„Mój mąż jest niewiele młodszy od mojego ojca. Rodzice go nie akceptują, bo miał żonę, gdy zaczęliśmy się spotykać”

Kobieta, która dużo starszego męża fot. Adobe Stock, gladiusstock
„Największym problemem okazała się duża różnica wieku. Nie dla nas, dla otoczenia. Jego znajomi reagowali domyślnymi uśmieszkami na mój widok. Zachowywali się poprawnie, ale czułam, że nie jestem jedną z nich. Kobiety mnie nie akceptowały, mężczyźni uważali za >>trofeum<< Henryka”.
/ 18.05.2022 10:15
Kobieta, która dużo starszego męża fot. Adobe Stock, gladiusstock

Rodzice nie byli zachwyceni, kiedy przedstawiłam im Henryka. Nie z okazji oficjalnej wizyty, na to było zbyt wcześnie, po prostu natknęli się na nas, kiedy Henryk odwoził mnie do domu. Ukrywałam tę znajomość, dopóki mogłam, bo wiedziałam, że w domu rozpęta się burza. Rodzice nie byli przygotowani na chłopaka córki niewiele młodszego od mojego ojca.

Niespodziewane spotkanie zaskoczyło wszystkich

Pierwszy pozbierał się Henryk. Wysiadł z samochodu i powiedział:
– Julio, chyba powinnaś mnie przedstawić.
Co miałam robić. Dokonałam prezentacji. Tato do końca miał chyba nadzieję, że nie jest tak, jak myśli. Uścisnął dłoń mojego „chłopaka” i milczał. Ciężar konwersacji o niczym wzięła na siebie mama. Henryk pożegnał się i odjechał, a na mnie spadł grad pytań. Najważniejsze brzmiało: „Czy jesteś pewna, że nie zadajesz się z żonatym człowiekiem?”

Na to nie było dobrej odpowiedzi. Musiałam jednak wyjaśnić sytuację.
Henryk jest w trakcie rozwodu… – zaczęłam i urwałam, bo mama złapała się za serce.
Dokuczało jej czasem w chwilach zdenerwowania. Lekarz mówił, że to przekwitanie, ale kazał na nią uważać. Więc zamilkłam, chociaż to w niczym nie pomogło.
– Słyszysz, co mówisz? – huknął na mnie tata, ale zaraz ściszył głos.

Weszliśmy właśnie na klatkę schodową, lepiej było nie informować sąsiadów o moim życiu osobistym. Na dalszy ciąg awantury nie musiałam długo czekać. Zaczęła się, jak tylko weszliśmy do mieszkania. Tato zamknął drzwi i zwrócił się do mnie z miną nie wróżącą niczego dobrego. Był wściekły, poruszony do głębi i bardzo zmartwiony.
Nie tak cię wychowaliśmy – zaczął, ale mama przerwała mu i wepchnęła nas do pokoju.
– Usiądźmy i porozmawiajmy – zaproponowała przerywanym głosem.

Trochę przestraszeni jej stanem przycupnęliśmy w fotelach.
– Widzisz, do czego doprowadziłaś matkę?  Jak mogłaś postąpić tak nierozważnie! Ten człowiek…
– Henryk – podsunęłam.
– Nie bądź bezczelna – zapienił się tato, a mama wsparła go, kiwając głową. – Nigdy nie myślałem, że moja córka będzie się zadawała z żonatym facetem
– Ja go kocham – powiedziałam cicho.
– On cię oszukuje! Gdyby cię kochał, nie mamiłby rozwodem, którego nie ma i nie będzie.
– Nieprawda! – podniosłam głos.
– Henryk nie mieszka z żoną, niedawno złożyli papiery w sądzie i czekają na rozprawę! 
– Wątpię, żeby to była prawda – włączyła się mama. – To tłumaczenie jest oklepane i stare jak świat. Aż się dziwię, że ciągle działa. Co niby miał ci powiedzieć? Że żona o niczym nie wie i byłaby równie zaskoczona, że jej mąż ma romans, jak my, kiedy zobaczyliśmy twojego „chłopaka”? 
– A właśnie, ile on ma lat? – drążył temat tato.
– …ści pięć – wybąkałam niewyraźnie.
– No proszę, prawie tyle co ja. I pomyśleć, że nie tak dawno uważałaś mnie za beznadziejnego wapniaka, którego młodość przypadła na epokę kamienia łupanego. Ten twój Henryk należy do mojego pokolenia, możesz mi powiedzieć, co ty w nim widzisz?

To było bardzo osobiste pytanie

Nie zamierzałam odpowiadać, bo nie umiałam ubrać w słowa tego, co się wydarzyło. Spojrzeliśmy z Henrykiem na siebie i przeleciała iskra, która roznieciła pożar. Wiem, brzmi głupio, ale tak właśnie się stało. Dwoje obcych ludzi porażonych przez piorun uczuć przed wejściem do uczelni. Przedtem nie wierzyłam w miłość od pierwszego wejrzenia, nie byłam podatna na szybkie zauroczenia, wydawało mi się, że jestem rozsądną, mocno stąpającą po ziemi dziewczyną. A tu nagle coś takiego! Tamtego dnia przekonałam się, że człowiek jest bezbronny wobec przeznaczenia.

Przyciąganie było tak silne, że stanęłam jak wryta, a Henryk, który towarzyszył jednemu z docentów, zwolnił kroku, zatrzymał się i patrzył na mnie z niezbyt mądrą miną. Docent musiał wrócić po niego, kiedy przekonał się, że ostatnie kilka metrów przebył samotnie, rozmawiając sam ze sobą. Zdarzenie zostało zauważone. W grupce studentów przeleciały śmiechy.
– Julka, poderwałaś fajnego gościa – walnęła prosto z mostu Aneta.
Trafiony, zatopiony. Aż ci zazdroszczę! Spektakularny sukces.
– To chodźcie na piwo, żeby uczcić Julkę – Maciek zagarnął nas ramionami. – Przetestujemy jej umiejętności. Może uda jej się omamić barmana i dostaniemy browar za friko?
Poszłam powoli za nimi, chociaż najchętniej odwróciłabym się na pięcie i pobiegła z powrotem. Wciąż czułam na sobie spojrzenie tego mężczyzny. Przewiercało mnie na wylot, paliło żywym ogniem. Pierwszy raz mnie coś takiego spotkało, nie mogłam opanować emocji, czułam się jak odurzona. Uświadomiłam sobie, że nie pamiętam, jak wyglądał ten człowiek. Tylko jego oczy…
– Przepraszam, wiem, że to dziwna prośba, ale czy moglibyśmy chwilę porozmawiać? – z transu wyrwał mnie głęboki męski, odrobinę zdyszany głos.

Drgnęłam zaskoczona. Uniosłam głowę i napotkałam spojrzenie szarych, spokojnych oczu. To był on. Musiał pobiec za nami i teraz stał niepewny, czy dobrze zrobił. Impuls, który kazał mu gonić obcą dziewczynę, powoli przestawał działać, ustępując miejsca rozsądkowi. Mężczyzna cofnął się lekko, jakby zdziwiony tym, co zrobił i uniósł ręce manifestując dobre zamiary. Ten gest przydał się, bo koledzy, widząc, co się dzieje, zawrócili i otoczyli nas kołem.
– Co jest, Julka? – spytał Maciek i obrzucił intruza nieprzychylnym spojrzeniem. – Znasz tego pana?
– Daj spokój – Aneta pociągnęła go za rękaw, po czym spojrzała pytająco na mężczyznę. Kiedy chciała, potrafiła być dobrą przyjaciółką. – Pan się zapewne zaraz przedstawi, skoro tak ci na tym zależy. Myślę jednak, że nie o nas tu chodzi, prawda Julka?
Ten czas był potrzebny nam obojgu. Ochłonęliśmy i zaczęliśmy normalną rozmowę. Henryk przedstawił się i poprosił mnie o numer telefonu, maila, cokolwiek, co pozwoliłoby mu mnie odnaleźć. Tak to sformułował. Był inny niż moi koledzy. Starszy, to oczywiste, ale też zdecydowany osiągnąć cel i jednocześnie uważny na moje reakcje. Po prostu miał klasę.

Nie wahałam się ani chwili

Podałam mu numer mojego telefonu. Nie myślałam wtedy o tym, że taki facet prawdopodobnie ma rodzinę, to przyszło później.

Zadzwonił do mnie wieczorem. Jak ja czekałam na ten telefon! Spotkaliśmy się nazajutrz i od tej pory spędzaliśmy razem każdą wolną chwilę. Byłam zakochana, tak jak nigdy dotąd. Gdzieś tam w tyle głowy kołatała się myśl o ewentualnych zobowiązaniach rodzinnych Henryka, ale zanim wątpliwości rozkwitły, mój ukochany wyjaśnił sytuację. Był z żoną w separacji, wyprowadził się prawie rok wcześniej do wynajętego mieszkania. Córka Henryka, o rok starsza ode mnie, studiowała za granicą, miałam ją poznać, jak tylko wróci do Polski na przerwę semestralną. Nie było powodów, żeby mu nie wierzyć. 

Największym problemem okazała się duża różnica wieku. Nie dla nas, dla otoczenia. Jego znajomi reagowali domyślnymi uśmieszkami na mój widok. Zachowywali się poprawnie, ale czułam, że nie jestem jedną z nich. Kobiety mnie nie akceptowały, mężczyźni uważali za „trofeum” Henryka. Chyba mu zazdrościli. A my, na przekór wszystkim, byliśmy szczęśliwi. Po pewnym czasie Henryk postanowił uporządkować swoje sprawy i wystąpił o rozwód.

Na tym etapie naszego związku nastąpiło spotkanie z moimi rodzicami pod domem. Burzliwa rozmowa, jaką odbyliśmy, była tylko jedną z wielu. Starałam się zrozumieć, że mama i tato chcą dla mnie jak najlepiej. Po pewnym czasie straciłam jednak cierpliwość i wyprowadziłam się do Henryka. O dziwo, on nie był tym zachwycony. Nie moją obecnością, ale konfliktem z rodzicami. Wolałby, jak stwierdził, żyć w zgodzie z przyszłymi teściami. W ten oto mało romantyczny sposób dowiedziałam się, jak zaplanował naszą przyszłość.

Jak tylko rozwód się uprawomocnił, pojechaliśmy do moich rodziców. Z kwiatami, butelką wina i duszą na ramieniu. Nie przypuszczałam, że mój ukochany potrafi się tak bać. Ja też czułam się niepewnie. Rodzice nie zrobili afery, chyba tylko dlatego, że widzieli moją determinację i nie chcieli stracić córki. Nie zaakceptowali Henryka, lecz pogodzili się z nieuniknionym. Nie mieli innego wyjścia.

Ślub był kameralny, taki, jaki sobie wymarzyłam. Byłoby cudownie, gdyby nie to, że mama przepłakała całą uroczystość. Zastanawiałam się, dlaczego nasz związek przeszkadza tak wielu osobom?
Gdybym miała się kierować zdrowym rozsądkiem i ponurymi proroctwami bliskich – nigdy nie wyszłabym za Henryka. Cieszę się, że posłuchałam głosu serca.

Czytaj także:
„Jedna chwila zmieniła moje życie w koszmar. Straciłam dwie miłości mojego życia i szansę na wymarzoną karierę”
„Moja żona znalazła sposób, by nie pracować. Wrobiła mnie w dwójkę dzieci, a ja musiałem na nią harować…”
„Mój mąż jest wykształcony, kulturalny i dobrze zarabia. Dlatego nikt nie wierzy, że w domu mnie maltretuje”

Redakcja poleca

REKLAMA