Recepta na optymizm

napisał/a: viki111 2010-12-03 17:45
Wiesz emys ja tez tak mam, że zaraz w necie szukam informacji na temat danej choroby i potem tak przestraszona jestem tymi opiniami;/ nie potrzebnie tez sie tym przejmuję bo przeciez, każdy organizm przechodzi chorobe inaczej i nie jest powiedziane, że ktos ma miec taki sam przebieg choroby.
Chociaż zawsze warto jest wiedziec!!:)żeby wiedziec o czym rozmawiac z lekarzem i o czym on do nas mówi bo często pacjenci w tym równiez Ja:) pytam "To znaczy?można prościej" :)
No dokładnie zbliżaja sie Świeta a co za tym też idzie wolne:)więc można spędzic rodzinnie i miło te święta.
napisał/a: ognista4 2010-12-03 18:05
...a ja wychodzę z zasady że w życiu "trzeba na coś umrzeć i wgl nie myślę o chorobach, ani o objawach....bagatelizując wszystko ci się da....

ale dopiero się nad tym zaczynam zastanawaić...kiedy mnie wynoszą;P

i zdrowsza jestem bo połowę zmartwień mniej;))
napisał/a: emys 2010-12-03 22:48
Ja jednak wole przed pójściem do lekarza unikać internetu, bo bywa tak, że wyczytałam coś online i wydaje mi się że na cośtam właśnie choruje i mam wrażenie, że tak się na tym skupiam, że zaczynam odczuwać inne objawy o jakich przeczytałam albo że jak pójdę do lekarza to za bardzo sugeruję mu tą chorobę (a wielu lekarzy jest na to podatnych niestety). Co innego jak jestem już zdiagnozowana... wtedy szperam po necie w celu uzyskania informacji jak dodatkowo można sobie pomóc np. naturalnymi środkami (herbatki ziołowe, wywary z cebuli, itp.). Czasem jednak zdarza się tak, że nie do końca lekarzowi ufam i szperam gdzieś głębiej, żeby dowiedzieć się jakie badania zrobić w razie potrzeby ;) Często chciałabym to takie myślenie o wszystkim po prostu wyłączyć ;) Może gdzieś mamy takie przełączniki, ale jeszcze nie odkryli gdzie ^^
A nawiązując od wypowiedzi Ognistej, to jasna sprawa, że "na coś trzeba umrzeć", ale wolałabym się nie męczyć z ciężkimi chorobami w wieku dwudziestu kilka lat ;)
napisał/a: Luki24 2010-12-04 15:31
emys nie wiem jak cię pocieszyć, może powiem, że hipochondrycy i osoby które się wszystkim przejmują krótko żyją ? Zostawisz piękne młode ciało :) No i tak w ogóle to dobrze że się interesujesz zdrowiem, czytasz o chorobach, może kiedyś nawet znachorką zostaniesz (tylko właśnie niestety nie na długo).
napisał/a: emys 2010-12-04 22:32
Wiadomo nie od dziś, że stres szkodzi ;) Ale cała moja rodzina jest taka zestresowana i dożywają sędziwego wieku, więc może i ja dożyje :)
napisał/a: ognista4 2010-12-05 18:19
emys napisal(a):Ja jednak wole przed pójściem do lekarza unikać internetu, bo bywa tak, że wyczytałam coś online i wydaje mi się że na cośtam właśnie choruje i mam wrażenie, że tak się na tym skupiam, że zaczynam odczuwać inne objawy o jakich przeczytałam albo że jak pójdę do lekarza to za bardzo sugeruję mu tą chorobę (a wielu lekarzy jest na to podatnych niestety). Co innego jak jestem już zdiagnozowana... wtedy szperam po necie w celu uzyskania informacji jak dodatkowo można sobie pomóc np. naturalnymi środkami (herbatki ziołowe, wywary z cebuli, itp.). Czasem jednak zdarza się tak, że nie do końca lekarzowi ufam i szperam gdzieś głębiej, żeby dowiedzieć się jakie badania zrobić w razie potrzeby ;) Często chciałabym to takie myślenie o wszystkim po prostu wyłączyć ;) Może gdzieś mamy takie przełączniki, ale jeszcze nie odkryli gdzie ^^
A nawiązując od wypowiedzi Ognistej, to jasna sprawa, że "na coś trzeba umrzeć", ale wolałabym się nie męczyć z ciężkimi chorobami w wieku dwudziestu kilka lat ;)


troszkę masz racji. w dobie internetu idąc do lekarza zdarza się że wiem więcej niż lekarz. bo też nie do konca ufam. a po za tym miałam przypadek w rodzinie, że lekarz nie postawił właściwej diagnozy doszukując się przyczyn choroby wszędzie tylko nie tam gdzie trzeba, a przyczyny choroby były spowodowane niewłaściwie dobranym lekiem (informacje na ulotce napisane tam że debil by zrozumiał ten lekarz zignorował) i życie uratowało odstawienie leku.

ja jestem bardzo uprzedzona do lekarzy, bo stosują "spychologię" chyba że się pójdzie prywatnie za kaSĘ, Ale nie kazdego stać. więc wolę wydawać na prezyjemności niż na lekarzy;)
napisał/a: emys 2010-12-05 21:11
Lekarz też człowiek, ma prawo się pomylić... powinno się to jednak zdarzać jak najrzadziej się da, bo skutki mogą być naprawdę poważne. A lekarzom też średnio ufam, bo miałam w rodzinie podobny przypadek - źle postawiono diagnozę i leczono na wszystko oprócz tego najgroźniejszego i ta osoba zmarła. No ale sama sobie leków nie przepiszę, więc idę do tego lekarza i jem te leki co mi przepisał (czasem z niezbyt dużym przekonaniem) ;)
A co do traktowania pacjenta, to trzeba przyznać że lekarz w przychodni a przyjmujący prywatnie (nawet ten sam) to dwa różne światy. Oczywiście nie uogólniam, bo są wyjątki od reguły. Poza tym jeśli człowiekowi coś dolega to do poradni specjalistycznej ciężko się dostać. Kiedyś próbowałam się umówić na wizytę do dermatologa jak dostałam jakiejś wysypki, ale czas oczekiwania na wizytę w moim mieście to ok. 3 miesiące. No więc poszłam prywatnie... i tak bywa bardzo często (również z innymi specjalistami) :/
napisał/a: Vega21 2010-12-06 15:43
Już tak nie narzekajcie na tych lekarzy. Fakt, że istnieją przypadki, w których lekarz rzeczywiście ma w nosie pacjenta i leczy byle jak, ale to ma miejsce zazwyczaj na wsiach lub w naprawdę małych miasteczkach. Jeśli chodzi o moją panią doktor (rodzinną) to jest to cudowna kobieta, nie tylko dlatego, że miła, ale jest naprawdę bardzo mądrym człowiekiem. Najpierw stara się leczyc dietą, a w ostateczności przepisuje leki, jeśli chodzi o grypę lub jakieś zakażenia bakteryjne. Jeżeli nie umie postawic diagnozy to dopiero kieruje do specjalisty. Teraz mam zajęcia z samymi lekarzami i to są w większości naprawdę kulturalni, uprzejmi ludzie, a na dodatek ich wiedza jest porażająca (jak dla mnie:p). Może wyjatek stanowią chirurdzy, oni rzeczywiście w większości przypadków są niemili, ale może dlatego, że ich praca opiera się głównie na zabiegach, a kontakt z pacjentem jest minimalny.
Jeżeli do lekarza przychodzi pacjent, który z góry mu nie ufa, to lekarz jest przyzwyczajony, że co nie zrobiłby to jest źle. Większośc pacjentów przychodzi z przekonaniem, że lekarz i tak im nie pomoże, bo to "konował" i zazwyczaj we wszystkim są mądrzejsi od lekarza (dlatego pytanie: po co przychodzą?). I rozwieję wątpliwości- nie jestem lekarzem, ale widzę, że często pacjenci potrafią tylko narzekać. Oczywiście istnieją słabi lekarze, ale każdy pacjent ma prawo swojego lekarza zmienić na takiego, któremu będzie ufał. Tak, więc dlaczego tego nie robicie, jeżeli Wasz lekarz Wam nie odpowiada?
A jeśli chodzi o przypadki postawienia złej diagnozy, to lekarzowi najlepiej gdyby się to nie zdarzało, albo zdarzało sporadycznie. Ale nie powinniście tracić zaufania do lekarzy tylko dlatego, że jeden z nich postawił złą diagnozę. Kiedy zachorujecie naprawdę to nie pozostanie Wam nikt inny jak tylko lekarz, bo unikanie wtedy lekarzy nie wyleczy Was z choroby.
Jedna podstawowa zasada: jeżeli pacjent nie będzie utrudniał pracy lekarzowi to lekarz będzie się bardziej starał, jeżeli lekarz będzie sie bardziej starał to pacjent będzie mu ufał. Naprawdę w wielu przypadkach podejście lekarza zależy od zachowania pacjenta.
A jeśli chodzi o przyjmowanie prywatnie- to niestety lekarze to tylko ludzie, a nie anioły i jak u innych ludzi różnych zawodów, kasa robi swoje, ale z tym możecie nawet nie walczyć, bo póki ten świat istnieje to to się nigdy nie zmieni, dlatego szkoda sobie strzępić języka na narzekanie:)
napisał/a: emys 2010-12-06 16:06
Warto poznać opinie kogoś kto na wszystko patrzy z drugiej strony :) Po przeczytaniu Twojego posta Vega21 z wieloma rzeczami o których piszesz się zgadzam. I zazdroszczę Ci lekarza rodzinnego - ja jeszcze takiego nie znalazłam... ;p
Pracy lekarzowi nie utrudniam i broń boże ich nie unikam. Czasami mam wrażenie, że chodzę do nich za często ;) Wiem, że sama się nie wyleczę i jak coś się dzieję to idę. Zawsze skrupulatnie wykonuje jego polecenia i zawsze są ze mnie zadowoleni z Tego powodu :) To nie zmienia jednak faktu, że mam takie a nie inne doświadczenia życiowe i mieszkam w małym mieście, dlatego pewne obawy mam jakie mam.
napisał/a: Vega21 2010-12-06 18:50
Nie chodziło mi, że Ty akurat utrudniasz, tylko ogólnie o pacjentach paisałam:p No możliwe, ja też raz byłam u innej pani doktor niż moja i wiem, że już nigdy do niej nie pójdę (i nie chodzi o jej brak wiedzy czy doświadczenia- bo widać, że pod tym wzg dobrym lekarzem jest), ale chodzi o to, że jak tylko weszłam do gabinetu to nakrzyczała na mnie, że przychodzę godz. przed końcem jej pracy, a nie rano. Dlatego zdaję sobie sprawę, że istnieją lekarze, których nie da się lubić czy im zaufać, ale większość lekarzy naprawdę się stara wg mnie. Szczególnie lekarze pracujący w szpitalach, bo oni opiekują sie ciężej chorymi niż lekarze rodzinni, z tego powodu nie najeżdżałabym za bardzo na lekarzy. Tak samo zresztą mówi się o pielęgniarkach, że wredne, że krzyczą, a ja jeszcze nigdy w życiu nie spotkałam takiej pielęgniarki. Po prostu ludzie nie doceniają pracy służby zdrowia, tak samo jak nie docenia się pracy, np. policji (a jej to w szczególności:p).
napisał/a: emys 2010-12-06 19:11
Nigdy nie leżałam w szpitalu, więc nie wypowiem się na temat lekarzy tam leczących, ale domyślam się że praca tam wymaga dużo cierpliwości i ciepła. Co do pielęgniarek to miałam z kilkoma przyjemność i też nie dam na ich temat złego słowa powiedzieć. To naprawdę miłe i opiekuńcze kobiety - przynajmniej te w moim mieście. A ludzie na pielęgniarki narzekają, bo one głównie rejestrują w publicznych przychodniach i obrywają za to jak działa cały system - np. że trzeba na wizytę długo czekać. Ale co one biedne na to mogą?
napisał/a: Dudi879 2010-12-24 09:42
Tak btw humoru- poprawić go można na naprawdę wiele sposobów ;) Musisz zwiększyć ilość endorfin (hormonów szczęścia), np. poprzez uprawianie sportu, znalezienie hobby, śmiech, oglądanie komedii itp. Dla chcącego nic trudnego ;)