„Nie stać mnie na prezenty, więc rok temu wydziergałam wnukom szaliki. W tym roku córka nie zaprosiła mnie na święta”

samotna kobieta fot. Getty Images, Nico De Pasquale Photography
„– Na litość boską, to są dzieci – westchnęła córka niezadowolona. – One by chciały dostać od babci smartfona, fajną grę czy coś w tym stylu, ale nie szaliki. Mogłaś przez kilka miesięcy trochę odłożyć i kupić im coś porządniejszego”.
/ 06.12.2024 21:15
samotna kobieta fot. Getty Images, Nico De Pasquale Photography

Nie wiem, czym zasłużyłam na to, że córka traktuje mnie tak, jakbym była obcą osobą. Doskonale wie, że żyję ze skromnej emerytury i nie mam ukrytego majątku. Zdrowie mi szwankuje, więc sporo wydaję na leki. W ubiegłym roku nie byłam w stanie sprawić wnukom drogich prezentów, więc teraz spotkała mnie za to kara.

Nie jestem temu winna

Moje relacje z córką nie układają się najlepiej. Zdaję sobie sprawę z tego, że nie miała łatwego dzieciństwa, bo jej ojciec za kołnierz nie wylewał. Przyznaję, że odetchnęłam z ulgą, kiedy umarł, bo wreszcie miałam spokój od niego i jego picia. Co jednak miałam zrobić? Był moim mężem, nie mogłam go zostawić. Odkąd Ela wyfrunęła z rodzinnego gniazdka, nie kwapi się zbytnio do utrzymywania ze mną kontaktu.

Dzwoni rzadko, a i wtedy nie potrafię się oprzeć wrażeniu, że zmusiła się do wykonania telefonu. Nie widuję jej zbyt często, przez co mam mocno ograniczony kontakt z wnukami. Jej nawet nie przyjdzie do głowy, jak bardzo cierpię z tego powodu. Do tej pory zapraszała mnie do siebie na Wigilię i święta, jednakże w tym roku nie doczekałam się zaproszenia.

Na samą myśl o tym, że spędzę je samotnie, czuję się okropnie. Wszystkiemu winien jest stan mojego portfela – nie mogę pozwolić sobie na wydanie kilkuset złotych na prezenty, no nie miałabym czego włożyć do lodówki.

Wydzierganie szaliki córka uznała za kpinę

W ubiegłym roku na Gwiazdkę wnuki dostały ode mnie szaliki, które sama wydziergałam na drutach. Wiem, że nie tego się spodziewały, ale na nic innego nie mogłam sobie pozwolić. Sporo serca włożyłam w tę pracę, bo nie mam już wzroku dwudziestolatki i musiałam często robić przerwy. Był to niemały wysiłek, a trud i tak nie został doceniony. Dzieci co prawda ładnie podziękowały, ale ich miny mówiły same za siebie.

– Serio, mamo, szaliki? – Ela posłała mi pełne wyrzutów spojrzenie, kiedy znalazłyśmy się w kuchni.

Chciałam być przydatna, więc zabrałam się za zmywanie naczyń.

Co złego jest w szalikach? – nie rozumiałam, o co jej chodzi.

– Na litość boską, to są dzieci – westchnęła córka niezadowolona. – One by chciały dostać od babci smartfona, fajną grę czy coś w tym stylu, ale nie szaliki.

– Wiesz przecież, że nie mam pieniędzy – starałam się panować nad emocjami, lecz nie było to łatwe zadanie.

– O Jezu – córka przewróciła oczami. – Mogłaś przez kilka miesięcy trochę odłożyć i kupić im coś porządniejszego.

– Jest zima, więc szaliki się przydadzą – ręce mi się trzęsły, a do oczu napłynęły łzy.

Była to bardzo nieprzyjemna rozmowa, która skończyła się tak, że zamknęłam się w łazience i z godzinę płakałam. Miałam zostać u córki na całe Boże Narodzenie, ale postanowiłam wrócić do domu w pierwszy dzień świąt. Nie zatrzymywała mnie. Nie usłyszałam słowa „przepraszam”, chociaż uważam, że mi się ono należało. Ela bez wątpienia odetchnęła, gdy opuściłam jej mieszkanie.

Byłam jej niepotrzebna

Nie odzywała się przez długi czas. W końcu to ja przełamałam lody pod pretekstem złożenia jej życzeń urodzinowych.

– Co u dzieci? – zapytałam nieśmiało. – Bardzo się za nimi stęskniłam.

– Ogólnie w porządku. Jaś ostatnio miał katar, ale już jest OK.

– Mam nadzieję, że nie było nic poważnego.

– Nie, nie było.

– Kiedy przyjedziecie? Chciałabym się z wami zobaczyć.

– Nie wiem, mamo – słyszałam, jak Ela bierze głęboki oddech. – Mam nieustannie kocioł w pracy i trudno się wyrwać.

– Rozumiem – przytaknęłam, chociaż było mi potwornie przykro.

Potem znowu zapanowała cisza. Nie chciałam się narzucać, więc nie dzwoniłam pierwsza. Liczyłam po cichu na to, że córka się zreflektuje, ale nawet w Dzień Matki nie złożyła mi życzeń. W sumie do grudnia rozmawiałyśmy ze trzy razy, ale przypominało to raczej kurtuazyjną wymianę zdań, a nie pogawędkę.

Najgorsze było to, że nie doczekałam się zaproszenia na święta. Miałam nadzieję, że ten piękny czas pojednania sprawi, że zapomni o różnych urazach i spędzimy ten czas jak rodzina, którą przecież jesteśmy. Niestety, nic takiego nie nastąpiło. Nie było łatwo przełknąć tę gorycz, ale innego wyjścia nie miałam.

Prawda bywa trudna do zniesienia

Uporczywe milczenie ze strony Eli sprawiało mi ogromny ból. Nie mogłam jednak zebrać się na odwagę, żeby do niej zadzwonić. Jak tylko sięgnęłam po telefon, natychmiast go odkładam. W głowie pojawiały się rozmaite myśli, niemniej byłam święcie przekonana, że sprawcami całego zamieszania były te nieszczęsne szaliki. Pewnego wieczoru ucieszyłam się, widząc na wyświetlaczu swojej komórki imię córki. Nie omieszkałam zapytać, czy przypadkiem nie jest obrażona o ubiegłoroczne podarunki dla dzieci.

– Mamo, tu nie chodzi o głupie szaliki. Nie ogarniasz tego, prawda? – w jej głosie pobrzmiewały pretensje.

– To w takim razie, dlaczego zachowujesz się tak, jakbyś nie chciała mnie znać? – byłam bliska płaczu.

W tym momencie córka pękła i wygarnęła wszystko, co leżało jej na wątrobie. Nie przypuszczałam, że tyle się tego przez lata nazbierało. Miała rację, szaliki nie były istotne. Ela żywiła do mnie wielką urazę o to, że nie odeszłam od męża, który był alkoholikiem. Przez swoje picie fundował rodzinie przemoc, której ja nie dostrzegałam. Żyłam w przekonaniu, że to normalne, że facet pije i wyzywa bliskich.

Ręki na nas nigdy nie podniósł, ale zdarzało się, że rozwalał w domu jakieś rzeczy i klął okrutnie. Ela wyznała, że niepojęte dla niej było to, że zamiast stanąć w obronie dziecka, wybierałam jego stronę i wiecznie tłumaczyłam, że na pewno się zmieni.

– Czy ty wiesz, że chodzę przez to wszystko na terapię i był taki okres, że nie potrafiłam pozbierać się do kupy?

Przyznała, że dopiero teraz układa sobie w głowie rozmaite rzeczy i że poważnie rozważała całkowite zerwanie ze mną kontaktu. Dodała, iż raczej tego nie uczyni, aczkolwiek na tę chwilę nie może dać stuprocentowej gwarancji, że się na to nie zdecyduje.

– Było go zostawić – wydusiła przez łzy.

Rozmowa dała mi sporo do myślenia, aczkolwiek przyjemna nie była. Nie zgadłabym, że Ela ma żal o przeszłość, gdyby o tym nie powiedziała. Funkcjonowałam w przekonaniu, że nie byłam najgorszą matką, ale córka rozbiła tę bańkę utkaną z iluzji. Nie mam pojęcia, jak się zachować. Nie chcę stracić ani jej, ani wnuków. Kocham ich – może tylko nie potrafię tego okazywać tak, jak powinnam. Przeprosiłam Elę. Poczekam, aż emocje opadną i być może wówczas będziemy mogły na spokojnie porozmawiać.

Stanisława, 68 lat

Czytaj także:
„Mąż uwierzył, że na awans zapracowałam w sypialni szefa. Zdębiałam, gdy odkryłam, kto otworzył tę puszkę Pandory”
„Siostra wywróżyła sobie męża i fortunę. Naiwniaczka sądziła, że obrączka i kasa spadną jej z nieba. Nie pomyliła się”
„Żona myśli, że chodzę na squasha, a ja w tym czasie trenuję zapasy pod kołdrą. Rozgrzewam wszystkie mięśnie kochanki”

Redakcja poleca

REKLAMA