Ludzkie tragedie

napisał/a: Patka2 2007-01-15 10:47
A czy w Waszym otoczeniu zdarzyły sie jakieś ludzkie dramaty??
napisał/a: angelaxxx 2007-01-15 10:55
w moim otoczeniu może nie dokońca ale opiekowałam sie dziećmi niepełno sprawnymi przez jakiś czas tzn pomagałam. a póżniej chodziłam do technikum i z technikum miałam przedstawienia dla ludzi w domu starców (moim zdanie to tez jest w jakimś nawet dużym topniu cierpienie). Na rocznice powstania listopadowego. pamiętam jak ci ludzie płakali! płakali ze szcześcia tak mi sie przynajmniej wydaje, że dla nich gramy i śpiewamy. to jest nie zapomniane uczucie jak robis dla ludzi coś dobrego. Oni zaczynali płakać a my razem z nimi.
napisał/a: Patka2 2007-01-15 11:10
angelaxxx napisal(a):opiekowałam sie dziećmi niepełno sprawnymi


To szlachetne jak ktos z własnej woli podejmuje sie takich obowiązków.
napisał/a: angelaxxx 2007-01-15 11:21
to było w sumie tylko przez jakiś czas. nikt nie był chętny więc jak sie zgłosiłam zabieraliśmy ich na spacery bawiliśmy się z nimi. ale czułam się lepiej że pomogłam
napisał/a: samsam 2007-01-15 12:41
Tak, to bardzo szlachetne.
Ja nie miałam do czynienia z żadna ludzką tragedią. Ale zawsze mam oczy szeroko otwarte. Jezeli tylko ktoś potzrebuje pomocy, to staram się jej udzielić. Chociażby robią orządki w szafach i dając ubrania potrzebującym.
I oczywiście biorę udział w akcjach zbierania pieniążków (aa, w szkole podstawowej nawet uczęszczałąm do PCK i zbierałam pieniądze w szkole).
Najbardziej dociera do mnie hasło, które można usłyszeć obecnie na TVN:
dobro powraca
Zawsze, gdy to usłyszę wysyłam sms-a.
napisał/a: Patka2 2007-01-15 12:43
sylwia napisal(a):Zawsze, gdy to usłyszę wysyłam sms-a.


Ja też smski wysyłam.
napisał/a: ~gość 2007-01-17 15:32
Ja przeżywam/obserwuję takie tragedie na codzień w pracy..nasz oddział jest połączony z oddziałem Intensywnej Terapii..a tam, niestety..cierpienie i śmierć, często młodych ludzi. Nie oglądam takich programów w TV..wystarczy mi to, co widzę w pracy..
napisał/a: Patka2 2007-01-17 15:37
Donia1981 napisal(a):wystarczy mi to, co widzę w pracy..


I jak sobie z tym radzisz ?? Bo przecież na sam widok serce sie kraja i chce sie płakać.
napisał/a: ~gość 2007-01-17 15:55
Różnie. Nie zawsze udaje mi się wejść do domu z lekką głową wolną od myśli związanych z pracą. Największy dla mnie problem to nie człowiek, o którego się walczy..ale rodzina, która często wymaga od zespołu cudów..prosi, błaga..a niestety, nikt z nas nie jest Bogiem. Nie jestem z kamienia i czasem stawiam siebie na miejscu tych przerażonych, cierpiących ludzi, zadaję sobie pytanie, jak ja bym się zachowała..Niejeden raz poleciała mi łza..bo niestety często medycyna jest bezsilna.. Ale wybrałam sobie taki zawód i jeszcze nie żałowałam..Śmierć i cierpienie to zagadnienie, z którym każdy musi sobie indywidualnie poradzić..nie ma gotowych rozwiązań, rzeczywistość często różni się od teorii wykładanej na studiach.
napisał/a: samsam 2007-01-17 16:01
Donia1981, podziwiam. Dla mnie byłoby to zbyt trudne. Nie dałabym rady. Wiesz, nigdy nie patrzyłam na lekarzy, pielęgniarki z tej perspektywy. Mają choernie trudny zawód.
napisał/a: ~gość 2007-01-17 16:16
Mamy cholernie trudny zawód, bo oprócz zmagania się z tym wszystkim, co opisałam musimy znosić całe to błoto, którym obrzucana jest służba zdrowia.. A nie wszystkich można wrzucić do jednego worka..nie wszyscy są wyrachowani i liczą tylko na koperty od pacjentów. Czy to aż taka hańba, że za ciężką pracę chce się dostać godziwe pieniądze? Często powtarzam, że pielęgniarstwo to zawód, a nie wolontariat.. To nasza praca, za którą musimy utrzymać rodzinę..Ale dosyć o tym.
Ja i tak najbardziej podziwiam osoby pracujące na oddziałach dziecięcych..To, co widziałam na praktykach w czasie studiów zdecydowało, że nigdy nie wybiorę pracy z chorym dzieckiem..trzeba mieć psychikę ze stali.
Pozdrawiam..
napisał/a: samsam 2007-01-17 20:01
Zgadzam się, że służba zdrowia nie ma najlepszej opinii. Owszem, nie można generalizować, ale też nie ma co się dziwić pacjentom, którz zetknęli się z wyrachowanymi lekarzami.
Trzeba pamiętać, że są lekarze i lekarze. Tylko tych z prawdziwego zdarzenia chyba mniej....