„Mój chrześniak ma zaraz komunię. Żeby dać mu 200 zł, muszę je odjąć od ust własnemu dziecku, a to i tak mało”

kobieta martwiąca się o pieniądze fot. Adobe Stock
Witam, piszę do Was, bo często poruszacie trudne tematy. W mojej rodzinie takim tematem są pieniądze. Przy okazji komunii bratanka, ta kwestia wraca jak bumerang. I po raz kolejny stawia mnie w niekomfortowej pozycji "tej biedniejszej"...
/ 28.04.2022 12:58
kobieta martwiąca się o pieniądze fot. Adobe Stock

Bycie matką chrzestną zobowiązuje. Niestety nie tylko do bycia przewodnikiem duchowym dziecka (w dzisiejszych czasach do tego chyba najmniej?), ale również do… licznych wydatków. Prezenty na urodziny i Dzień Dziecka to nic, kiedy przychodzi zmierzyć się z komunią świętą, która z definicji ma być dla dziecka przeżyciem religijnym, jednak… nie czarujmy się, zwykle jest po prostu doskonałą okazją do obdarowania dziecka furą prezentów i pieniędzy.

Ile dać w kopercie?

I tu rodzi się dylemat: ile dać w kopercie na komunię, by nie urazić dzieciaka (a może bardziej jego rodziców?), a przy okazji nie nadszarpnąć domowego budżetu? I nie wyjść na… rodzinną sknerę?

Powiecie: „Daj tyle, ile możesz”. Sęk w tym, że niewiele mogę. Razem z mężem nie zarabiamy wiele. Ja - najniższą krajową jako asystentka biurowa, mąż - około 2 900 zł jako kurier. Mamy kredyt na mieszkanie – 1200 zł. Niedawno urodziło nam się dziecko, co  wiązało się z ogromnymi wydatkami. Żyjemy skromnie, ale dobrze nam z tym. Jednak zaczynamy czuć się „gorsi” przy okazji wszelkich imprez rodzinnych. Jesteśmy najmłodsi z rodzeństwa i kuzynostwa. I – nie ma co tu kryć – najmniej majętni. Nie klepiemy biedy, ale nie stać nas na zagraniczne wakacje, dobre auto i modne ciuchy co sezon.

W tym roku czeka nas komunia mojego bratanka. Dzieciaka sympatycznego i bystrego, ale… mocno rozpieszczonego, wychowywanego w dostatku i kulcie pieniądza. Mój brat i jego żona kochają pokazywać innymi, jak dobrze im się w życiu powodzi. Ogromne mieszkanie, auto z salonu (kosztowało więcej niż nasza kawalerka!), co chwilę nowe gadżety i zabawki dla dzieci. Oczywiście z najwyżej półki! Doszło do tego, że bratanek ma lepszy (i droższy – czego chyba nie trzeba dodawać) model telefonu komórkowego niż ja – dorosła, pracująca kobieta.

Co mogę dać takiemu dziecku z okazji komunii świętej?

Dziecku, które przecież ma już wszystko, a nawet więcej niż tego potrzebuje. Do głowy przychodzą mi jedynie pieniądze. Jednak na samą myśl o kwocie, którą „powinnam” włożyć do koperty, czuję ciarki przechodzące po plecach...

W naszej rodzinie komunia to kolejna okazja na rodzinną licytację z cyklu „kto da więcej”. Staram się być ponad tym. Nie postrzegać ludzi i świata w kategoriach majętności. Na święta czy inne okazje kupuję bliskim drobiazgi, wychodząc z założenia, że „liczy się gest”. Ale komunia to komunia.

Gdybym miała być całkowicie szczera i dać chrześniakowi taki prezent, na jaki mnie obecnie stać, to byłoby to maksymalnie 200 zł, co i tak wiąże się z odmówieniem swojemu własnemu dziecku – mocno już potrzebnych – nowych ubranek na wiosnę. Doskonale wiem, że to za mało. Że to „nie wypada”. I że powinnam dać około 1 tys. zł.

Gdybym dała tyle, na ile faktycznie mnie stać, to na pewno zostanę skrytykowana przez żonę brata. A informacja na pewno dotrze również do dalszej rodziny. Znów będziemy z mężem postrzegani jako najbiedniejsi, którym należy współczuć.

Co więcej, przy najbliższej okazji pewnie znów „przypadkowo” pojawi się sugestia na temat tego, że źle pokierowaliśmy naszym życiem, że powinniśmy zrobić to czy tamto, żeby wiodło nam się lepiej. Pozostaje mi jedynie pożyczyć kasę, zgodnie z ideą „zastaw się, a postaw się” i zagrać bogatszą niż jestem w rzeczywistości… Tylko, czy to o to w tym wszystkim chodzi?!”

Czytaj także:
„Od lat okłamuję córkę, że jej ojciec nie żyje. Zaszłam w ciążę jako nastolatka, a on uciekł, bo nie był na to gotowy”
„Włożyliśmy kilka lat i małą fortunę w remont mieszkania od teściów. Teraz chcą nas z niego wyrzucić”
„Pół roku po ślubie straciłam władzę w nogach. Mąż ode mnie odszedł, bo stwierdził, że nie pisał się na życie z kaleką”

Redakcja poleca

REKLAMA