oddziałów pediatrycznych, które również będą przepełnione.
Od 2017 roku szczepienie przeciw pneumokokom jest bezpłatne!
