Spanie [tym razem doslownie] razem

napisał/a: Tidelidee 2009-04-20 14:11
Witam. Mam taki tragicznie durny problem ale mnie on nurtuje. Moze mi cos wyjasnicie. Mam chlopaka, jestesmy ze soba ponad rok. Jestesmy oboje jedynakami, i tym bardziej kazde ciagnie bardziej w swoja strone ale o dziwo w miare sie dogadujemy, potrafimy dzielic obowiazkami, rozumiemy potrzeby tego drugiego, jesli sie klocimy to krotko, wybuchowo ale tez szybko sie godzimy. Generalnie - nie jest zle ;) Jedna rzecz jednak nie daje mi spokoju, gdyz nie potrafimy dojsc do zadnego kompromisu. Otoz moj chlopak nie chce ze mna spac, i tu mowie w znaczeniu doslownym, spedzeniu po prostu nocy u swym boku, abstrahujac zupelnie od seksu, bo nie o tym tu mowa [ a seks jest, choc nie dziki , ale ok ;)] Rozmawialam z nim na ten temat wielokrotnie, ze jest to dla mnie wazne, ze ja to utozsamiam z czuloscia, bezpieczenstwem, nie moge niestety tez przestac porownywac go do mojego poprzedniego chlopaka [lecz robie to tylko w myslach], ktory sam zabiegal o bliskosc ze mna, potrafil zaproponowac masaz przed snem czy zasypial czesto ze mna na tzw lyzeczke. Tym bardziej przez to porownanie zachowanie mojego obecnego chlopaka jest dla mnie co najmniej dziwnie i...bolesne bo moze mi tlumaczyc ze trudno mu z kims zasnac [nie wymagam spania na lyzeczke ;), ze nie jest do tego przyzywczajony,ze pracuje na zmiany i jest rozregulowany czasowo [tez to rozumiem] ze zasnie tylko we wlasnym lozku i nazywa to swoim problemem, ale ja i tak czuje sie odrzucona. Jestem ososba ktora tej bliskosci potrzebuje, mamy takie warunki ze kazdy moze wyspac sie we wlasnym, osobnym lozku i zastanawiam sie co by bylo gdybysmy mieli malutkie mieszkanko i jeden pokoj. Probowalam go zrozumiec, zaczelam od prosby by spedzal ze jedna noc w tygodniu np sobote gdy nie trzeba wstawac do pracy, sprobowal moze pare razy, ale czesto konczylo sie wzdychaniem po nocy i tak czy inaczej opuszczal moje lozko w srodku nocy i szedl do siebie. Przynam ze tak, oczywiscie, czasami jest to wygodniejsze, jak druga ososba sie przekreca czy ma niepsokojny sen moze to budzic, a to ze pracuje na rozne zmiany nie sprzyja jego spokojnemu snu, ale ja jak to baba, szukam podtesktow i glebszych powodow jego niecheci, bo jak juz sama to pwoiedzialam, zupelnie tego nie rozumiem , i wiem ze sto innych facetow daloby sie pojkroic zeby sie obok mnie polozyc [tak ogolnie, znajac facetow i co z takiego lezenia moze wyniknac ;)no ale tez wcale nie musi i tez bedzie milo.
napisał/a: ~gość 2009-04-20 14:18
Tidelidee, u nas na początku też tak było. G. śpi u mnie w weekendy. Ale na początku też walczyłam. Bo sla niego moje łóżko było niewygodne, bo ja się wiercę itp. Teraz doszliśmy do porozumienia i wyczekujemy weekendu, zeby ze sobą spać, w tygodniu też sie zdarza, ale wiadomo praca itd wiec to po prostu niekomfortowe.
Ja miałam problem bo G. usypia tylko na brzuchu i w pewnym momencie kładł sie na brzuch i nie było do kogo sie przytulić. Miałam focha oczywiscie Teraz sie kładę jakoś przy nim lub na nim i dajemy radę.

Radzę Ci małymi kroczkami. Wiem co to za ból, ale zobaczysz, z cazsem się ułoży. Przyzwyczaji sie
napisał/a: Gvalch'ca 2009-04-20 15:43
O ja też pamiętam pierwsze kilka wspólnych nocy. Horror normalnie. Budziliśmy się co chwila, niewygodnie było i jednemu i drugiemu. A teraz, zasnąć nie moge jak T. obok mnie nie leży. A śpimy jak stare obrażone na siebie małżeństwo - przytulamy się tyłkami (przy czym ja bardziej śpie na plecach niż na boku).
napisał/a: ~gość 2009-04-20 15:47
A ja i mój K. nigdy nie narzekaliśmy! na początku jak ode mnie odjeżdżał to marzyliśmy żeby w końcu móc spać razem i jak już to się stało, że zaczęliśmy u siebie zostawać na noc to było cudnie :) a najlepsze, że ja to lubię spać albo odwrócona tyłeczkiem, albo wtulam się w niego i stale się kręcę, a on przez całą noc śpi odwrócony do mnie, żeby móc mnie obejmować! nad ranem dopiero zmienia pozycje! taki kochany jest :D
napisał/a: Alvor 2009-04-21 15:47
Mój też musi zasnąć na brzuchu i tak to wygląda jakby się tyłkiem odwracal no coż niepodoba mi się to ale co zrobię:Pprzyzwyczaiłam się przy poprzednim chłopaku do przytulenia w czasie snu i praktycznie ciągłego kontaktu że teraz też czuję się trochę taka odrzucona...ale to jeszcze jako tako można znieść...najgorsze że ostatnio On zaczął chrapać i mnie budzi
napisał/a: kitty1 2009-04-21 18:34
Tidelidee, jeśli macie możliwość, to może po prostu zmienić łóżko na większe i będzie po problemie (jeśli chodzi tylko o wygodę)??
napisał/a: Gvalch'ca 2009-04-21 19:00
_Kitty_ ma rację, to bardzo pomaga szczzególnie na początku.
napisał/a: repcak1 2009-04-21 23:20
Ogólnie przez pewien czas było u nas tak, ze pierwsza noc (nie mieszkamy jeszcze razem więc spaliśmy ze sobą w jednym łóżku tylko na jakiś wyjazdach czy przy jakiś okazjach typu po sylwestrze) zawsze była masakryczna. Po prostu nie mogłem się do tego przyzwyczaić. A później kolejne noce już były ok. Teraz jest już zawsze ok.
napisał/a: dark_salve 2009-04-22 11:28
No to ja mam odwrotnie. Bo się na swoim łóżku i sam nie wyśpię tak dobrze jak na Uli łóżku z nią przy boku. Jak mam iść sam spać to nieraz i do 2 w nocy nie mogę zasnąć, a u Uli zaś to nawet o 15 z nią na tym łóżku mógłbym zasnąć.

A druga sprawa to ja też robię na zmiany (teraz co prawda tylko na dwie, od 6 i od 14), ale jeszcze rok temu i wstecz robiłem w systemie czterozmianowym na kopalni (6, 12, 18, 24) i to też nie zmieniało nic w kwestii spania. I też jestem jedynakiem, żeby nie było.

napisał/a: Gvalch'ca 2009-04-22 13:22
A tak w ogóle to co ma kwestia bycia jedynakiem bądź nie do wysypiania się?
napisał/a: Joanna_21 2009-04-22 21:38
Też jestem jedynakiem, czy to ma jakiś wpływ, może jakiś psycholog się doszuka :)
My, a zwłaszcza ja mamy spory problem ze spaniem razem. Już jak spaliśmy na co dzień to nie było tak źle, po kilku miesiącach się przyzwyczaiłam, ale teraz jak się widzimy tylko w weekend, czy święta (mój jest w wojsku), to dla mnie to jest koszmar!
Zawsze miałam (i mam :D) ogromne łóżka. Bo ja jak zasypiam potrzebuję przestrzeni. Nienawidzę przytulania itd., jak już mam spać spać :D Muszę odwrócić się tak jak chcę, mieć z 40cm przestrzeni i wtedy mogę spokojnie spać. A mój to by się tulił, spał przytulony, w nocy nawet przez sen mnie przytula albo dotyka a ja w efekcie prawie wcale nie śpię, ciąglę się budzę w nocy, a rano wstaję niewyspana i zmasakrowana... Mam nadzieję, że później znów się przyzywczaję!
Ale nie wyobrażam sobie nie spania w jednym łóżku, przecież to moje kochanie
napisał/a: Misia7 2009-04-23 09:50
Tidelidee, twój chłopak poprostu jest wygodny i nie chcę się męczyć całą noc nie wysypiając się. Zgadzam się z wypowiedziami wcześniej. Do spania razem trzeba sie poprostu przyzwyczaić, a to wymaga poświęcenia wielu nieprzespanych nocy niestety. Choć pisali tu i tacy, którzy od początku nie mieli z tym problemów. To znowu potwierdza regułę, że każdy z nas jest inny.
Porozmawiaj z chłopakiem i powiedz mu, że chciałabyś sie do niego przytulić spać razem, bo to dla ciebie ważne. Że masz wtedy poczucie bliskości z nim. Powinien to zrozumieć.