Propozycja dla ministra oświaty

napisał/a: ~Foam 2011-11-19 00:20

Jest jeden prosty sposób na podniesienie jakości nauczania. Należy
wszystkim urzędnikom w ministerstwie, kuratoriach i innych instytucjach
zagwarantować posady do emerytury pod warunkiem, że nic nie będą robić.
Żadnego wymyślania nowych przepisów, żadnych poleceń do szkół, żadnych
wymagań odnośnie sprawozdań, ewaluacji czy innych głupot. Niech siedzą,
pierdzą w stołki, piją herbatę i zapomną o szkołach. Gwarantuję efekt.

Foam
napisał/a: ~Tomcio W." 2011-11-19 07:57
> Jest jeden prosty sposób na podniesienie jakości nauczania. Należy
> wszystkim urzędnikom w ministerstwie, kuratoriach i innych instytucjach
> zagwarantować posady do emerytury pod warunkiem, że nic nie będą robić.
> Żadnego wymyślania nowych przepisów, żadnych poleceń do szkół, żadnych
> wymagań odnośnie sprawozdań, ewaluacji czy innych głupot. Niech siedzą,
> pierdzą w stołki, piją herbatę i zapomną o szkołach. Gwarantuję efekt.
Może jakaś petycja do premiera? Pierwszy się podpisuję! :D
Tom
napisał/a: ~Janusz 2011-11-19 12:49
W dniu 2011-11-19 00:20, Foam pisze:
>
> Jest jeden prosty sposób na podniesienie jakości nauczania. Należy
> wszystkim urzędnikom w ministerstwie, kuratoriach i innych instytucjach
> zagwarantować posady do emerytury pod warunkiem, że nic nie będą robić.
> (...)

Zasada ta jest znana, ale sposób realizacji proponuje się nieco
odmienny. Jeden z amerykańskich analityków organizacji pracy
postulował kiedyś wysłanie pracowników kiepskich, choć z koneksjami
osobistymi, na dalekie placówki. W USA takimi placówkami były
np. dobrze płatne europejskie ekspozytury, a dla mniej wpływowych
- Meksyk bądź Alaska. Wtedy mniej szkodzą. Ale u nas?
Gdzie ich wysłać? Tu na miejscu nie powinni zostać.

Jan
napisał/a: ~Jan45 2011-12-05 13:35
W dniu 19.11.2011 00:20, Foam pisze:

> Jest jeden prosty sposób na podniesienie jakości nauczania. (..)

Może to i jest jakiś pomysł, ale skutki takiego sposobu są
nieobliczalne. Tak jak niemal każdego prostego pomysłu.
Natomiast jest kilka sposobów nieprostych. Niekoniecznie
drogich, ale wymagających odpowiednich ludzi. A to już jest
wyższa szkoła jazdy, czyli stawiająca zarządcom centralnym
(znaczy rządowi) takie wymagania, jakim trudno sprostać.
Dobór ludzi na stanowiska centralne jest kluczem, ale kluczem
skomplikowanym. Niekiedy pożądane cechy ministrów wykluczają
się wzajemnie, na przykład. Trzeba balansować i bilansować.

Jest jednak sposób na odrodzenie się edukacji od dołu.
Trzeba mianowicie doprowadzić obecny sposób na sam dołek
poziomu kształcenia. Potem wyborcy wymogą na wybrańcach
podniesienie rangi kształcenia podstawowego i średniego,
bo zabraknie w kraju ludzi wykwalifikowanych - do roboty
po prostu. A kraj jest zbyt ubogi, żeby tu chcieli przyjechać
pracownicy wykwalifikowani z innych krajów.

Jak szybko doprowadzić do całkowitego upadku obecnego
systemu edukacji? Na przykład odstąpić od restrykcyjnego
traktowania ocen. Stawiać je, ale tylko wtedy, kiedy uczeń
sam stwierdzi, że mu to odpowiada, bo chce wiedzieć, ile
umie. Oceny nie powinny stanowić wymagania przy przechodzeniu
do klasy wyższej. Przechodzenie powinno być automatyczne,
według wieku i lat odbytych seansów zwanych umownie
lekcjami. Nauczyciele nie powinni być obarczani odpowiedzialnością
za poziom, bo i nikt poziomu nie powinien sprawdzać. Matura
powinna pozostać, ale tylko jako piknikowe spotkanie, którego
częścią wstępną byłyby pisemne prace - wyłącznie dla chętnych.
Pozostali byliby kibicami, oglądającymi tych chętnych jak
ciekawostkę przyrodniczą w zoo. A po maturze wydać wszystkim
świadectwa jednakowej treści o ukończeniu danej szkoły.
Dla nielicznych chętnych, którzy zechcą pisać jakieś prace
kontrolne, można by przewidzieć specjalne zaświadczenia
z ocenami. Ale - by nie prowokować konkurencji i zawiści -
na zaświadczeniach trzeba umieścić adnotację, że nie mogą
te dokumenty stanowić podstawy do ewentualnych roszczeń.
A to dlatego, by nie wywoływać niepotrzebnych stresów
u całej społeczności. Stres taki mógłby zgasić radość
na twarzach uczniów kończących szkołę. A tego robić nie wolno.

Jan
napisał/a: ~Tester 2011-12-17 17:06
To jest z grubsza pomysł na powrót do tajnych kompletów. Moim zdaniem
niezły.

Tester
napisał/a: ~Jan45 2012-04-17 20:35
W dniu 2011-12-17 17:06, Tester pisze:
> To jest z grubsza pomysł na powrót do tajnych kompletów. Moim zdaniem
> niezły.

To coraz bliższe prawdy.

Odgłosy jako reakcja na poczynania rządu są coraz częstsze.
Cejrowski na przykład napisał do uczniów dosadnie: "Władza chce żebyście
byli debilami, żebyście nic nie umieli"

Jest jednak pewna trudność co do nauczania pozaszkolnego,
i to akurat dzisiaj. W końcu tajne komplety były reakcją
na zakaz nauki w szkołach i były surowo karane. To było
i dopingiem, i nakazem moralnym, żeby się uczyć mimo
przeszkód. Dzisiejsza sytuacja jest trudniejsza, bo nie
ma oficjalnie zdeklarowanego wroga, nie ma zakazu nauki.
Jest natomiast ciąg faktów utrudniających nauczanie
w dotychczasowym trybie.

Ostatnie zarządzenia w sprawie edukacji dowidzą, że na górze
nie mają żadnej koncepcji co do oczekiwanych skutków.
Nie ma wymagań i kontroli, są tylko zalecenia. Czyli
róbta co chceta, ale pod warunkiem, żeby wam pieniędzy
starczyło. A pieniędzmi można dziś regulować każde działanie.

Jest to taktyka unikania konfrontacji, taktyka działań
pozorujących porządek i zarazem wprowadzających nieład.
Nie mając określonego wyraźnie wroga, uczniowie i ich
rodzice nie będą mieć motywacji do nauczania pozaszkolnego.
Zwłaszcza że nikt nie likwiduje obowiązku szkolnego.

Jedynie okrzyki znanych ludzi mogą okresowo wzbudzić
refleksje, ale czy się to uda na dalszą metę?

Jan