Dlaczego mężczyźni nie chcą się żenić

napisał/a: Tep 2006-09-30 19:08
Marusia napisal(a):Tep, właśnie tak teraz pomyślałam- podchodzisz do tego zupełnie inaczej niż większość facetów (przynajmniej tych, którzy w ogóle dopuszczają do siebie myśl o małżeństwie- ale to już zupełnie inna sprawa). Inaczej, to znaczy: (...)


Wiesz - po tym względem to akurat patrzę na małżeństwo dokładnie tak samo. Poznać dziewczynę, zaprzyjaźnić się, zakochać, w końcu pokochać, zamieszkać z nią razem. Małżeństwo na samym końcu, kiedy obydwoje będziemy pewni, że jest to właściwa decyzja.

I to nie jest też tak, że staram się koniecznie przewidzieć, co będzie za te 20 lat... To, że o tym również myślę, nie oznacza, że robię z tego niewiadomo jak wielki problem. To jest bardziej na zasadzie tych obserwacji, o których wspominałem. Obserwuję małżeństwa z takim stażem i widzę, jakie one mają problemy. Staram się więc dociec przyczyny powstawania tych problemów oraz znaleźć jakiś sposób na to, by tego uniknąć.

Do małżeństwa nie zniechęcają mnie te obawy, o których wspominałem. Prawdę mówiąc, to jest zdecydowanie więcej powodów widzę do tego, by się jednak ożenić. A że staram się wynajdywać to, co przemawia przeciwko małżeństwu... Cóż - taki temat. Może założyć nowy, w którym byśmy porozmawali o tym, dlaczego warto jest się jednak związać, a nie żyć samotnie?

Do tego tematu zresztą chyba średnio pasuję... Ani nie jestem takim typem mężczyzny, o jakim pisała autorka tekstu (wspominanego w pierwszym poście w tym temacie), ani nawet takim, który żenić się nie chce...


sylwia napisal(a):Gdybym podchodziła do mojego związku, małżeństwa z myślą, że za kilkanaście lat nasza miłość może już nie będzie tak gorąca, albo mój mąż nie będzie już taki jak kiedyś.... to po cholerę brać ślub!!!!?????


Tak czysto naukowo: jak myślisz - a jak podchodziły do swych ślubów te kobiety, które miałem na myśli, które miałem okazję zaobserwować po kilkunastu bądź dwudziestu kilku latach małżeństwa? Tak, jak Ty, czy też z nastawieniem, że za 20 lat będą nazywać swojego męża idiotą?

Chodziło mi jedynie o to, że moje obserwacje dotyczyły małżeństw ze znacznie dłuższym stażem, niż to Twoje - a więc wszelkie wnioski, jakie wyciągnąłem, są w Twoim przypadku po prostu nieadekwantne.

Ale nie chciałem Cię wcale urazić... Widzisz - mam już taką naturę, taki "naukowy" umysł, że wszystko staram się uważnie obserwować, doszukiwać się prawidłowości, wyciągać wnioski... A to nie jest taki prosty problem. Nie tylko o to "nazywanie idiotą" tutaj chodzi. To tylko jeden element większej całości.

Tak naprawdę chodzi o to, że w ciągu tych kilkunastu czy dwudziestu lat małżeństwa naprawdę wiele się zmienia, niezależnie od tego, jakie były początkowe warunki i zamierzenia. I tego po prostu nie daje się przewidzieć (przynajmniej ja nie wiem, jak).

Ale myślę, że to, jak będzie wyglądało Twoje małżeństwo za te 20 lat, zależy tak naprawdę w największym stopniu od dwóch osób - od Ciebie i od Twojego męża.

Gdybym był innego zdania, to na małżeństwo nie mógłbym patrzeć inaczej, jak tylko na jedną, wielką loterię. A jestem człowiekiem całkowicie pozbawionym żyłki hazardzisty.
napisał/a: Anetka1 2006-09-30 22:48
Tep napisal(a):Ale myślę, że to, jak będzie wyglądało Twoje małżeństwo za te 20 lat, zależy tak naprawdę w największym stopniu od dwóch osób - od Ciebie i od Twojego męża.


To święta racja. Dlatego cały czas trzeba się starać, a nie po ślubie że jak jest się już po słowie to można sobie odpuścić.
napisał/a: ~gość 2006-10-08 16:13
nie wiem jak to jest ale jestem z moim facetem 2 lata i on ciagle jak tylko sie poznalismy gadal o tym ze chce slubu i chce slubu. potem gdy mnie poznawal nie chcial za bardzo moze bal sie ze odpowiedzialnosc bedzie wieksza. sama nie wiem. teraz kiedy ja chce on mowi ze na wszystko przyjdzie czas. mowi ze tez by tego chcial ale ja sadze ze on sie nadzwyczajnie boi. juz nie wiem co o tym myslec. on ma 25 lat a ja 20. chcialabym juz bardzo bialej sukni, wesela i zyc z nim ciagle... ale on chyba tego nie chce. nie chce ze mna rozmawiac, a kiedy gadamy na ten temat mowi ze trzeba byloby zalegalizowac nasz zwiazek a potem znow nic. nie wiem czy rzuca slowa na wiatr czy jak to jest?
napisał/a: ~gość 2006-10-08 16:19
odpiszcie cosd poradzcie jak mam sie zachowywac w stopsunku do niego?
napisał/a: Marusia 2006-10-08 23:36
Asiu, daj trochę czasu swojemu mężczyźnie. Być może czeka tylko na odpowiedni moment. A może jeszcze jest niezdecydowany- albo, jak piszesz, boi się- i wtedy ciągłe "napomykanie" o ślubie może tylko pogorszyć sprawę. Na pewno przymuszanie go do czegokolwiek nie jest najlepszym pomysłem.
Ja ANI RAZU nie wspominałam o ślubie sama z siebie. Podejmowałam tylko temat, gdy "wyszedł" od mojego narzeczonego. Trwało to... rok. I po roku zdecydował się poprosić mnie o rękę.
Nie wiem, czy ten pomysł się sprawdzi u twojego mężczyzny. Wiem też, że ciężko nie mówić o czymś, czego się pragnie i oczekuje. Aby to sobie ułatwić, możesz postarać się o większą ilość zajęć. Niech twoje życie "nie kręci się" wokół twojego faceta, bądź czasami dla niego niedostępna (w końcu nie jeszcze należysz do niego, bo o to nie poprosił ;) ) A on (być może) zapragnie cię mieć częściej przy sobie i wybierze tą metodę na zatrzymanie cię przy sobie, której byś sobie życzyła ;).
Życzę powodzenia, no i (przede wszystkim) cierpliwości :)
napisał/a: atka83 2006-10-09 16:11
Asia ja Cię dokonale rozumiem,bo mój tez sporo mówił o zareczynach-slubie,a potem gadał co innnego.Czasami brakowało mi cierpliwości i myślałam,że się nigdy nie doczekam.A jednak doczekałam się i wiem,że warto czekac na tę jedną chwile
napisał/a: ami1 2006-10-09 23:06
Ja również myślę, że pewnie wynika to z obawy. A dodatkowo, gdy o tym wspominasz i wałkujesz temat to on może poczuć się jeszcze bardziej przerażony. Może pomyśleć, że chcesz go zmusić i "uwiązać'. Posłuchaj rad Marusi - myślę, że to zdecydowanie poprawi waszą sytuacją. A za jakiś czas... to on sam wyjdzie z tą propozycją .
napisał/a: Tep 2006-10-13 20:25
Hm... Twój chłopak na początku wspominał o ślubie (co osobiście uważam za mało poważne), a teraz, jak rozumiem - milczy. No tak... Rzekłbym, że odrobinę spoważniał. Być może dostrzegł, że wziąć ślub to nie takie proste? Że trzeba najpierw do czegoś w życiu dojść (mieć w miarę ugruntowaną pozycję materialną),a dopiero potem pomyśleć o ślubie, o założeniu rodziny?

Mam jeszcze parę innych pomysłów, ale nie wydadzą Ci się zbyt optymistyczne, więc się powstrzymam od ich opisywania.

Zadam więc zasadnicze pytanie: czy próbowałaś z nim na ten temat poważnie porozmawiać? Nie w stylu "kiedy mi się w końcu oświadczysz", tylko raczej "co myślisz o małżeństwie". A jak znów udzieli "standardowej" odpowiedzi, to możesz mu wprost wyjaśnić, że dla Ciebie to jest ważna sprawa. Jeśli łączy Was poważny związek, to nie powinno być problemu z poruszeniem takiego tematu.

No - chyba że Wasz związek nie opiera się na wzajemnym zaufaniu i szczerości.

W każdym razie gdybym był w takim związku, to nie widziałbym absolutnie niczego dziwnego w tym, że moja dziewczyna poruszałaby taki temat.
napisał/a: ~gość 2006-11-08 13:02
ja się zakochałem i nie mogę zapomnieć o niej i to z klasy
napisał/a: Anetka1 2006-11-08 17:36
To powodzenia...Niech miłość kwitnie :)
napisał/a: tasek 2008-01-23 15:43
Bo kobiety ciągną kolesi do ołtarza na siłe, jak najszybciej po czym ich zdradzają więc nie ma sensu odstawiać szopki jak to i tak się źle skończy.
napisał/a: prawdziwyfacet 2008-01-25 00:01
Bo jak facet się ożeni to się okazuje że został oszukany i baba nagle z super laski zmienia się we wredną panią domu. Oszustki.