Opinia nauczyciela o rodziach

napisał/a: ~Justyna Vicky S." 2012-06-06 09:46
Czy nauczyciel klasy 1-3 odchodząc po 1 klasie na roczny urlop dla
poratowania zdrowia ma prawo do przekazania nauczycielowi przejmującemu
klasę opinii o rodzicach dzieci z klasy?
Jesli chodzi o opinię o dzieciach to nie ma żadnych wątpliwości, bo to one
są najważniejsze. Jednak czy przekazanie swojej opinii o rodzicach, często
wyniesionej wskutek zaledwie kilku rozmów i mocno negatywnej, jest etyczne?
Prawnie dozwolone? Moralne?
Celem uszczegółowienia dodam, że opinia została przekazana w formie
pisemnej. Nauczyciel opisał każdego rodzica dla nowego nauczyciela
pozwalając sobie na osobiste wycieczki. W sensie, że wystawił opinię o
rodzicu np. na podstawie rozmowy w której rodzic nie zgadzał się ze
stanowiskiem nauczyciela, albo odwrotnie.
Przykładowa opinia o rodzicu: "Ostry rodzic", na podstawie rozmowy z
rodzicem, któremu zwrócono uwagę, że dziecko ma "nie takie" (znaczy białe we
wzorki, a nie białe gładkie) skarpetki na zajęcia w-f, na co rodzic
stwierdził, że dziecko ma te skarperki od początku roku i problemu nie było,
a pojawił się po ponad pół roku systematycznego uczęszczania przez dziecko
na w-f.


Pozdrawiam

--
Justyna Vicky S.
napisał/a: ~Kaczysta" 2012-06-06 22:43
Użytkownik "Justyna Vicky S." napisał w wiadomości grup
dyskusyjnych:jqn1tg$5j3$1@inews.gazeta.pl...

Czy nauczyciel klasy 1-3 odchodząc po 1 klasie na roczny urlop dla
poratowania zdrowia ma prawo do przekazania nauczycielowi przejmującemu
klasę opinii o rodzicach dzieci z klasy?
Jesli chodzi o opinię o dzieciach to nie ma żadnych wątpliwości, bo to one
są najważniejsze. Jednak czy przekazanie swojej opinii o rodzicach, często
wyniesionej wskutek zaledwie kilku rozmów i mocno negatywnej, jest etyczne?
Prawnie dozwolone? Moralne?
Celem uszczegółowienia dodam, że opinia została przekazana w formie
pisemnej. Nauczyciel opisał każdego rodzica dla nowego nauczyciela
pozwalając sobie na osobiste wycieczki. W sensie, że wystawił opinię o
rodzicu np. na podstawie rozmowy w której rodzic nie zgadzał się ze
stanowiskiem nauczyciela, albo odwrotnie.
Przykładowa opinia o rodzicu: "Ostry rodzic", na podstawie rozmowy z
rodzicem, któremu zwrócono uwagę, że dziecko ma "nie takie" (znaczy białe we
wzorki, a nie białe gładkie) skarpetki na zajęcia w-f, na co rodzic
stwierdził, że dziecko ma te skarperki od początku roku i problemu nie było,
a pojawił się po ponad pół roku systematycznego uczęszczania przez dziecko
na w-f.
Pozdrawiam
--
Justyna Vicky S.
=======================================================================================================
Każdy nauczyciel ma prawo przekazać swoją opinię o uczniu i jego rodzicach
innemu nauczycielowi - szczególnie w przypadku zastępstwa za niego. Jest to
bardzo istotne, ponieważ istnieje problem tzw. "trudnego rodzica". Większość
problemów z uczniami w szkołach bierze się z faktu, że złe wzorce poznają w
domu i przenoszą je do szkoły.
AZ
napisał/a: ~Natasza_Tchórz 2012-06-07 11:51
Uważam, że nauczyciel, który rozpoczyna pracę z grupą powinien znać mniej
więcej opinię o dzieciach, ich trudnościach, aczkolwiek dobrze jest, kiedy
rozpoczyna się pracę ze świeżym spojrzeniem na klasę. Wtedy można uniknąć
wielu uprzedzeń.
NT

Użytkownik "Justyna Vicky S."
napisał w wiadomości news:jqn1tg$5j3$1@inews.gazeta.pl...
> Czy nauczyciel klasy 1-3 odchodząc po 1 klasie na roczny urlop dla
> poratowania zdrowia ma prawo do przekazania nauczycielowi przejmującemu
> klasę opinii o rodzicach dzieci z klasy?
> Jesli chodzi o opinię o dzieciach to nie ma żadnych wątpliwości, bo to one
> są najważniejsze. Jednak czy przekazanie swojej opinii o rodzicach, często
> wyniesionej wskutek zaledwie kilku rozmów i mocno negatywnej, jest
> etyczne? Prawnie dozwolone? Moralne?
> Celem uszczegółowienia dodam, że opinia została przekazana w formie
> pisemnej. Nauczyciel opisał każdego rodzica dla nowego nauczyciela
> pozwalając sobie na osobiste wycieczki. W sensie, że wystawił opinię o
> rodzicu np. na podstawie rozmowy w której rodzic nie zgadzał się ze
> stanowiskiem nauczyciela, albo odwrotnie.
> Przykładowa opinia o rodzicu: "Ostry rodzic", na podstawie rozmowy z
> rodzicem, któremu zwrócono uwagę, że dziecko ma "nie takie" (znaczy białe
> we wzorki, a nie białe gładkie) skarpetki na zajęcia w-f, na co rodzic
> stwierdził, że dziecko ma te skarperki od początku roku i problemu nie
> było, a pojawił się po ponad pół roku systematycznego uczęszczania przez
> dziecko na w-f.
>
>
> Pozdrawiam
>
> --
> Justyna Vicky S.
>
napisał/a: ~Justyna Vicky S." 2012-06-07 21:52

Użytkownik "Kaczysta" napisał w wiadomości
> Użytkownik "Justyna Vicky S." napisał w wiadomości grup
> dyskusyjnych:jqn1tg$5j3$1@inews.gazeta.pl...
>
> Czy nauczyciel klasy 1-3 odchodząc po 1 klasie na roczny urlop dla
> poratowania zdrowia ma prawo do przekazania nauczycielowi przejmującemu
> klasę opinii o rodzicach dzieci z klasy?
> Jesli chodzi o opinię o dzieciach to nie ma żadnych wątpliwości, bo to one
> są najważniejsze. Jednak czy przekazanie swojej opinii o rodzicach, często
> wyniesionej wskutek zaledwie kilku rozmów i mocno negatywnej, jest
> etyczne?
> Prawnie dozwolone? Moralne?
> Celem uszczegółowienia dodam, że opinia została przekazana w formie
> pisemnej. Nauczyciel opisał każdego rodzica dla nowego nauczyciela
> pozwalając sobie na osobiste wycieczki. W sensie, że wystawił opinię o
> rodzicu np. na podstawie rozmowy w której rodzic nie zgadzał się ze
> stanowiskiem nauczyciela, albo odwrotnie.
> Przykładowa opinia o rodzicu: "Ostry rodzic", na podstawie rozmowy z
> rodzicem, któremu zwrócono uwagę, że dziecko ma "nie takie" (znaczy białe
> we
> wzorki, a nie białe gładkie) skarpetki na zajęcia w-f, na co rodzic
> stwierdził, że dziecko ma te skarperki od początku roku i problemu nie
> było,
> a pojawił się po ponad pół roku systematycznego uczęszczania przez dziecko
> na w-f.
> Pozdrawiam
> --
> Justyna Vicky S.
> =======================================================================================================
> Każdy nauczyciel ma prawo przekazać swoją opinię o uczniu i jego rodzicach
> innemu nauczycielowi - szczególnie w przypadku zastępstwa za niego. Jest
> to bardzo istotne, ponieważ istnieje problem tzw. "trudnego rodzica".
> Większość problemów z uczniami w szkołach bierze się z faktu, że złe
> wzorce poznają w domu i przenoszą je do szkoły.

Rozumiem, że nauczyciel chce ułatwić pracę zastępcy. Moim zdaniem ma do tego
pełne prawo, jednak nie w takiej formie (IMO).
IMO przedmiotem troski nauczyciela są dzieci, a nie ich rodzice. Także
wydaje mi się, że opinia powinna dotyczyć dziecka a nie jego rodzica.
Ew. w celu ułatwienia pracy nowemu nauczycielowi mógł przekazać informację
ustną: "X., Y., Z. są pomocni przy organizacji spraw klasowych. Natomiast
proszę mieć uwagę na A., B., C. ponieważ są to rodzice z którymi współpraca
się nie układała". A nie "X. jest wredny, Y. to ostry rodzic"

Wydawanie mylnych (negatywnych) opinii o rodzicu na podstawie 2-3 rozmów w
ciągu całego roku i przy braku problemów wychowawczych i edukacyjnych
dziecka tego rodzica nie jest chyba rzeczą normalną.


--
Justyna Vicky S.
napisał/a: ~Roman Stachowiak 2012-06-07 22:21
W dniu 2012-06-07 21:52, Justyna Vicky S. pisze:
>
> Rozumiem, że nauczyciel chce ułatwić pracę zastępcy. Moim zdaniem ma do
> tego pełne prawo, jednak nie w takiej formie (IMO).
> IMO przedmiotem troski nauczyciela są dzieci, a nie ich rodzice. Także
> wydaje mi się, że opinia powinna dotyczyć dziecka a nie jego rodzica.
> Ew. w celu ułatwienia pracy nowemu nauczycielowi mógł przekazać
> informację ustną: "X., Y., Z. są pomocni przy organizacji spraw
> klasowych. Natomiast proszę mieć uwagę na A., B., C. ponieważ są to
> rodzice z którymi współpraca się nie układała". A nie "X. jest wredny,
> Y. to ostry rodzic"
>
> Wydawanie mylnych (negatywnych) opinii o rodzicu na podstawie 2-3 rozmów
> w ciągu całego roku i przy braku problemów wychowawczych i edukacyjnych
> dziecka tego rodzica nie jest chyba rzeczą normalną.
>
>
Jak dotarłaś do treści owych opinii?
Wbrew pozorom nie jest to pytanie nieistotne.

--
RomanS
___________________
Ja zawsze mam rację.
Raz mi się wydawało, że nie mam racji, ale okazało się, że byłem w błędzie.
(G. J. Gigol)
napisał/a: ~Kaczysta" 2012-06-07 22:53
Użytkownik "Roman Stachowiak" napisał w wiadomości grup
dyskusyjnych:4fd10d48$0$1211$65785112@news.neostrada.pl...

W dniu 2012-06-07 21:52, Justyna Vicky S. pisze:
>
> Rozumiem, że nauczyciel chce ułatwić pracę zastępcy. Moim zdaniem ma do
> tego pełne prawo, jednak nie w takiej formie (IMO).
> IMO przedmiotem troski nauczyciela są dzieci, a nie ich rodzice. Także
> wydaje mi się, że opinia powinna dotyczyć dziecka a nie jego rodzica.
> Ew. w celu ułatwienia pracy nowemu nauczycielowi mógł przekazać
> informację ustną: "X., Y., Z. są pomocni przy organizacji spraw
> klasowych. Natomiast proszę mieć uwagę na A., B., C. ponieważ są to
> rodzice z którymi współpraca się nie układała". A nie "X. jest wredny,
> Y. to ostry rodzic"
>
> Wydawanie mylnych (negatywnych) opinii o rodzicu na podstawie 2-3 rozmów
> w ciągu całego roku i przy braku problemów wychowawczych i edukacyjnych
> dziecka tego rodzica nie jest chyba rzeczą normalną.
>
>
Jak dotarłaś do treści owych opinii?
Wbrew pozorom nie jest to pytanie nieistotne.

--
RomanS
___________________
Ja zawsze mam rację.
Raz mi się wydawało, że nie mam racji, ale okazało się, że byłem w błędzie.
(G. J. Gigol)
=====================================================================================================
I to jest istotne pytanie!
Wszystkie zapiski w formie papierowej i elektronicznej na temat ucznia (i
ew. jego warunków domowych - w tym uwagi o środowisku rodzicielskim) są
informacjami niejawnymi (tajemnica służbowa).
Mam w domu zeszyt z 1938 roku prowadzony przez moją ciotkę - nauczycielkę
matematyki i wychowawczynię klasy. O każdym uczniu są tam zapisane dokładne
informacje: o jego osobowości, higienie, skrupulatności wykonywania
poleconych zadań i prac itp., a także informacje o domu rodzinnym (np.
warunki spania, żywienia, odrabiania lekcji, młodsze i starsze rodzeństwo,
stosunek rodziców do ucznia i do nauczycieli).
W podręczniku akademickim z 1931 roku (wydanie trzecie) Bogdana
Nawroczyńskiego "Zasady nauczania" opisano metologię prowadzenia takiej
ewidencji przez wychowawcę i nauczycieli.
AZ
napisał/a: ~Justyna Vicky S." 2012-06-07 22:58

Użytkownik "Roman Stachowiak" napisał w wiadomości
>W dniu 2012-06-07 21:52, Justyna Vicky S. pisze:
>>
>> Rozumiem, że nauczyciel chce ułatwić pracę zastępcy. Moim zdaniem ma do
>> tego pełne prawo, jednak nie w takiej formie (IMO).
>> IMO przedmiotem troski nauczyciela są dzieci, a nie ich rodzice. Także
>> wydaje mi się, że opinia powinna dotyczyć dziecka a nie jego rodzica.
>> Ew. w celu ułatwienia pracy nowemu nauczycielowi mógł przekazać
>> informację ustną: "X., Y., Z. są pomocni przy organizacji spraw
>> klasowych. Natomiast proszę mieć uwagę na A., B., C. ponieważ są to
>> rodzice z którymi współpraca się nie układała". A nie "X. jest wredny,
>> Y. to ostry rodzic"
>>
>> Wydawanie mylnych (negatywnych) opinii o rodzicu na podstawie 2-3 rozmów
>> w ciągu całego roku i przy braku problemów wychowawczych i edukacyjnych
>> dziecka tego rodzica nie jest chyba rzeczą normalną.
>>
>>
> Jak dotarłaś do treści owych opinii?
> Wbrew pozorom nie jest to pytanie nieistotne.
>

Nie wpadły one w moje czy innych rodziców ręce. Nikt nie wykradł ich
nowemu/staremu nauczycielowi. Podczas rozmowy z nowym nauczycielem taka
lista leżała na biurku i została zauważona przez rodziców.

Może nowy nauczyciel nie powinien takiej "dokumentacji" trzymać na wierzchu.


--
Justyna Vicky S.
napisał/a: ~Roman Stachowiak 2012-06-07 23:02
W dniu 2012-06-07 22:58, Justyna Vicky S. pisze:
>
> Może nowy nauczyciel nie powinien takiej "dokumentacji" trzymać na
> wierzchu.
>
>
Zdecydowanie tak.

--
RomanS
___________________
Ja zawsze mam rację.
Raz mi się wydawało, że nie mam racji, ale okazało się, że byłem w błędzie.
(G. J. Gigol)
napisał/a: ~Justyna Vicky S." 2012-06-07 23:09

Użytkownik "Roman Stachowiak" napisał w wiadomości
>W dniu 2012-06-07 22:58, Justyna Vicky S. pisze:
>>
>> Może nowy nauczyciel nie powinien takiej "dokumentacji" trzymać na
>> wierzchu.
>>
>>
> Zdecydowanie tak.
>
>
Też tak sądzę.
Natomiast w kwestii wyjaśniającej dodam, że nikt nie poruszył z nauczycielem
tej kwestii (opinii o rodzicach wydanej przez poprzedniego nauczyciela). Po
prostu rodzice w rozmowie ze sobą byli zaskoczeni, a niektorzy wręcz
zbulwersowani zachowaniem nauczyciela, ktory wystawił niepochlebne opinie,
niekoniecznie zgodne z rzeczywistością.

Pomijając już fakt, że tak samo niepochlebne opinie wyraził o dzieciach.
Nowa nauczycielka po pewnym czasie na zebraniu przyznała się nam, że
wchodząc do tego zespołu była przerażona, ponieważ opinia o dzieciach była
fatalna. Jednak po pewnym czasie współpracy z tymi dziećmi widzi, że nie
jest to całkiem prawda.
To też daje obraz podejścia starej pani do tematu...


--
Justyna Vicky S.
napisał/a: ~Justyna Vicky S." 2012-06-07 23:09

Użytkownik "Kaczysta" napisał w wiadomości
>>
> Jak dotarłaś do treści owych opinii?
> Wbrew pozorom nie jest to pytanie nieistotne.
>
> --
> RomanS
> ___________________
> Ja zawsze mam rację.
> Raz mi się wydawało, że nie mam racji, ale okazało się, że byłem w
> błędzie.
> (G. J. Gigol)
> =====================================================================================================
> I to jest istotne pytanie!
> Wszystkie zapiski w formie papierowej i elektronicznej na temat ucznia (i
> ew. jego warunków domowych - w tym uwagi o środowisku rodzicielskim) są
> informacjami niejawnymi (tajemnica służbowa).

Pod warunkiem, że są odpowednio przechowywane/chowane. A nie leżą na
wierzchu wśród innych dokumentów które nauczyciel pokazuje rodzicowi.

Bo tak doszło do ujawnienia treści tych opinii

> Mam w domu zeszyt z 1938 roku prowadzony przez moją ciotkę - nauczycielkę
> matematyki i wychowawczynię klasy. O każdym uczniu są tam zapisane
> dokładne informacje: o jego osobowości, higienie, skrupulatności
> wykonywania poleconych zadań i prac itp., a także informacje o domu
> rodzinnym (np. warunki spania, żywienia, odrabiania lekcji, młodsze i
> starsze rodzeństwo, stosunek rodziców do ucznia i do nauczycieli).

Mam nadzieję, że opinie wydawane na podstawie rzetelnych informacji, a nie
własnych animozji.

Tym bardziej że owa nauczycielka potrafiła bardzo wyraźnie pokazać rodzicóm,
że ich nie lubi, nie szanuje i wogóle ma ich w poważaniu.
Na pytanie zadane 1 dnia przez pewnego rodzica udzieliła odpowiedzi "nie mam
czasu", natomiast następnego dnia w obecności rodzica który zadał pytanie i
innego rodzica udzieliła wyczerpującej odpowiedzi, kierując swoją wypowiedź
do drugiego rodzica. Totalnie ignorując rodzica który dzień wcześniej zadał
pytanie.


> W podręczniku akademickim z 1931 roku (wydanie trzecie) Bogdana
> Nawroczyńskiego "Zasady nauczania" opisano metologię prowadzenia takiej
> ewidencji przez wychowawcę i nauczycieli.

Nie wiem czy się cieszyć czy bać tego, że aktualnie nauczyciele uczą się z
podręczników wydanych niemal wiek temu, gdy były inne zasady, normy i moda
inna była....
Kiedyś nagminne było lanie dzieci linijką po głowach czy rękach... A i
niektorzy nauczyciele potrafią do takich środków uciekać się...


--
Justyna Vicky S.
napisał/a: ~Jan45 2012-06-08 11:27
W dniu 2012-06-07 11:51, Natasza Tchórz pisze:
> Uważam, że nauczyciel, który rozpoczyna pracę z grupą powinien znać mniej
> więcej opinię o dzieciach, ich trudnościach, aczkolwiek dobrze jest, kiedy
> rozpoczyna się pracę ze świeżym spojrzeniem na klasę. Wtedy można uniknąć
> wielu uprzedzeń.

To już kolega opisał, jak to widziano kiedyś, kiedy
wykształcenie nie było aż tak powszechne, ale było
staranniejsze. Uważam, że dawanie upustu swoim emocjom
w sposób opisany przez inicjatorkę tego wątku jest
nieprofesjonalne. Z drugiej strony patrząc widzę
i wiem, że problem rodziców istnieje i że narasta.
Na pewno warto wrócić do profesjonalizmu na wyższym
poziomie i opisywać relacje z rodzicami w sposób
stonowany, no i posługiwać się pojęciami nienacechowanymi
emocjami.

Skąd to narastanie napięć? Jednym z najważniejszych
powodów jest spadek poziomu wiedzy u uczniów, że tak
to łagodnie nazwę. Dzieci i młodzież są zestresowane,
kiedy trafiają na przeszkody nie do pokonania,
a dzieje się tak nagminnie w pierwszej klasie liceum.
No i uruchamiają rodziców, a ci, jeśli nauczyciel
nie chce odstąpić od realizacji programu, idą na skargę
do dyrektora szkoły. A tenże, w trosce o zdawalność
i o opinię o swojej szkole, zaczyna naciskać na nauczycieli,
by poluzowali z tymi wymaganiami. No i dochodzą niedouczki
do matury i ją oblewają. A wtedy władze ministerialne
wyrzucają z posady szefa centralnej komisji egzaminacyjnej.
Oraz nakazują CKE opracowanie takich tematów maturalnych,
które zda większość, choćby były to tematy na poziomie
gimnazjum.

Powyższe zjawisko jest przykładem na to, że dzisiejsi
decydenci celowo napuszczają nas maluczkich na siebie
nawzajem, bośmy są na samym dole społeczności. Mają
dzięki temu czas na wzbogacenie się, a jest to czas
ograniczony do okresu trwania danego rządu. A że przy
tej okazji szkoły wypuszczą kilka lub nawet kilkanaście
roczników słabo wykształconych, to może i dla nich
lepiej. Bo ci słabeusze utworzą masę mniej odporną
na manipulacje przedwyborcze.

Niektóre czasopisma upatrują w tym obniżaniu poziomu
celu bardziej dalekosiężnego niż tylko doraźne
skłócenie rodziców i nauczycieli, ale to już jest
całkiem inny temat.

Natomiast w TYM temacie trzeba dodać stare porzekadło
o nauczycielach. Według porzekadła praca nauczycielska
da się podzielić na cztery okresy:
I - nauczyciel się uczy,
II - nauczyciel uczy,
III - nauczyciel się męczy,
IV - nauczyciel męczy uczniów.

Przemęczenie. To jest to, co sprawia, że odreagowują
emocjonalnie. Szczególnie to dotkliwe, bo zawód jest
sfeminizowany, a panie, wiadomo, emocjami się często
kierują. A dodatek stresu znacząco to zmęczenie
przyspiesza.

Obyśmy zdrowi byli!

Jan
napisał/a: ~JanuszWo 2012-06-08 16:30
Jan45 wrote:


> kiedy trafiają na przeszkody nie do pokonania,
> a dzieje się tak nagminnie w pierwszej klasie liceum.
> No i uruchamiają rodziców, a ci, jeśli nauczyciel
> nie chce odstąpić od realizacji programu, idą na skargę
> do dyrektora szkoły. A tenże, w trosce o zdawalność
> i o opinię o swojej szkole, zaczyna naciskać na nauczycieli,
> by poluzowali z tymi wymaganiami.

Zachęcam wszystkich do poszukania w necie filmu "Nadopiekuńczy rodzice.
Dzieci spod klosza". Świetny dokument opowiadający o nowym trendzie
(pokoleniu?) wśród dzieci, rodziców, młodzieży.
Już dzisiaj, studenci w razie problemów z sąsiadami z akademika wzywają
rodziców na pomoc. Albo rodzice samo przejeżdżają, bo znają wszystkie
sekrety swoich dzieci. Ich pociechy nie widzą w tym niczego
niewłaściwego. Taki teraz czas.
Pozdrawiam - JanusWo

--
popraw gaz w adresie