„Na imprezie mikołajkowej dostałam prezent dla niegrzecznej dziewczynki. Za 9 miesięcy odbiorę go z porodówki”

Kobieta mikołajki fot. iStock by Getty Images, fizkes
„Wieczór zakończył się inaczej, niż przypuszczałam. Kilka godzin później oboje wylądowaliśmy w moim mieszkaniu, a noc, która nas czekała, była równie nieoczekiwana, co pełna emocji. Nie podejrzewałam siebie o takie rzeczy, które działy się wtedy”.
/ 07.12.2024 17:30
Kobieta mikołajki fot. iStock by Getty Images, fizkes

Święta zawsze miały dla mnie wyjątkowy urok. Światełka, zapach pierników i śnieg skrzypiący pod butami – to wszystko sprawiało, że czułam się częścią czegoś większego. Ale w tym roku było inaczej. Siedziałam w pustym mieszkaniu, owinięta w koc, z kubkiem zimnej już herbaty. Starałam się skupić na książce, ale każda strona przypominała mi o Michale. O nim i o nas. Trzy lata razem. A teraz? Cisza. Tylko ja i moje myśli.

Z letargu wyrwał mnie telefon.

– Basia, błagam, powiedz, że nie zamierzasz spędzić wieczoru na gapieniu się w sufit – Anka jak zwykle była bezpośrednia.

Nie mam ochoty na żadne wyjścia. Po prostu... chcę spokoju – mruknęłam, próbując uciąć rozmowę.

– Nie ma mowy! Jesteś młoda, piękna, a Michał to palant, który na ciebie nie zasługiwał. Wychodzimy. Mikołajkowa impreza w klubie. Nie przyjmuję odmowy!

Westchnęłam ciężko. Nie miałam siły się kłócić, ale czułam, że to wyjście będzie porażką. Mimo to zgodziłam się. Może, gdzieś głęboko, chciałam na chwilę uciec od myślenia o przeszłości.

– Dobra, ale niczego nie obiecuję – powiedziałam zrezygnowana.

Anka od razu rozpromieniła się przez słuchawkę.

– Super! Przyjdę po ciebie za godzinę. Umaluj się, masz wyglądać jak milion dolarów!

Nie odpowiedziałam. Patrzyłam na swoje odbicie w lustrze, zastanawiając się, czy potrafię jeszcze choć na chwilę być kimś innym niż samotną, porzuconą kobietą.

Koleżanka zrobiła mnie na bóstwo

Anka, jak zawsze, wpadła do mojego mieszkania jak huragan. Miała na sobie cekinową sukienkę, a jej czerwone usta od razu przyciągały uwagę. Ja? W dżinsach i swetrze wyglądałam bardziej jak na spacer z psem niż na imprezę.

Basia, co to ma być?! – rzuciła z niedowierzaniem.

– To, co miałam – wzruszyłam ramionami.

Przez chwilę patrzyła na mnie, jakby oceniając poziom mojej beznadziejności. Po chwili wyciągnęła z torby krótką, czarną sukienkę i rzuciła ją na kanapę.

– Mogłam się tego spodziewać. Weź to i przebieraj się. I nie kłóć się, bo cię zaciągnę w tym swetrze, a potem będziesz żałować – powiedziała stanowczo.

Godzinę później stałyśmy przed klubem. Świąteczne dekoracje migotały na ulicach, a dźwięki muzyki niosły się aż na zewnątrz. Czułam się nieswojo. Tłum ludzi, głośne rozmowy, zapach perfum i alkoholu... to wszystko przyprawiało mnie o zawroty głowy. Anka jednak złapała mnie za rękę i pociągnęła do środka.

– Chodź, nie dam ci siedzieć w kącie!

Na początku próbowałam wmieszać się w tłum i zniknąć, ale Anka była nieugięta. Postawiła przede mną drinka, a potem kolejnego. Po godzinie muzyka zaczęła mi się podobać, a moje ruchy stawały się coraz bardziej swobodne.

Wtedy go zauważyłam. Stał przy barze, z rękami w kieszeniach, jakby czekał na kogoś. Miał na sobie biały sweter, który podkreślał jego ciemne włosy i szczupłą sylwetkę. Nasze spojrzenia się spotkały. Przez chwilę wahałam się, czy to ja powinnam odwrócić wzrok, ale on pierwszy ruszył w moją stronę.

– Cześć, jestem Dawid – powiedział z uśmiechem. – Ty też wyglądasz, jakbyś tu nie pasowała.

Uśmiechnęłam się, bo miał rację.

– Może dlatego, że wolałabym być w domu – odparłam szczerze.

– A jednak jesteś tutaj. Dlaczego?

Zatrzymałam wzrok na jego twarzy. Był przystojny, ale nie w sposób, który onieśmielał. Bardziej... ciepły.

– Chyba potrzebowałam przypomnieć sobie, jak to jest być wśród ludzi.

– To może spróbujemy to sobie przypomnieć razem? – zaproponował z błyskiem w oku.

Nie wiem, co mnie do niego przyciągnęło – może pewność siebie, może sposób, w jaki na mnie patrzył, jakby widział tylko mnie. Rozmowa płynęła gładko, a z każdą minutą czułam się swobodniej. Anka, widząc, że znalazłam towarzystwo, uśmiechnęła się do mnie porozumiewawczo i zniknęła w tłumie.

Wieczór zakończył się inaczej, niż przypuszczałam. Kilka godzin później oboje wylądowaliśmy w moim mieszkaniu, a noc, która nas czekała, była równie nieoczekiwana, co pełna emocji. Nie podejrzewałam siebie o takie rzeczy, które działy się wtedy w łóżku.

Poranek okazał się brutalny

Obudziło mnie blade światło wpadające przez zasłony. Przez chwilę leżałam z zamkniętymi oczami, próbując zignorować pulsujący ból głowy. Kiedy się podniosłam, zobaczyłam go – Dawida. Spał obok mnie, jego ramię niedbale zarzucone na moją talię.

Na chwilę mnie sparaliżowało. Czy naprawdę to się stało? Przez głowę przeleciało tysiąc myśli, ale zanim zdążyłam cokolwiek zrobić, on otworzył oczy.

– Dzień dobry – powiedział z zaspanym uśmiechem.

Nie wiedziałam, co odpowiedzieć.

– Eee … Cześć... – wydukałam, czując jak moje policzki płoną.

Czułam się nieswojo. To nie byłam ja. Ja nie robiłam takich rzeczy. Ale Dawid wydawał się spokojny, jakby wszystko było na swoim miejscu. Wstał z łóżka, przeciągnął się i z uśmiechem powiedział:

– Może kawa?

Skinęłam głową. Byłam zbyt oszołomiona, żeby cokolwiek powiedzieć. W kuchni jego luz i pewność siebie wypełniły przestrzeń. Patrzyłam, jak obsługuje ekspres, jakby był u siebie.

– Jeśli chcesz, mogę szybko zniknąć – powiedział nagle, odstawiając filiżankę. – Wiem, że takie sytuacje mogą być... niezręczne.

– Nie, to nie to – odpowiedziałam szybko. – Po prostu... to wszystko wydaje się nierealne.

Rozmawialiśmy jeszcze przez chwilę, ale kiedy w końcu wyszedł, poczułam ulgę. Wróciłam do łóżka, wciągnęłam kołdrę na głowę i próbowałam poukładać sobie wszystko w głowie. To miało być jedno wyjście, kilka drinków i koniec. Nic więcej.

Jakiś czas później moja rzeczywistość zaczęła się rozpadać. Pewnego ranka obudziłam się z mdłościami, które nie ustępowały przez cały dzień. Początkowo zrzucałam winę na coś, co zjadłam, ale gdy sytuacja się powtarzała, nie mogłam dłużej ignorować podejrzeń.

Kupiłam test ciążowy. Ręce mi się trzęsły, kiedy go używałam. Kiedy po kilku minutach pojawiły się dwie kreski, spojrzałam na nie w niedowierzaniu.

Nie... to niemożliwe... – wyszeptałam do siebie.

Chociaż próbowałam to racjonalizować, coś we mnie mówiło, że to prawda. Następnego dnia zrobiłam jeszcze dwa testy. Wynik był taki sam.

Byłam w ciąży. I byłam pewna, że ojcem jest Dawid.

Siedziałam na łóżku, patrząc na te cholerne testy, a łzy spływały mi po policzkach. To nie był moment na taką wiadomość. Nie teraz, nie z kimś, kogo praktycznie nie znałam. Ale jednocześnie... poczułam coś dziwnego. Jakby mała iskra nadziei. Musiałam to przemyśleć. Musiałam zastanowić się, co zrobić dalej.

Musiałam mu powiedzieć

Telefon leżał na stole przede mną, a kciuk wisiał nad ekranem. Już kilka razy zaczynałam pisać, ale każde zdanie wydawało się niewłaściwe. „Cześć, Dawid, pamiętasz mnie? Jestem w ciąży”. Brzmiało to absurdalnie. W końcu zebrałam się na odwagę i wystukałam coś prostego:

„Cześć. Możemy się spotkać? To ważne”.

Wysłałam. Serce biło mi jak szalone, a w głowie już układały się najgorsze scenariusze. Może zignoruje wiadomość? A może odpowie, że nie ma czasu? Nie minęły jednak trzy minuty, gdy na ekranie pojawiła się odpowiedź:

„Cześć. Jasne. Kiedy i gdzie?”.

Zacisnęłam usta. Był bardziej uprzejmy, niż się spodziewałam. Umówiliśmy się w kawiarni niedaleko mojego mieszkania. Cały wieczór zastanawiałam się, jak przekazać mu wiadomość. I co, jeśli zareaguje źle?

Następnego dnia zjawiłam się punktualnie. Dawid już czekał, z kubkiem kawy w ręku. Uśmiechnął się, gdy mnie zobaczył, ale w jego oczach dostrzegłam pytanie.

– Cześć, Basia. Co się dzieje? Wyglądasz na zestresowaną.

Usiadłam naprzeciwko niego, starając się nie patrzeć wprost w jego oczy. Wzięłam głęboki wdech, próbując zebrać myśli.

– Dawid, jest coś, o czym musisz wiedzieć – zaczęłam, a mój głos drżał. – Tamta noc... no wiesz...

Pokiwał głową, wyraźnie nie wiedząc, dokąd zmierzam.

Jestem w ciąży – powiedziałam w końcu.

Jego twarz zastygła, jakby próbował przetworzyć to, co usłyszał. Przez kilka sekund milczał, a ja miałam ochotę wstać i uciec.

Jesteś pewna, że to moje? – zapytał w końcu, a w jego głosie nie było oskarżenia, raczej niedowierzanie.

– Tak. Nie było nikogo innego – odparłam szczerze.

Oparł się na krześle, przetarł twarz dłońmi, a potem westchnął.

– To nie jest coś, czego się spodziewałem, wiesz?

– Ja też nie – przyznałam. – Nie oczekuję od ciebie cudów. Po prostu musiałam ci o tym powiedzieć.

Dawid spojrzał na mnie z mieszaniną emocji – zdziwienia, niepewności i... czegoś, czego nie potrafiłam nazwać.

Daj mi trochę czasu, dobrze? Muszę to przemyśleć.

Pokiwałam głową, a on wstał, odprowadzając mnie do drzwi. Pożegnał się krótko, obiecując, że się odezwie.

Wracając do domu, czułam ulgę, że zrobiłam ten pierwszy krok, ale jednocześnie moje myśli były pełne wątpliwości. Co, jeśli nigdy się nie odezwie? A jeśli to wszystko nie ma sensu?

Zostałam z tym sama

Minął tydzień, a Dawid się nie odezwał. Każdego dnia zerkałam na telefon, czekając na wiadomość, ale ekran pozostawał pusty. Czułam, jak z każdą godziną narasta we mnie niepokój i frustracja.

Anka przyszła do mnie w sobotę, jak zwykle pełna energii. Kiedy zobaczyła moje zmęczone spojrzenie, westchnęła ciężko.

Basia, co się dzieje? Nie możesz tak się zadręczać.

– Czekam na Dawida. Miał się odezwać, ale nic – powiedziałam, wzruszając ramionami.

Anka usiadła obok mnie na kanapie i ujęła moją dłoń.

– Może on też potrzebuje czasu? To ogromna wiadomość, nawet dla faceta z silnymi nerwami.

– Wiem, ale... mam wrażenie, że jestem z tym wszystkim sama – odpowiedziałam, starając się powstrzymać łzy.

– Nie jesteś sama, masz mnie – odparła, obejmując mnie ramieniem. – Nawet jeśli Dawid się nie ogarnie, poradzisz sobie. A on? Jeśli ma choć odrobinę przyzwoitości, to wróci.

Jej słowa były pocieszające, ale w środku wciąż czułam pustkę. Każdego dnia zastanawiałam się, czy zrobiłam dobrze, mówiąc mu o ciąży. Czy to był błąd?

Następnego dnia wieczorem usłyszałam dzwonek telefonu. Na ekranie pojawiło się imię Dawida. Przez chwilę zawahałam się, zanim odebrałam.

– Hej, Basia – zaczął nieśmiało. – Przepraszam, że się nie odzywałem. To wszystko... było dla mnie trochę przytłaczające.

– Rozumiem – powiedziałam, choć w głębi duszy miałam ochotę zapytać, dlaczego tyle to trwało.

– Chciałbym się spotkać – kontynuował.

Zgodziłam się, choć nie wiedziałam, czego się spodziewać. Spotkaliśmy się w tej samej kawiarni, co wcześniej. Dawid wyglądał na zmęczonego, jakby od dnia naszego pierwszego spotkania nosił w sobie ciężar.

– Basia – zaczął, spoglądając mi w oczy – chcę być szczery. Nie wiem, co przyniesie przyszłość, ale... nie mogę tego ignorować. Chcę spróbować.

Patrzyłam na niego zaskoczona. Jego ton był szczery, ale nie obiecywał za wiele. To była deklaracja odpowiedzialności, a nie uczuć.

– Dziękuję, że się odezwałeś – powiedziałam cicho. – Nie wiem, co dalej, ale też chcę spróbować.

Nasza rozmowa była krótka, ale wystarczyła, by poczuć, że nie jestem w tym całkiem sama. Choć wciąż miałam mnóstwo wątpliwości, zaczęłam wierzyć, że mogę stawić czoła tej sytuacji.

Nie tak to planowałam

Kiedy ponownie spotkaliśmy się z Dawidem, tym razem w jego mieszkaniu, atmosfera była inna. Było coś... poważniejszego w sposobie, w jaki na mnie patrzył. Może świadomość, że każde słowo miało teraz większą wagę.

Usiedliśmy przy kuchennym stole. Dawid postawił przed nami dwa kubki herbaty, a potem przez chwilę milczał, bawiąc się łyżeczką.

– Basia, nie będę cię okłamywał – zaczął. – To dla mnie zupełnie nowa sytuacja. Nie mam pojęcia, jak być ojcem, ani co zrobić, żeby to wszystko miało sens.

Przygryzłam wargę, próbując zapanować nad emocjami.

– Nie oczekuję, że od razu wszystko zrozumiesz. Ja sama nie wiem, jak to będzie wyglądać. Ale jeśli jesteś gotów spróbować... to dla mnie już wiele znaczy.

Podniósł na mnie wzrok, a jego spojrzenie było poważne.

– Chcę spróbować, ale nie chcę ci dawać fałszywej nadziei. Nie wiem, czy my jako para mamy szansę. Ale nasze dziecko... chcę być częścią jego życia.

Te słowa były jak ulga, ale jednocześnie bolały. Wiedziałam, że nie powinnam oczekiwać zbyt wiele, ale część mnie chciała usłyszeć coś więcej. Że jest szansa, że stworzymy rodzinę, nawet jeśli wszystko zaczęło się od jednej nocy.

– Dziękuję, że to mówisz – odpowiedziałam w końcu. – Nie chodzi o mnie. Chodzi o to dziecko.

Rozmawialiśmy jeszcze długo, o tym, jak mogłaby wyglądać nasza przyszłość. Dawid zaproponował, że pójdzie ze mną na pierwsze badania i będzie wspierał mnie na tyle, na ile zdoła. Nie wiedziałam, na ile jego słowa przerodzą się w czyny, ale doceniałam to, że się starał.

Na koniec zapadła między nami cisza, która wydawała się bardziej szczera niż jakiekolwiek słowa. Dawid spojrzał na mnie i powiedział:

– Może nie jestem gotów na wszystko, ale chcę być gotów na to, co ważne.

Tego wieczoru wróciłam do domu z dziwną mieszanką uczuć – nadzieją, strachem i niepewnością. Wiedziałam, że przed nami długa droga, ale pierwszy krok został zrobiony.

Barbara, 27 lat

Czytaj także:
„Odetchnęłam z ulgą, gdy narzeczony mnie zdradził. Spijam śmietankę, bo moje brudy są zamiecione pod dywan”
„Liczyłam na gorące Święta z kochankiem, a on pokrzyżował moje plany. Rodzina jest dla niego ważniejsza”
„Odkąd mamy syna, żona ciągle traktuje mnie jak śmiecia. W końcu nie wytrzymałem nerwowo”

Redakcja poleca

REKLAMA