marzenia, miłość a rzeczywistość

napisał/a: tosiek1 2007-04-17 19:56
Witam,

Obejrzałem właśnie film ,,Plac Zbawiciela'' w reżyserii Joanny Kos-Krauze i Krzysztofa Krauze.
Wstrząsający obraz - nawet jak dla mnie (żadko się wzruszam podczas projekcji), żona wielokrotnie płakała... kto oglądał - ten wie dlaczego. Niemniej jednak nie o filmie chcę mówić (choć będę posługiwać się przykładami z tego filmu).

Ale mam jakiś dziwny punkt widzenia związany z tym filmem ;) chodzi mi właśnie o młodzieńczą nadzieję, że miłość wszystkiemu podoła. Napisałem młodzieńczą, bo w filmie to właśnie młodzi małżnokowie, z dwójką dzieci mieszkają u ,,mamusi'', by w ten sposób zaoszczędzić kaskę na budujący się im dom. Według mnie takie podejście do życia jest niestety dziecinne - młodzi ludzie muszą żyć wspólnie właśnie na początku, by zrodziła się między nimi więź... Bohaterowie filmu wybrali jednak inną drogę - przedłożyli chęć posiadania domu nad wspólnym szczęściem (IMO mogli kupić mieszkanie w bloku, nawet nie nowe, ale żyć razem i pewnie było by zupełnie inaczej). Woleli jednek tułać się kilka lat u ,,mamusi'', tracąc na tym wiele... co więcej - nikt nie powiedział, że wszystko musi iść ,,jak po maśle'', więć i kolejnych (nieprzewidzianych!) problemów przybyło bohaterom. IMO tego właśnie można było się spodziewać - kolejnych komplikacji ! I z powodów tych kolejnych komplikacji doszlo do tragedi...

Gdy ludzie są już ze sobą odpowiednio długo, mają przeżyte za sobą dobre (i złe) chwile, to rzeczywiście - można zaryzykować różne sprawy. W takim przypadku można liczyć, że nie nastąpi ,,zmęczenie materiału'' i krach budowli (Rodziny). Ale na początku wspólnego (po)życia? IMO to pomyłka...

A jakie są Wasze zdania na ten temat?
napisał/a: PARALALA 2007-04-19 16:58
fim ciężki jak stado bydła sytuacja przedstawiona w filmie szybciej wykończyła by mnie psychicznie niż fizycznie... ale na szczęście nie mam podstaw do utożsamiania się z którymkolwiek bohaterów
polecam film, ale ostrożnie z oglądaniem we dwoje jeśli jesteście młodą parą Żartuję oczywiście
napisał/a: Anetka1 2007-04-19 18:32
Ja też obejrzałam jakiś czas temu ten film. Myślałam po opisach że bardziej wpłynie na moją psychike, zwłaszcza że z naszym deweoperem też wtedy tak jakoś róźnie było-niby miała zacząć budowe, ale odwlekal to i odwlekał. Jednak wg mnie tragiczne nie było to że deweloper nie wywiązał się z umowy, ale właśnie fakt że tcyh dwoje nie umialo się dogadać i jeszcze ta okropna mamusia...ehh..
napisał/a: tosiek1 2007-04-20 08:39
Anetka napisal(a):fakt że tcyh dwoje nie umialo się dogadać i jeszcze ta okropna mamusia...ehh..

ale ale ;)
sami się w to nie pchali? kto im kazał budować chate? dlaczego wybrali taki styl życią (z mamusią :D ) a nie wspólnie, we dwoje, na swoim, w M4?
właśnie mi się zdaje, że już na wstępie wybrali źle. chate buduje się jak się ma za co, lub odpowiednie zaplecze ;) a ci z filmu? dla mnie (niestety!) to oczywista konsekwencja pierwszych decyzji...