Czy zrobiliscie cos smiesznego lub oblesnego w dziecinstwie?

napisał/a: Monini 2009-03-11 12:50
Walentina napisal(a):wyszła na dwór i krzyknęła mojej mamie z dołu żeby jej rzuciła krzesło, a moja mama bez zastanowienia wzięła to krzesło i wyżuciła przez balkon



MiT21 napisal(a):Zawsze bawiłem sie we fryzjera , tak ze mama lub tata lezeli przed tv a ja czesalem .. pewnego razu mama zasnela wiec postanowilem sprobowac nozyczkami .. gdy sie obudzila to najpierw nakrzyczala a pozniej poszla do fryzjera.. tak ze jak miala bardzo dlugie wlosy to miala pozniej krótkie

napisał/a: no name 2009-03-11 16:17
Już od dzieciństwa parałem się wyrywaniem lasek, zacząłem jak miałem kilka latek i tak mi zostało...

Pewnego dnia aby się spodobać lasce zrobiłem coś bardzo głupiego...ale to nie była jedyna głupia rzecz...jaką zrobiono w moimprzedszkolu...

Brdzo podobała mi się Marlena (do czasu kiedy nie wpadła w moje siki, gdy bawilismy się w sali od przedszkola w dom, i jak kazdy dom ten tez musiał miec toaletę, to zrobiłem to sikając do szuflady...ale oczywiście celność przedszkolaka to brać siły ha zamiary i tk fajna kałuża powstała - baba zaczęła się wydzierać a ja i kolega, że bawimy się w dom, Marlena wtedy biegła...biegła.... i bęc... prosto w kałużę, i wszyscy się śmiali...że wpadła w siki...a ja niestety nie mogłem tego tolerować i zerwałem..zacząłem kręcic z Sylwią i olą...kurcze pamietam imiona wszystkich lasek z jakimi się całowałem...supcio) no ale zanim Marlena straciła w moich oczach...to bardzo się o nią starałem...postanowiłem jej dac prezent, więc ukradłem mamie takie cośtam co się paznokcie maluje, taka farba do paznokci... ale zanim jej to dałem to dopadł mnie kolega, i postanowiliśmy sprawdzić na czym polega to urzadzenie...i właściwie, czy jak sobie nie pomaluje sam paznokci, to czy nie będe sexy...więc tak zrobiłem, jednaknie byłem nardziej sexy, ani fajniejszy...tylko spotkało się to z bardzo duzym niezrozumieniem...wśród ówczesnej młodziezy z przedszkola, a Marlena... zaczęła się śmiać...to dostała... wtedy znowu ta baba się na mnie wydzierała (nie wiem, ona chyba tylko po to tam była aby się wydzierać na dzieci, nic innego)...i wtedy zaczęlismy nasz zwiazek, bo gdy Marlena się popłakała, to mi się robiło smutno, tez się popłakałem...wtedy się pogodziliśmy...i tak zostaliśmy para...do czsu incydentu z sikami... To był cięzki związek, bo musiałem wtedy wielu innym natłuc za to że krzyczą: Jacek I barbara zakochana para... ale przywykłem..zawsz były bójki o moją śmieciarkę na piaskownicy...zawsze... i zawsze ta baba się wydzierała, gorzej niż mewa...
Pamiętam jak na tym placyku była taka drabinka wygięta w S...taki niby wąż ze szczebelkami, na którym z chlopakami się kiwaliśmy, ale teraz wiem, ze to było bardzo niebezpieczne... a ta baba zamiast nie dopóścić do tego aby chlopacy wchodzili na to, to miała nas w szerokim poważaniu, a klkuletnie dzieci raczej zagrożenia na placyku nie potrafia dostrzec, dopiero jak mój kolega złamał na tym dolną szczenkę, bo wpadł między szczeble to wtedy...najpierw się darła na niego...zamiast pomóc, a potem kierowniczka zabroniła chodzenia po drabinkach...ale baba była zryta to co pamiętam..omg zal.pl aż kiedyś mój kolega nie wytrzymał i powiedził jej: Ty stara krowo" i ona go uderzyła, to ja powiedizałem: Nie stara, a wsciekła"

heh, to były czasy...
napisał/a: ~gość 2010-03-12 11:10
Ja pamiętam że zrobiłam coś na prawdę głupiego aż wstyd mi pisać
jak byłam mała i bawiliśmy się z siostrami u mojej (świętej pamięci Babci )to raz weszłyśmy na orzech laskowy aby orzechy pozbierać... no wtedy zachciałao się mi siu....a nie chciało mi sie do kibla tzw. 'wychodka' iść więc usiadłam na gałęzi ..portki zdjęłam.. i zrobiło się to co zrobiło normalnie wstyd jak nie wiem sama z siebie potem się śmiałam dobrze że wujo tego nie widział bo bym opier....zebrała... ale sobie przyżekłam że od tego głupiego momentu wiecej takich glupot nie będę robić..i nie robiłam...
napisał/a: ~gość 2010-03-12 23:15
Jak miał przyjechać do mojego miasta papież to z wszystkimi dziećmi z osiedla sprzątaliśmy calutką naszą ulicę (była głównym centrum zabaw na osiedlu), tak naprawdę dokładnie wszystko szczotką, potem na mokro itp i jak ktoś zatrzymywał się samochodem to oczywiście ja jako główna prowadyrka oznajmiałam, że Pan Jezus do nas przyjedzie lada dzień...

Brat cioteczny nie chciał się ze mną bawić w piasku, więc rzuciłam w niego cegłą... na szczeście trafiło na ramię...

Jak wchodziłam z rodzicami do Kościoła to od razu puszczali mnie samą, bo nie udało się mnie utrzymać przy sobie, więc któregoś razu poszłam na ołtarz i odprawiłam z księdzem mszę... Dosłownie, stałam przy nim ze złożonymi rączkami
napisał/a: camille 2010-03-13 10:09
ja znam to tylko z opowiadań ale ogólnie byłam taka małą gadułką, jak miałam 3 latka to podeszłam do łysego pana , który wygladał tak że babacia chciała przejśc na druga stronę ulicy , pogroziłam mu paluszkiem i powiedziałam "nie lubie takich panów bez grzywki"
druga sytuacja , niewiele później, babcia rozmawiała z sąsiadka która miała wąsy... nudziło mi się więc głośno powiedziałam "babciu, nie rozmawiaj juz z tym wąsem"
kolejna sytuacja : byłam z mamą u jakiejś kolezanki, która miała nie odkurzony dywan, zapytałam więc pani : "Ma pani odkurzacz?" Pani potwierdziła, ja na to "to dlaczego ma pani tak brudno"
i ostatnie które pamiętam, byłam z Mamą u cioci, starej panny, poszłam do łazienki, miała tam 4 szczteczki do zębów, więc pobiegłam do niej i pytam "ciociu, przecież ty nie masz męża to po co ci 4 szczoteczki?"
ciocia spłonęła rumiencem, a ja dodałam , "to może masz jakies dzieci?" ciocia jeszcze bardziej czerwona zaprzeczyła, ja na to "a takich całkiem duzych tez nie?" nie pamiętam żebym więcej była u tej cioci
napisał/a: H2O 2010-03-13 13:41
pannazarazpani napisal(a):któregoś razu poszłam na ołtarz i odprawiłam z księdzem mszę... Dosłownie, stałam przy nim ze złożonymi rączkami
napisał/a: ~gość 2010-03-13 15:36
camille, haha byłaś wygadanym dzieckiem ciekawe czy Twój Groszek albo Fasolka też taki/a będzie :D
napisał/a: camille 2010-03-13 16:49
Emma88 napisal(a):ciekawe czy Twój Groszek albo Fasolka też taki/a będzie
wiesz co cięzko stwierdzić, jak się poda na mnie to pewni tak, jak na tatusia to zupełnie nie :) ale oboje zaczelismy bardzo wcześnie mówić, ja pierwsze Mama jak miałam 9 mieisicy, mój roczek i miesiąc więc bedzie gaduła tylko sie okaze czy tez wygadana ;)
napisał/a: ~gość 2010-03-23 23:54
pannazarazpani napisal(a):odprawiłam z księdzem mszę... Dosłownie, stałam przy nim ze złożonymi rączkami
dobra byłaś

to i ja opowiem coś:
moje biedne chomiki co one ze mną przeszły prowadzałam je na smyczy z gumki do włosów i sznurka, kąpałam je i jeden mi kiedyś upadł na podłogę i się powyginał tzn na pewno go połamało i sparaliżowało a ja go na klamce (takiej okrągłej) prostowałam i on raz w jedną raz w drugą stronę wyginał zdechł po 3 dniach
sypałam chomikowi do trocin herbatę a on skakał mama myślała że ma uczulenie na trociny a ja milczałam potem biedny spał na papierze toaletowym a ja milczałam że to moja sprawka ale mnie przyłapano dostało mi się
jeździłam na psie wilczurze jak na koniu jak byłam mała byłam straszne chucherko - nic mu nie zrobiłam
mój tata miał hopla na punkcie fotografii pewnego dnia już miałam dość ciągłych zdjęć więc złapałam jego aparaty i mu je popsułam myślałam ze zginę za to

mój przyszły mąż z jajek , nowej patelni i młotka zrobił orkiestrę - nic nie zostało z patelni i jajek

schowałam się do pralki nie wiem jak ja to zrobiłam ale wiecie jakie poszukiwania były
jak już troszkę starsza byłam jakieś 10 lat miałam zbieraliśmy zdechłe koty lub przejechane i im pogrzeby robiliśmy

nie pozwoliłam też karpia w domu w wigilię zabić pływał jeszcze w wigilię potem jak w pierwszy dzień świąt się obudziłam rodzice poinformowali że oddali karpia do sklepu yhyyy nie uwierzyłam w bajkę

chciałam sprzedać brata

w zerówce gdy przyszedł mikołaj poinformowałam wszystkie dzieci że mikołaj to pani dyr z przedszkola

przed pójściem spać wdrapałam się na szafę i takiego kwiatka moja siostra miała w pokoju pnącego się więc nie myśląc złapałam się go i tarzana chciałam udać tyle że kwiatek razem ze mną poleciał na rozłożone łóżko siostry a ja dałam dyla
napisał/a: pokerface 2010-03-24 12:22
Ja pamiętam, jak razem z kuzynem sprawdzaliśmy, czy koty faktycznie mają 9 żyć. ;) U mojej Babci był domek gospodarczy i wysokie schody do niego. Wzięliśmy więc kota (a dokładnie mój kuzyn) na ręce i... RZUCIŁ go! Oczywiście kot nas przechytrzył - wbił pazury w dłoń kuzyna i jak zaczął spadać rozciął kuzynowi skórę. Nie wiem co było głośniejsze "miaaaał" kota, czy "ałaaaaa!" mojego kuzyna ;)

Pamiętam jeszcze, jak razem z kuzynem moja siostra zapaliła papierosa (mieli wtedy gdzieś po 13 lat). Na strychu mieliśmy takie małe okienko - otworzyli je i udawali, że palą ;) Po chwili przyleciał nasz sąsiad, że PALI NAM SIĘ STRYCH! Ja odpowiedziałam grzecznie, że siostra z kuzynem palą tam jakiś zeszyt stary i że już kończą. (a w tle słychać było kaszlących palaczy)

Albo jak zrobiliśmy z siostrą i kuzynem tatuaże naklejane (były takie fosforyzujące, więc siedzieliśmy w szafie i oglądaliśmy jak się święcą ). I wtedy mój młodszy kuzyn, też stwierdził, że taki chce. Nie mogliśmy mu go zrobić, bo był za mały i wszyscy by zobaczyli co ma na ręce. Poleciał on więc na skargę do Babci. A ta niewiele myśląc złapała całą naszą trójkę - wsadziła do wanny i szorowała to pumeksem wytykając nam przy tym "że kryminaliści". Uraz mam do dziś ;) Nie mam odwagi zrobić sobie tatuażu. Aż boję się pomyśleć, do jakiego momentu by teraz Babcia mi to szorowała... ;) Chyba do żywej kości ;)
No to na tyle :P
napisał/a: Nadiya1 2010-04-10 20:52
Moze dzis nie czas na smiechy ale i mi cos sie przypomnialo.

Majac 4 latka potopilam 6 malych kaczuszek. "Uczylam" je plywac zanurzajac cale w wodzie, wyjmowalam je jak juz sie nie ruszaly i ukladalam sobie w rzadku. Zauwazyla to mama- zaczela im robic sztuczne oddychanie...3 udalo sie uratowac, reszty nie :(. Do dzis mam wyrzuty sumienia :(. Ale dostalam wtedy tak po d...e, ze dlugo na niej nie moglam usiasc, oprocz dloni mamy dolaczyla do tego "lania" pokrzywa :D :D.

Od dziecka panicznie boje sie pajakow. Bylam wtedy malutka, byla pora snu. W pewnym momencie tata dorwal skads pajaka i rzucil mi go na pierzynke (wtedy jeszcze pod pierzyna sie spalo), ja ze strachu przykrylam sie nia, cala sie trzeslam i...dalej nic nie pamietam. Jak sie okazalo ze strachu stracilam przytomnosc i malo brakowalo, a zadusilabym sie pod ta pierzyna :D.

Inna, czesta sytuacja bylo to, ze zawsze ja, rowny mi wiekiem sasiad i moj mlodszy brat trzymalismy sie razem. A najlepsze w tym wszystkim bylo to, ze jak ja i sasiad cos u kogos zbroilismy to zawsze zwalalismy na mojego brata (po to zesmy go wszedzie brali ze soba ;)), zawsze bylo "To on zrobil", a na pytanie kogos "R., czy ty to zrobiles?" odpowiedz brzmiala "Tak, ja" :D. Niestety jak podrosl to juz nie dal zrobic sie w balona :P.

Pamietam jeszcze jedna sytuacje. Kiedys spacerowalismy przez wies z sasiadami (tez dzieciaki), najstarszy mial 15 lat. Moj brat zamiast "R" wymawial "J". Kiedys najstarszy z nich poprosil mojego brata aby zaczal na glos krzyczec HURRA (najstarszy z nas wiedzial o co biega, my nie bardzo), no to moj brat biegnac przez wies zaczal glosne "HUJA, HUJA, HUJA..." (przepraszam za wyrazenie, ale musialam go tutaj uzyc). Wrocilismy do domu, przychodzi sasiadka i do mojej mamy z nerwami: "Co to twoje dziecko wygaduje, chodzi po wsi i krzyczy hu.a i hu.a". Mama w szoku, wiadomo- wstyd jej bylo. Sasiadka poszla, a my...dostalismy opieprz jak zwykle :D.

Sytuacja na basenie. Bylam juz w podstawowce, bodajze 2 klasa. Pojechalismy z wycieczka na basen. Tam spodobal mi sie jeden z ratownikow (dziwne, ze juz w tym wieku :P). Nie umiem plywac ale chcialam mu "zaimponowac". W pewnym momencie zaczelam ruszac rekami tak jak to robi sie podczas plywania ale...stopami dotykalam dna :P. I "plynelam" tak w jego strone nie zauwazajac, ze im dalej tym woda coraz glebsza, ale wciaz "plyne" w zaparte ;). W pewnym momencie juz nie cala stopa, a palcami dotykalam ledwo dna i nagle...skurcz, okropny bol, krzyknelam i...zaczelam sie topic. Najadlam sie wstydu ale jedynym plusem jest to, ze uratowal mnie ten, ktoremu chcialam tak zaimponowac :D.

Ja i moj sasiad ktoregos dnia bawilismy sie w piromanow ;). Byla jesien, trawa sucha, a my chcielismy sobie rozpalic ognisko. Dobrze, ze ojciec sasiada byl w poblizu bo tak to stodola z calym letnim dobytkiem poszla by z dymem :D. Chociaz... teraz to dla mnie smieszne nie jest :/.

Mama mi kiedys opowiadala, ze ja majac 2 latka ktoregos dnia wystawilam sobie raczke za plot i wolalam co chwile "psipsia, psipsia...". Mama w tym czasie robila pranie ale cos ja zaniepokoilo. Zaczela biec w moja strone. Jak sie okazalo tak wolalam do...lisa, ktory zblizal sie do mnie. A co gorsza okazalo sie pozniej, ze byl wsciekly. Mama zabrala mnie do domku, a lis najpierw pogryzl nasza suczke (po paru dniach okazalo sie, ze ma wscieklizne :( i trzeba bylo ja uspic), a potem ruszyla za nim cala wies :D. Tak sobie mysle, ze jakby moja mama wtedy nie zareagowala to albo by mnie tutaj dzisiaj z Wami nie bylo albo...nie miala bym reki... :/

No to chyba tyle :D
Jak cos mi sie przypomni to dam znac ;) ;) ;)