wrócilam z UK co dalej...

napisał/a: isobel 2007-11-28 12:04
chciałabym założyć nowy wątek dla osób, ktore wróciły z zarobkowego zagranicznego wyjazdu lub mieszkają i pracują obecnie za granicą i wracają na święta lub po prostu odwiedzają polskich znajomych i rodzinę.

chce wiedzieć jak widzicie Polske po przyjeździe? co Was zaskoczyło? zdenerwowało?
jestesmy dumni z naszego kraju?
napisał/a: Itzal 2007-11-28 14:52
Hejka!
Mieszkam na stale za granicą, do Polski przyjeżdzam srednio 2-3 razy w roku, najblizszy przyjazd planuje na 12 grudnia, ale nie zostaję na święta, nie mam ochoty .
weronika_krakow napisal(a):jak widzicie Polske po przyjeździe?

Dziwnie. To znaczy, cieszę sie za każdym razem, jak lece do kraju, ale jednocześnie, im dłuższy pobyt wczasowy, tym mniej mi sie podoba, może przez to, ze tu jestem przyzwyczajona do swojego kąta, a tam raz u teściów, raz u rodziców - nie lubię tak. Mam nadzieje, ze niedługo sie to zmieni
Widzę jakby lekki rozwój kraju, coraz mniej bezrobotnych, ale wkurza mnie, ze rząd zmniejszenie bezrobocia przypisuje sobie, a nie temu, ze kupa ludzi z Polski wyjechała.
Wkurzają mnie ceny - ja przyjeżdzam, wydaje kase, nie patrze, ile co kosztuje, ale jak sobie pomysle, ze praktycznie ceny sa takie same jak w Hiszpanii (duzo rzeczy jest w podobnej cenie), ale ludzie w Polsce zarabiają zdecydowanie mniej, to mnie krew zalewa.
Czy jestem dumna z naszego kraju? Z kraju tak, z ludzi nim rządzących - w ogóle.
napisał/a: martiii1 2007-11-29 09:28
hejka:) a ja razem z narzeczonym jestesmy w londynie:) ogolnie jestem zadowolona ze moge byc z moim ukochanym- ale angli i anglikow nie scierpiam -jedyne co mnie tu trzyma to moj przyszly maz.lubie Polske taka jest prawda.tesknie kazdego dnia i ciesze sie kazdym wyjazdem do polski (3-4 razy w roku).Mieszkam blisko Zakopanego tam jest pieknie:) a ja jestem romantyczka i uwielbiam piekne i urokliwe miejsca a ten londyn jest smierdzacy i okropny...uwielbiam polskie jedzonko a tu mi nic nie smakuje..blee : pozatym ulubione miejsca,rodzinka i przyjaciele:) jedyne co mnie denerwuje to polska mentalnosc... sprzed 5o lat..w Anglii moge byc soba a w Polsce trzeba sie ~hamowac ~ ale lzy mi staja w oczkach bo nie jade na swieta..swieta bez choinki, sniegu,deski,pysznosci na stole,piwka grzanego na stoku,romantycznych wieczorkow pod kolderka z ukochanym,tragedia... wiec jednym slowem nie ma to jak w domu..
napisał/a: Anett1 2007-11-29 12:04
hey:) Ja rowniez mieszkam obecnie w Londynie z moim chloakiem. Na poczatku myslalam,ze przyzwyczaje sie do zycia tutaj, jednak piekne budowle, wielkie mozliwosci a nawet dobra praca, nie zastapia tego co najwazniejsze, czyli rodziny, przyjaciol i moich ukochanych Mazur, ktore sa tak daleko...
Jednak kiedy przyjezdzam do Polski i tu calkowicie sie z Toba martiii, zgadzam, rowniez najbardziej denerwuje mnie mentalnosc rodakow (od ktorej nawet za granica nie da sie uciec ), to ze wszyscy wtracaja sie w zycie innych, kto jak wyglada, co robi i ile pieniedzy ma na koncie.... Tutaj kazdy zyje jak chce i dopuki nikomu nie szkodzi swoim zachowaniem czy wygladem, tak na prawde nikogo to nie obchodzi i to mi sie w angielskiej kulturze bardzo podoba.
Do Polski planujemy wrocic na stale juz za kilka miesiecy i musze przyznac,ze z jednej strony ogromnie mnie to cieszy, ale z drugiej przeraza mysl, czy znajdzie sie tam dla nas miejsce, czy znajdziemy prace, itd...
napisał/a: isobel 2007-11-29 17:29
Też spędziłam chwilkę w Londynie;) wlaściwie 2 miesiące. Miasto mnie zauroczyło wlaśnie tolerancją i wyrozumiałością jego mieszkańców. I ten luz, przynajmniej ja mam takie dobre doświadczenia, w podejściu do pewnych spraw.
oczywiście tęsknilam za znajomymi i pięknym klimatycznym Krakowem, Londyn to pędzący express! ale to tez jego plus!

Niestety po powrocie starłam się z polską mentalnością w urzędzie pracy, na poczcie, w zwyklym sklepie. Teraz się juz przywykłam i znowu wsiąkłam w tą mentalność. Już nic mnie nie dziwi;)

Ale Polskę mimo wszystko lubię i z nią wiążę swoją przyszłość.

W sumie ten wątek nie dotyczy tylko UK, ciekawi mnie też jak jest w innych krajach?
Nie chcę tu generować stereotypow i naszych narzekań, chyba wręcz przeciwnie chciałabym przeczytac jakieś zaskakujące przyklady jak Polacy i obcokrajowcy potrafią pozytywnie zaskoczyć;)
napisał/a: jarzynka 2007-11-30 07:18
troszke podobny temat http://forum.we-dwoje.pl/topics4/mieszkanie-zagranica-vt1390.htm
Moje powroty do pl: nie moge sie doczekac wyjazdu, odliczam dni, przez pierwszy tydzien, dwa wszystko mnie cieszy, wszystko jest super, a potem zaczynam dostrzegac szara rzeczywistosc, nie potrafie sobie znalezc miejsca i znowu chce uciekac do drugiego "domu".
Nie wiem czy da sie normalnie zyc w pl po dluzszym pobycie za granica :/ Ja dostaje swira, jestem daleko od domu - tesknie za pl, jestem w pl i czuje, ze to, nie to :
napisał/a: marteczka3 2007-11-30 08:08
włączam komputer, patrzę na krakowski Rynek przykryty topniejącym śniegiem, i nie potrafię powiedzieć, że nie tęsknię. Jasne, że brakuje mi rodziny, przyjaciół, Krakowa. Przyjeżdżam i biegam po ukochanych miejscach. Ale dokładnie tak samo biegam wracając tu,do Włoch, bo jako kraj to one są bardziej moim domem. W Krakowie szukam Włochów, włoskości. Polski na "emigracji" - nie.

Jesteśmy krajem, który specjalizuje się w komplikowaniu. Jak zobaczyłam w te wakacje cennik trójmiejskiej SKM-ki, to na wszelki wypadek dostałam ataku śmiechu, dopiero potem poszłam do kasy, w której się okazało, że moja legitymacja to nie taka (bo pani chciała zobaczyc zielona, a moja jest biało - bordowa), wiec nie dostane znizki.
Powala mnie ilosc biurokracji, ktora musza pokonac polscy studenci, drazni pesymizm, ktorego dookoła jest aż za dużo. Czuję się tam winna, ze ciesze sie z kazdego dnia, ze mam do niektórych rzeczy większy dystans, nienaturalne wydaje mi się robienie problemów.

z Rodzinką kontakt mam dobry, na szczęście istnieje internet. W ten sposob ogladam zdjecia, gadam z przyjaciółmi, pisze setki maili.

Jestem szczęśliwa tu, gdzie jestem. Zawsze kochałam Włochy i zawsze gdzies duchem w nich żyłam, więc teraz jak wracam do Polski, to za nimi tęsknię...
napisał/a: Itzal 2007-11-30 08:25
jarzynka napisal(a):Nie wiem czy da sie normalnie zyc w pl po dluzszym pobycie za granica :/

ja tez tego nie wiem...I zastanawiam sie, czy my w ogóle do Polski wrócimy...Póki co, nastawiamy sie na powrót, działka, dom i te sprawy, oby sie potem nie okazało, ze dom w Polsce bedzie naszym ośrodkiem wczasowym.... Moja kuzynka jest w Hiszpanii 15 lat, a wyjechała na pół roku... W Polsce dom juz stoi, a oni teraz kupili mieszkanie pod Madrytem, i nie kroi sie na powrót.
Nie wiem, czy po tylu latach zycia w luźnej atmosferze, gdzie nikt ci nie patrzy na ręce, nie ocenia, gdzie nie masz wielkich problemów "skąd ja wezme na to pieniądze????" bedzie nam łatwo zaadaptować sie znowu w Polsce...No chyba, ze cos tam sie zmieni...Ale chciałabym , bo w Polsce zyje sie wolniej
napisał/a: marteczka3 2007-11-30 08:33
ja się nauczylam we Włoszech (myślę, że Hiszpania też ma podobne podejście), zwracać uwagę też na samą siebie. w Polsce, chodząc do szkoły gotowa byłam się zarobić, żeby było zrobione wszystko, zorganizowane, zapięte na ostatni guzik. Miałam wrażenie, że tylko tak wywalczę sobie jakąkolwiek uwagę ze strony innych, każdy strasznie szedł w swoją stronę, i chciał być lepszy.

Tutaj weszło mi w nawyk, że podczas przerwy należy zjeść coś normalnego (nie przegryzki), że ludzie mają czas, żeby się zatrzymać i pogadać, chociaż Rzym jest stolica i teoretycznie biegnie. On biegnie, ale dlatego, że każdy wychodzi skądś za późno, bo się zagadał, bo obiad się przeciagnął, bo... a i tak nikt się nie rzuca o niepunktualność.

Znienawidzone przeze mnie są wizyty w ambasadzie polskiej - na szczęście niezbyt częste - mam wrażenie, że nikt się tam z niczego nie cieszy, i każdy jest gotowy na wszelki wypadek oburczeć i ofukać innych, jeśli się zada jakieś pytanie.
o powrocie na razie nie myślę... Polska to wakacje, i niech póki co tak zostanie.
napisał/a: Itzal 2007-11-30 10:37
marteczka, w Hiszpanii jest podobnie, tylko czasem to ich wieczne "mańana" wkurza mnie straszliwie. Najlepsze u nich jest to, ze jak im sie np. żarówka spali, to nie wymienią sami, tylko dzwonią po elektryka - z jednej strony wkurzające, ale z drugiej - w ten sposób napędzają własny biznes
Ale Polaków podziwiają, własnie za to, ze sami duzo umiemy - mnie zas wkurza, ze Polska nie umie docenić zdolności wlasnych obywateli.
Ambasady polskiej tez nie lubie, na szczescie, jeszcze nie musialam tam sie pokazywać, i mam nadzieje, ze tak zostanie
napisał/a: marteczka3 2007-11-30 10:42
Racja, Polska nas nie docenia. Ja zauważyłam, ze po polskimLO, po biol-chemie, umiem więcej z historii, niż tutejsi po "liceo classico" - udzielałam się nawet ;) i fakt faktem, potrafimy więcej.

Ostatnio przeczytałam gdzieś, że Hiszpania to kraj "fiesty, siesty i maniany" ;) spodobało mi się ;)
napisał/a: Itzal 2007-11-30 10:45
marteczka napisal(a):Hiszpania to kraj "fiesty, siesty i maniany"

ale sie usmialam!!!! Ale ile w tym racji....Boshe, jak ja bym myslala tak jak oni, to ciągle bylabym na utrzymaniu mamusi.....Ale potrafią sie cieszyć z zycia, za to ich podziwiam, przez to wydaje i m sie, ze wszystko jest ok, nawet jesli syn 34 letni ciagle jest na utrzymaniu rodziców bo zarabia za mało (średni zarobek Hiszpana to ok. 1900 euro - mało )