Ryba w sosie śmietanowo - czosnkowym według przepisu z bloga Just My Delicious

Autorka bloga Just My Delicious jest wielbicielką kuchni fusion oraz kreatywną kulinarną eksperymentatorką. Jej propozycja dla Czytelników portalu We-Dwoje.pl to ryba, podana w niebanalny sposób.
Marta Kosakowska / 21.01.2011 07:01

Autorka bloga Just My Delicious jest wielbicielką kuchni fusion oraz kreatywną kulinarną eksperymentatorką. Jej propozycja dla Czytelników portalu We-Dwoje.pl to ryba, podana w niebanalny sposób.

Dziś będzie coś dla eksperymentatorów. Ryba, kremowy sos śmietanowo-czosnkowy... zapowiada się zwyczajnie, jednak po dodaniu chabrów całość przechodzi metamorfozę, w efekcie której obiad jest zupełnie niebanalny. Natomiast banalne jest jego przygotowanie. Kwiaty chabrów rozsypane na potrawie prezentują się wg mnie wręcz idealnie przede wszystkim w okresie zimowym. Poza tym ich delikatnie ziołowy zapach zupełnie się nie narzuca, a to sprawia, że są one świetnym dodatkiem do owoców, sałatek, mięs, potraw mącznych oraz ryb. Oprócz ich wszechstronnego zastosowania zachwyciła mnie ich barwa, która jest na tyle intensywna, by skutecznie przypominać o tym, że już niedługo nadejdzie ciepła wiosna z mnóstwem kolorowych kwiatów dookoła... - mówi Paula, autorka bloga Just My Delicious.
 

 

Ryba w sosie śmietanowo - czosnkowym z chabrami i ryżowym bałwanem

Składniki na dwie porcje ryby w sosie śmietanowo - czosnkowym z chabrami:

- 3 filety białej ryby
- sok z 1/2 cytryny
- 400g gęstej kwaśnej śmietany
- 2 ząbki czosnku
- sól
- pieprz
- 1 jajko
- odrobina suszonych chabrów

 

Filety ułóż w głębokiej patelni, zalej wrzątkiem i wlej sok z cytryny. Podgotuj tak, aby nie były surowe. Gdy będą ugotowane, pokrój je na mniejsze kawałki i ułóż w naczyniu żaroodpornym. Całość zalej śmietaną wymieszaną z wyciśniętymi ząbkami czosnku, solą oraz pieprzem. Ugotowane na twardo jajko pokrój na talarki i ułóż je na śmietanie. Teraz posyp wszystko chabrami i zapiekaj w 180C przez 15 minut.

 

Składniki na przygotowanie dwóch bałwanów z ryżu:

- 1 torebka ryżu
- marchewka
- kolorowe ziarenka pieprzu

Ryż ugotuj z większą ilością wody, aby był bardziej lepki. Z marchewki zrób szalik, kapelusz oraz nos, a z pieprzu guziki, oczy i uśmiech.

 

Rozmowa z Paulą, autorką bloga Just My Delicious

Od jak dawna blogujesz i skąd pomysł na blogowanie?

Bloguję od marca 2010 roku. Pomysł zrodził się spontanicznie pod wpływem kilku czynników, o których warto tu napomknąć. Otóż, kiedy przeniosłam się na studia do Krakowa, okazało się, że co prawda z domu wyniosłam pewne pojęcie o gotowaniu, jednak (o zgrozo!) kiedy przyszło mi się zmierzyć samej z gotowaniem nie było już tak prosto, jak wtedy gdy mama była obok. Praktycznie wszystko, co upichciłam było na bazie ketchupu. O regularnie przypalanych ziemniakach już nawet nie wspomnę. W kwestii pieczenia było znacznie lepiej i na tym polu radziłam sobie całkiem nieźle od kiedy oficjalnie pozwolono mi się zbliżać do piekarnika. Pewnego dnia Marek stwierdził, że dłużej sosów na ketchupie nie zniesie, nie mówiąc już o zupach, toteż ja, aby poszerzyć swoje aż nazbyt ograniczone horyzonty żywieniowe zaczęłam przeglądać portale kulinarne, które dostarczały mi wiedzy niezbędnej do przyrządzenia np. sosu myśliwskiego. W sytuacjach krytycznych natomiast dzwoniłam do mamy i cioci. Marek, któremu gotowanie przychodzi z fantastyczną łatwością i który, szczególnie w kwestii potraw mięsnych, jest dla mnie autorytetem na bieżąco uświadamiał mnie z rozmaitymi kulinarnymi niespodziankami, które mogą na mnie czekać podczas przygotowywania różnych dań. Z czasem, gdy w kuchni poczułam się już znacznie pewniej i sama zaczynałam eksperymentować z coraz bardziej pozytywnym skutkiem, okazało się, że czytanie nowych przepisów przestało mnie już zachwycać, natomiast całe godziny mogłam poświęcać na  przeglądanie zdjęć różnorodnych potraw. To właśnie stało się jednym z moich ulubionych zajęć i skłoniło mnie do fotografowania własnych kulinarnych poczynań. A dzięki obiektywnemu krytycyzmowi Marka miałam i wciąż mam odpowiednią motywację do tego, aby podejmować coraz to nowsze kulinarne wyzwania. W efekcie tych zdarzeń po niedługim czasie padła decyzja: zakładam bloga!

Jaką kuchnię preferujesz - gotować i konsumować?

Lubię jeść potrawy proste, o wyraźnym smaku. Osobiście preferuję kuchnię fusion, która daje mnóstwo możliwości eksperymentowania oraz wprowadzania własnych modyfikacji. W przygotowywanych przeze mnie posiłkach stawiam przede wszystkim na kolor oraz na odpowiednie połączenia smakowe. Nie boję się łączenia składników, które wydają się do siebie nie pasować, przez co gotowanie i pieczenie jest dla mnie niezapomnianą przygodą. Niezmiernie
intryguje mnie kuchnia francuska, którą chciałabym sukcesywnie poznawać. Aktualnie jednak nie bardzo mam od kogo się jej uczyć, a znalezione przeze mnie pozycje książkowe mnie nie satysfakcjonują. W kuchni lubię zarówno ekscytację związaną z odkrywaniem nowych smaków, jak i uczucie błogości, gdy czuję dobrze znane mi aromaty zapamiętane z czasów dzieciństwa. W efekcie, panuje w niej różnorodność pełna ciepła i pozytywnie nastrajających połączeń.

Skąd czerpiesz kulinarne inspiracje na tak artystyczne i pięknie podane potrawy?

Mam bogatą wyobraźnię, którą dodatkowo sukcesywnie wspomagam porządną dawką inspirujących zdjęć. To właśnie one są bazą dla moich kulinarnych poczynań. Kiedy mam pomysł na jakieś danie, zazwyczaj rozmawiam o nim z Markiem, który pomaga mi wprowadzić do określonego dania odpowiednie zmiany ulepszające jego smak i dobrać właściwą technikę jego przyrządzania. Ja natomiast  jestem odpowiedzialna za przemyślenie sobie wyobrażenia o tym, jak potrawę zamierzam podać i zaprezentować na blogu. To są takie proste codzienne czynności, dzięki którym uczę się i trenuję swoją kreatywność. Najczęściej jest też tak, że na podstawie wybranego zdjęcia wymyślam własny przepis, którego realizacja doprowadza mnie do stwierdzenia, że eksperymenty w kuchni są na prawdę fajne!

Czy korzystasz z przepisów innych? Ogląda programy kulinarne? A może masz swoje kulinarne guru?

Stronię od korzystania z przepisów innych. Oczywiście, że niektóre z nich są warte odtworzenia we własnej kuchni od A do Zet, ale odpowiedzmy sobie najpierw na pytanie o sens takiego działania. Ja nie widzę żadnego. Sama ograniczam się do korzystania z cudzych przepisów, które wpadną mi w oko w nie więcej niż 50%. Resztę modyfikuję sama. Znacznie częściej jednak
kompiluję ze sobą np. 5 różnych wersji przepisów, w których zmieniam m.in. proporcje poszczególnych składników, a także dodaję to, co wydaje mi się w danym wypadku pominięte, a na co ja mam akurat ochotę. Taki misz masz, ale mój. Bo przecież sernik pani Zosi nie jest już tym samym sernikiem , gdy pani Krysia doda do niego rodzynki. Liczy się w pewnym stopniu własna
innowacyjność, a nie bierne odtwarzanie tego, co nam podtykają pod nos. Jeżeli natomiast chodzi o oglądanie programów o tematyce kulinarnej, to wychowana zostałam francuskojęzycznych programach kulinarnych, na bieżąco tłumaczonych mi przez dziadka, który był zapalonym miłośnikiem kuchni francuskiej. Aktualnie z racji tego, że nie posiadam telewizora i w przyszłości również nie planuję go mieć nie oglądam programów kulinarnych. Natomiast spędzając czas w sieci znacznie bardziej wolę go przeznaczyć na szukanie pełnych inspiracji fotografii. Kulinarnego guru nie posiadam z prostej przyczyny. Nie chcę się za bardzo koncentrować na dokonaniach
innych, ponieważ w przyszłości może to spowodować, że coraz bardziej zacznę polegać na tym co oni wymyślili, zamiast tworzyć coś własnego i często też znacznie lepszego. Nie oznacza to jednak wcale, że nie doceniam ich pracy. Wręcz przeciwnie. Doceniam na tyle, aby nie kopiować ich pomysłów, a jedynie inspirować się nimi od czasu do czasu. Z pewnością autorytetem w kuchni jest dla mnie Marek, któremu najbardziej zawdzięczam swój rozwój w tej dziedzinie. Kulinaria nie są Jego największą pasją, ale kiedy gotuje, jednocześnie utwierdza mnie w przekonaniu, że to mężczyźni sprawdzają się w kuchni najlepiej. Prostota i pewność siebie podczas mieszaniu składników oraz tworzenia poszczególnych dań to coś, co z pewnością mnie w Nim zachwyca. Sama też staram się eksperymentować, tym samym rozwijając swój warsztat. Odkąd połknęłam kulinarnego bakcyla i zaczęłam zaznajamiać się z tą tematyką, również garnki pozostają czyste, bez śladów po przypaleniu! Pewna natomiast jestem, że zamiłowanie do wykorzystywania w potrawach ziół zaczerpnęłam od dziadka Mundzia, podczas gdy spontaniczność oraz zamierzoną
niedokładność w kuchni, którą bardzo lubię u Nigelli Lawson mam wyuczoną od mamy. Od cioci za to przejęłam umiejętność czerpania przyjemności z przygotowywania rzeczy drobnych, takich na ząbek. Słodkości lubię przede wszystkim po tacie, a dziadek Bartek nauczył mnie odpowiednio mocno i z charakterem doprawiać potrawy. W kwestii mięs natomiast i ogólnego rozgarnięcia w kuchni całodobowe nauki czerpię od Marka, dzięki któremu efekty mojej pracy internauci mogą śledzić na blogu Just My Delicious.

Fot. justmydelicious.blogspot.com