„Wybrał młodszą kochankę, bo ja mu się znudziłam. Odegrałam się: na rozprawie rozwodowej zbierał szczękę z podłogi”

Zdradzona żona fot. Adobe Stock, fadzeyeva
„Kiedy mój podły mąż oznajmił mi, że odchodzi do młodszej, nie mogłam uwierzyć w jego słowa. Postanowiłam, że kiedy zobaczy mnie następny raz, na kolanach będzie mnie błagał, żebym do niego wróciła. To co się stało, przeszło jednak moje najśmielsze marzenia!".
/ 10.12.2021 07:05
Zdradzona żona fot. Adobe Stock, fadzeyeva

Był niedzielny poranek, piłam kawę i przeglądałam wiadomości na telefonie, kiedy mój mąż Krzysztof podszedł do mnie i oznajmił mi, że musimy poważnie porozmawiać. Miał grobową minę, dlatego wiedziałam, że stało się coś naprawdę złego.

- Krzysiek, co się dzieje?

- Chcę rozwodu. Mam kogoś. Załatwmy to szybko i bezboleśnie. Wiem, że kochasz dzieciaki i zapewnisz im najlepszą opiekę, dlatego powinny zostać z tobą. Ja będę zajmował się nimi w weekendy. Wyprowadzę się z domu, daj mi dwa dni na spakowanie rzeczy - powiedział stanowczo jednym tchem.

Kolana dosłownie się pode mną ugięły. Chwilę zajęło, zanim jego słowa do mnie dotarły.

- Co? Jak to? O czym tym mówisz? Wiem, że ostatnio nie było kolorowo, ale rozwód? Tak od razu? Błagam, porozmawiajmy! - zaczęłam płakać.

- Uspokój się. Tak, nie było kolorowo. Ale czy zastanawiałaś się czym to było spowodowane? Nie zauważyłaś niczego? Mam kogoś. To poważny związek. Nie chcę już z tobą być - odpowiedział Krzysztof.

Nie mogłam uwierzyć w to, co słyszę.

- Ale... Dlaczego?

- Natalia, błagam, spójrz na siebie. Nie będę owijał w bawełnę. Przestałaś mi się podobać, nie podniecasz mnie, przestałaś mnie intrygować! Zauważyłaś w ogóle, że przestaliśmy uprawiać seks? Nie robimy tego od miesięcy! Natalia, obudź się! Choć chyba jest już za późno... - odparował Krzysztof.

W tym momencie spojrzałam ukradkiem w stronę lustra. Czy było ze mną naprawdę tak źle? Spojrzałam na siebie z jego perspektywy. Miałam 51 lat, stałam przed nim w rozciągniętym dresie, z kilkoma nadprogramowymi kilogramami, z kilkucentymetrowymi odrostami na głowie, zupełnie bez makijażu. Czy naprawdę się zaniedbałam? Czy to właśnie mój wygląda sprawił, że mój mąż znalazł sobie inną?

- Kim ona jest? - udało mi się wydukać już tylko te słowa.

- Natalia... Jeśli naprawdę chcesz wiedzieć, to ci powiem. Ma na imię Karolina, pracuje u mnie w firmie, ma 21 lat i naprawdę ją kocham - odpowiedział lekko zmieszany.

- 20 lat? Serio? Ty i taka młoda dziewczyna? Ona mogłaby być twoją córką! - krzyknęłam.

- Natalia, uspokój się. My... Nas już nie ma. Daj sobie chwilę, weź tabletkę na uspokojenie, a ja w tym czasie pójdę się pakować. Nie chcę już z tobą na ten temat rozmawiać - odpowiedział i wyszedł.

Zostałam sama. Z kubkiem z kawą w ręku i cała we łzach.

Zemszczę się!

Przez kilka dni nie mogłam dojść do siebie, aż w końcu zadzwoniłam do mojej najlepszej przyjaciółki Kaśki. Kiedy powiedziałam jej przez telefon, że Krzysztof zostawia mnie dla 20-letniej kochanki i że już za miesiąc czeka mnie rozwód, przyjechała do mnie niecałe 15 minut później.

- Natalia! Zemścij się na nim! Ja już nawet wiem jak! Pokaż mu, że popełnił największy błąd życia. Zobaczysz, damym mu popalić!

- Ale jak?

- Ja już mam pomysł... Natalia, ubieraj się! Wychodzimy!

- Dokąd mnie zabierasz?

- Zakładaj płaszcz i ani słowa więcej. O wszystkim dowiesz się w swoim czasie - odpowiedziała Kaśka z uśmiechem.

Zemsta będzie słodka

Kaśka i ja wylądowałyśmy... w centrum handlowym. Nie miałam ochoty na zakupy, chciałam zostać w łóżku pod kołdrą, najlepiej w towarzystwie jedynie lampki wina. Ale Kaśka nie dawała za wygraną.

- To właśnie jest mój plan. Idziemy na zakupy! Wybierzemy ci nową sukienkę, buty, kosmetyki, a potem fryzjer. Sprawę rozwodową masz za miesiąc. Będziesz na niej wyglądać zjawiskowo. Krzysiek spojrzy na ciebie i wtedy poczuje, że popełnił największy błąd w swoim życiu. Ale wtedy będzie już za późno! - powiedziała zadowolona.

Ten plan nie do końca mi się podobał, ale wiedziałam że kiedy stanę twarzą w twarz z nim i z jego 20-letnią kochanką, nie będę chciała się wstydzić. Kaśka ma rację! Muszę od siebie zadbać! Na rozprawie będę wyglądać jak bogini - pomyślałam.

- Ok! Wchodzę w to. To gdzie zaczynamy?

Czas na metamorfozę

Zaczęłyśmy od mojej ulubionej części, czyli od wyboru sukienki. Postawiłam na boski czerwony model, który idealnie podkreślił moją sylwetkę - a zwłaszcza nogi! Te, na których widok Krzysztof jeszcze parę lat temu dosłownie szalał! Wiedziałam, że musi to być długość midi, ale na pewno czerwona, ewentualnie bordowa. Wiedziałam, że moja figura nie jest idealna, dlatego postawiłam na model z marszczeniami w okolicach brzucha - Kaśka podpowiedziała mi, że ten trik sprawia, że fałdki są zamaskowane i brzuch wydaje się płaski!

- To będzie sukienka, która będzie oznaczała moje zwycięstwo w sądzie! Później założę ją na randkę, kiedy będę na to gotowa, albo po prostu wykorzystam ją w Święta lub podczas karnawału - powiedziałam Kaśce, ciesząc się jak dziecko!

Chciałam w dniu rozwodu, aby jego oczy były skierowane tylko w moją stronę, aby patrzył na mnie i widział, co stracił! Do sukienki razem z Kaśką dopasowałyśmy obłędne szpilki - takie, które wiedziałam będą pasować do wszystkich eleganckich stylizacji. Zbliżał się Sylwester, więc wiedziałam że to będzie dobry zakup w tym momencie! Najpierw wbiję szpilę Krzyśkowi w sądzie, a potem w Sylwestra na parkiecie!

Ale to nie był jeszcze koniec. Potem przyszedł czas na resztę. Skoczyłyśmy do drogerii, żeby wybrać kosmetyki - szminka, nowy podkład, tusz do rzęs i oczywiście nowe perfumy. Znam dokładnie gust Krzyśka, więc wiedziałam, który zapach wybrać żeby zwrócić jego uwagę. Postawiłam na perfumy o pięknych kwiatowo-owocowych nutach. To go kręciło - pamiętam doskonale! Przypominały mu się wtedy nasze pierwsze wiosenne randki.

 

Po wszystkim zapisałam się do fryzjera i mogłam już tylko czekać na ten wielki dzień - dzień rozwodu. Na początku bałam się tego dnia tak bardzo, że nie mogłam spać. Teraz też nie mogłam spać, ale nie z powodu strachu, ale z ekscytacji. Wyobrażałam sobie ten dzień - minę Krzyśka i minę jego kochanki, kiedy mnie zobaczą.

Kiedy mnie zobaczył, padł z wrażenia

Kiedy miesiąc później stanęłam w drzwiach sądu, wyglądałam jak bogini. Czerwona sukienka - seksowna, ale jednocześnie elegancka - wyglądała na mnie zjawiskowo. Delikatny makijaż podkreślił moją urodę, o której zapomniałam. Do tego, przyznaję, schudłam specjalnie przed rozwodem kilka kilogramów, żeby Krzysiek jeszcze bardzie żałował. Czy udało się? I to jak... Kiedy mnie zobaczył jak dumnie idę korytarzem sądowym, szczęka opadła mu do ziemi!

- Natalia... - wydukał. - Jak ty pięknie wyglądasz! Chyba schudłaś? Wow! I ta sukienka. Wyglądasz bosko.

- Dziękuję. Tak! I wiesz co? Czuję się świetnie!

Odpowiedziałam mu z przekąsem i ukradkiem spojrzałam na stojącą obok niego jego nową partnerkę. Karolina była rzeczywiście ładna, całkiem zgrabna, ale czegoś jej brakowało. Zdałam sobie sprawę, że przy mnie wyglądała jak podlotek. Odeszłam kilka kroków i nagle poczułam rękę Krzyśka na moim ramieniu. Odwróciłam się. On ze łzami w oczach powiedział:

- Natalia, przepraszam, nie chcę rozwodu. Teraz kiedy na ciebie patrzę, zdałem sobie sprawę, co straciłem! Błagam, wróć do mnie - powiedział zdruzgotany.

Czy zrobiło mi się go żal? W pierwszym odruchu tak, ale druga myśl była zupełnie inna...

- Wrócić do ciebie? Nigdy w życiu! Do zobaczenia Krzysztof. Widzimy się za chwilę na sali sądowej - odpowiedziałam z uśmiechem.

Rozwiedliśmy się i uważam, że to była moja najlepsza decyzja w życiu. Nigdy więcej nie zaufam facetowi, dla którego liczy się tylko wygląd!

Czytaj także: „Faceci narzekają, kiedy żona poprosi o wyniesienie śmieci. Ja samotnie wychowuję trójkę dzieci, pracuję i ogarniam dom”
„Będąc małym chłopcem, zakochałem się w pewnej dziewczynie. Dziś jestem mężem jej córki”
„Myślałam, że to miłość, a on dybał na moje pieniądze! Połknęłam haczyk, bo byłam spragniona romansu”

Redakcja poleca

REKLAMA