HYm, mój wiersz...

napisał/a: OE 2007-03-15 12:11
Gorący wiersz właśnie został napisany, hyh proszę o interpretację, jeśli komuś będzie chciało się to czytać, jest on taki sobie... Nie wolno go brać dosłownie, jest pełen metafor może się czegoś doszukacie jak wam się spodoba ( a nawet jak nie) to piszcie swoje zdanie :P może jakaś króciutka interpretacja... (mile widziana)

Gdyby miłość była zdradą.
a zdrada jest tylko pustym uczuciem.
Moje serce byłoby tylko pustym domem,
bez obrazów ani barw.
Prostszy niż słowo tak,
ochydniejszy niż parada zgniłych larw,
oświetlając je tak, by zobaczyć ich szlak,
jak maszerują zgodnie do krwoobiegu,
bez pośpiechu, bez pośpiechu.

W twoich żyłach jak trucizna,
maszerują, nawet nie wiesz jaka to zgnilizna,
w twoich dłoniach aż do końca,
wypalają wilkie dziury,
unikając wszystkich, unikajac słońca.
Oszukują świat zasłaniając się chmurami,
zostały wytropione, zostawiły ślady,
ślady krwi, ślady wyniesione zdradami.

Dość cicho lecz je słychać, powoli idą
zmierzają do serca, prosto nie zatrzymują się,
nie oglądają się, nie mają litości,
dla padłych amorków miłości,
niszczą mity, zasadzają wątpliwości,
czyżby miał ktoś mniej niewdzięczności?
Czarne chmury na błękitnym niebie,
zatruwają płuc każdy cal,
dostarczjąc mimo woli,
ten zabójczy krwisty jad.

Gdybyś zawrócił,
gdybyś się dość szybko oddalił,
nie opanowałyby twojego serca,
zanim noc nadejdzie, zanim znajdą cię larwy,
może nigdy nie zapuszczą w twoim sercu obawy?
Gdybyś jednak postanowił,
iść dalej, bez nadzieji,
i znalazłbyś jakąś kość,
lub szkielet cały,
zapamiętaj że nie kto inny,
jak ty masz jeszcze do pokonania,
paradę zgniłych larw,
maszerujących w twoich żyłach,
jak trucizna, jak trucizna.
napisał/a: dark_salve 2007-03-15 18:02
OE, bardzo ładny jest Twój wiersz. Pewnie masz ich więcej. Jak tak to zamieść inne też.
napisał/a: OE 2007-03-15 18:20
dark_salve, Dziękuję, oczywiście że mam, ale jak na razie czekałabym na jkaiś odezw od innych :) (wiem pazerna jestem )
napisał/a: ami1 2007-03-20 11:50
Mnie również się podoba. Dawaj jeszcze.
napisał/a: Belay 2007-03-20 12:30
Ja swego czasu namiętnie pisywałam opowiadania i wiersze. Czasem do szkoły - jako zadanie domowe, hurtowo pisałam wiersze dla całej klasy - a polonistka była dumna, że ma taką klasę zdolną ;)

Dużo pisałam do szuflady, rzadko się tym dzieliłam z kimkolwiek. Opowiadania chyba były najbardziej poczytne...

Określenie "ładny" do tego wiersza absolutnie mi nie pasuje. Wiersz jak dla mnie smutny. Odrobinę przybita się poczułam, po jego przeczytaniu.

Zmieniłabym ten fragment.
napisal(a):zanim noc nadejdzie, zanim znajdą cię larwy,
może nigdy nie zapuszczą w twoim sercu obawy


Te obawy jakoś mi nie pasują. Kojarzy mi się to z dziećmi, które wypowiadają się na temat ślubu, gdzie jakiś hłopiec mówi "Ja Ciebie nigdy nie ZAPUSZCZĘ bo Ty jesteś piękna.." ;)

Nie pokuszę się o interpretację bo zawsze mnie dobijało prowadzenie w szkołach dochodzeń w stylu "Co autor miał na myśli?"

Zawsze mi się wydawało, że Pana Tadeusza to ten Mickiewicz z nudów w wychodku na kolanie pisał..
napisał/a: marteczka3 2007-03-20 17:01
interpretacji nie napisze, bo boje sie wejsc w wiersz z butami, nie chce zniszczyc tego, co kazdy moze w nim znalezc, i co znajduje sie w nim, za kazdym razem czytajac.

ale od kilku komentarzy "warsztatowych" sie nie powstrzymam, jesli mozna...
Otoz, bardzo mi sie podoba uklad wiersza - malo kto teraz pisze regularne wiersze z rownymi strofkami, a to wprowadza lad i sie dobrze czyta (jasne, tak sie pisze trudniej), ale: uwaga, czasem jest ryzyko "dociagania" tekstu, tak zeby pasowal do konstrukcji. (tu doslownych przykladow nie ma, tylko uwaga na przyszlosc:))
Podobaja mi sie tez wspolbrzmienia, asonanse - niestety, czasem trafia sie kilka gramatycznych rymow (milosci-litosci itd) z rzedu - i to troche psuje efekt...

Nie chce, zeby to bylo odczytane jako krytyka, bo tak nie jest - przeciez kazdy ma prawo i nawet jest to mile widziane, zeby zapisywac to co sie mysli, czuje, chce utrwalic. I wiersze sluza wlasnie do utrwalania obrazow i uczuc, w rozny sposob, wlasciwy kazdemu z osobna. To tylko takie moje male uwrazliwienie na kwestie warsztatowa - bo mogloby znacznie wierszowi pomoc!

Pozdrawiam
napisał/a: OE 2007-03-26 18:30
Ooo matko jak mnie tu dawno nie było prawdę powiedziawszy myślałam że nie będzie tu ani jednej komenty więcej więc nie wchodzilam w ten temat teraz widzę że to błąd. To jest mój (chyba) jedyny rymowany wiersz i uważam że najlepszy. Mogę dać jeszcze ten, według mnie jest troszkę (a nawet bardzo) dołujący taki jakby to pisała jakaś inna osoba niz ja, to jest takie moje alter ego. Mogłabym też dodać że nie wiem dlaczego ale jest to pisane jakby przez jakąś "wariatkę" która w ogóle do mnie nie jest podobna. Aż sama sobie się dziwie.

Dawno temu,
sześć lub pięć lat temu,
w najwyższym zimnym domu w mieście,
strachy na wróble potrzebowały pokarmów,
Człowiek zabił człowieka.

Dawno temu,
sześć lub pięć lat temu,
w środkowym pokoju strachu,
rósł czarny plan,
pogrzebać, zabić i zniszczyć ludzką wiarę,
jak rwąca rzeka niszczy tamę,
jak moje serce rośnie w zimną krew.

Wtedy moja mama ukryła moją twarz,
butan ochlapał jej czarne włosy,
i wiem ze to był koniec,
żelazna ręka zabiła jej smutne oczy.

I jeśli zapalę zapałkę,
mogłabym zagrać moją rolę?
I jeśli zapalę zapałkę,
mógłbyś zabrać moje serce?
i jeśli przeproszę. Pogłaszczesz mnie?

Dzisiaj żyję,
ale jeśli na tym polega życie,
Dlaczego jest takie niesprawiedliwe,
Dzisiaj ty płaczesz,
ale jeśli łzy są tylko jadem,
dlaczego płaczemy?

Dawno temu,
moja mama zabrała mnie do wierzy,
i powiedziała że jeśli chcę być kimś,
nie mogę płakać, muszę zabić by przetrwać.

Pewnego razu,
moja mama nie płakała,
walczyła, ale umarła na moich ramionach,
umarła, nigdy nie wróci.
Moja mama nie płacze!
Moja mama nie przeprasza!

Wtedy moja mama ukryła moją twarz,
butan ochlapał jej czarne włosy,
i wiem ze to był koniec,
żelazna ręka zabiła jej smutne oczy.

I jeśli zapalę zapałkę,
mogłaym zagrać moją rolę?
I jeśli zapalę zapałkę,
mógłbyś zabrać moje serce?
i jeśli przeproszę. Pogłaszczesz mnie?

I jeśli zapalę zapałkę.
mogłabym spalić moją mamę?

Ps. Dziękuję za wszystkie komenty i za rady
napisał/a: marteczka3 2007-03-26 21:23
wiersz dziwny, ale nie w zlym tego slowa znaczeniu, bardzo "wielowarstwowy"... dobry, na poczatku chcialam sie czepic "dawno temu/ szesc lub piec lat temu", bo mi bylo tego "temu" za duzo. ale w sumie to to współgra z innymi powtórzeniami w tym wierszu - i nie kłuje w uszy i oczy, jak się czyta drugi czy trzeci raz.

Wiersz jest smutny, a na końcu nawet trochę okrutny, nie dosłownie - paląc matkę - ale stwierdzeniem, że biorąc tak proste narzedzie - zapałke, można zrobić cos nieprzewidywalnego, cos tak okrutnego, ze az wielkiego...

osobiście ten wiersz bardziej mi sie podoba, niz ten, ktory przyslalas pprzednio - daje znacznie wiecej do myslenia. Jednak ciagle - tak jak tamten - zachowuje przewidywalna konstrukcje, co uwydatnia zaskakiwanie trescia, bo nie musisz zaskakiwac forma. To mi sie w obu podoba!

Jesli bedzie powstawalo cos nastepnego, to wysylaj, mam nadzieje, ze wiecej osob tu zajrzy :)

Pozdrawiam
napisał/a: OE 2007-03-26 23:53
Dzięki marteczka, za komenty nawet nie wiesz jak je cenię.

To może ja dodam jeszcze jeden:

To jest tylko wyblakła fotografia,
i czarne morze pustych łez,
to jest tylko maszerująca parada,
wzywa na szlaki gdzie kwitnie bez.
Zatrzymany czas biegnie,
ze świtem w dłoni,
ukoronowany grób bezimiennie,
przyciska szablę słów do skroni.

To jest tylko ukłuta skóra,
i wiatrem lekko muśnięta,
to jest jak nuta zamknięta,
w sercu, w umyśle zabronionym.
Zatrzymany czas próbuje stać,
i powoli otrzepywać się z kurzu,
już nie chce być wyzywany od tchórzów...

To jest tylko pęknięte lustro,
z układanką może z piasku,
i bez kwiatów pokój, a w nim jest tak pusto.
To jest Anioł bez skrzydeł,
wstaje podtrzymując się wideł,
i knując przeciw jego dobrej woli,
zamienia płatki róż,
na kolce.

To są tylko puste słowa,
jakby rzucone na wiatr,
tyle razy się już to chowa,
to jest morderczy poryw szału,
ostatkiem sił wypełza z rzeki mułu,
i pełzając do białych butów.
Szukając tych butów,
za każdym razem,
gdy umiera za drzwiami,
ktoś kogo kochał z szczęśliwym wyrazem.

Zapisany różnymi słowami,
rzuconymi na palące mosty,
i jak niewolnicy nienawidzą chłosty,
tak ja nienawidzę mówić kłamstwami.
napisał/a: marteczka3 2007-03-27 00:59
ciagle trzymasz sie konwencji - zwrotki, czasem rym, tym razem dorzucilas jeszcze to, ze kazda zwrotka zaczyna sie tak samo - oprocz ostatniej. Fajne chwyty warsztatowe, ktore niestety malo kto ostatnimi czasy stosuje, bo... tak sie pisze trudniej.

wiersz o klamstwie, obludzie, i o tym, jak malo to jest warte. Od samego poczatku "idzie" do pointy, konsekwentnie i jedna droga, a to bardzo duzy plus.

w tym wierszu pojawia sie sporo ladnych polaczen slow - pustych lez, szabla slow, czas otrzepujacy sie z kurzu, ukladanka - moze z piasku. Jednak momentami one sie gubia w odrobine za bliskich rymach (skrzydel-widel; slowa-chowa; musnieta-zamknieta), ktore gdyby oddalic od siebie troszke, bylyby mniej razace.

ladnie brzmia, wygladaja i "wiersze to lubia" konstrukcje typu
"zamienia platki roz
na kolce"
-zostawiaja wrazenie, z ktorym nie da sie wygrac, zapamietuje sie je.

z tego co widze po tych trzech wierszach, to dlugimi opowiesciami budujesz nastroj, i mowisz o rzeczach smutnych, czasem w troche makabryczny sposob. Kazdy ma swoj sposob pisania, i najwazniejsze to sie go trzymac - w poezji nie ma zadan wykonanych "dobrze" lub "zle" - kazdy wiersz pisze si i czyta inaczej, i kazdy autor ma swoje, niezbywalne prawa.

Pisz dalej, i przysylaj, moze ktos jeszcze przylaczy sie do internetowych "warsztatów"? Powstal gdzies nowy temat "poezja" - o pisniu i czytaniu.

pozdrawiam,
.m.