Czy to jest wymarzony typ każdej kobiety?

napisał/a: dark_salve 2006-11-11 04:03
Mam chyba trochę dziwne pytanie. Poznałem ostatnio przemiłą płeć żeńską (ja wiem że Ty to przeczytasz i wiesz że to o Tobie). Podczas kilku naszych rozmów będąc zupełnie sobą, wypowiedziałem kilka "deklaracji" gdbyśmy już byli razem. Jest np. to że mogę gotować, odkurzać, myć gary, karmić dzieci (gdy już pierś odstawią na bok), pracować (rzecz jasna), prać, wynosić śmieci, ścierać kurze, myć okna, choć odmówiłem prasowania. Prawda jest taka, że żadna z tych rzeczy nie jest dla mnie żadnym problemem, a jeszcze większa prawda, że czasami u kogoś te rzeczy robię. Choć pewnie nie zawarłem pełnej treści tego co mi jeszcze po głowie chodzi, pytanie brzmi:
Czy każdej kobiecie marzy się facet który by większość rzeczy w domu robił, a tylko naprawdę małą część zostawił partnerce?
I przy okazji:
Czy jest osoba która nie wierzy w takich facetów?
(Z kultury osobistej pragnę z tego miejsca podziękować za każdą treściwą odpowiedź, żeby nie robić tego później).
napisał/a: Anetka1 2006-11-11 10:51
dark_salve napisal(a):Czy każdej kobiecie marzy się facet który by większość rzeczy w domu robił, a tylko naprawdę małą część zostawił partnerce?
Szczerze to ja się nad tym nigdy nie zastanawiałam, wiadome jest ze trzeba wiele rzeczy robić wspólnie lub przynajmniej pomagać sobie i unikąć sytuacji że cały dom i porządek w nim panujący to musi być na głowie kobiety. Osobiście nienawidzę myć naczyć i jeżeli dalej moje Szczeście będzie upierało się żeby w naszym mieszkanku nie było zmywarki to mycie naczyń będzie nalezało do niego :) A jak o tym do tej pory nie myślałam to znaczy że nie marzy mi sę taki facet.
napisał/a: jente8 2006-11-11 11:22
Jak w moim podpisie: "Kobieta nie zawsze wie, czego chce, ale zawsze wie, czego nie chce." Więc niejako "antymarzeniem" kobiety (nie wiem, czy każdej, ale pewnie większości) jest mężczyzna, który wraca do domu z pracy, kładzie się na kanapie i leży przed telewizorem do wieczora, czeka, aż poda mu się obiad na stół, a w kwestii prac domowych nie kiwnie palcem... Kiedy kobieta usłyszy deklarację, że mężczyzna zajmie się większością spraw w domu, to może przynajmniej wierzyć, że ostatecznie nie zostanie sama ze wszystkimi obowiązkami... Prace powinny rozkładać się po równo i według możliwości partnerów: jeśli jedno nie umie gotować, to nie ma co oczekiwać od niego, że się tym zajmie, bo to bez sensu. Ja przyjmuję założenie, że dobrze by było, gdyby mój mężczyzna wszystko POTRAFIŁ w domu zrobić, żeby mógł przejąć moją część obowiązków, kiedy ja nie będę mogła ich wykonywać. Ale gdyby miał on sam robić wszystko przez cały czas, to wtedy wyszłaby z tego odwrotna sytuacja: kobieta wracająca do domu i leżąca na kanapie przed telewizorem... i tego sobie też nie wyobrażam. Powinno być po prostu sprawiedliwie.
napisał/a: Marusia 2006-11-11 15:18
Może tak: Owszem, super byłoby, gdyby mój facet zawsze pomagał mi w obowiązkach (a gdyby wziął na siebie połowę z nich, to byłabym wniebowzięta ;) ). Ale gdyby mężczyzna zaproponował, że wszystkie obowiązki domowe przejmie na siebie, to byłabym conajmniej zdziwiona. Nie jestem w stanie odpowiedzieć na tak postawione przez ciebie pytanie, bo je nie do końca rozumiem. Tzn. że ja byłabym w takim razie od zajmowania się samochodem, elektryką, koszenia trawy itp.? Czy może od "słodkiego nic nierobienia"?
W pierwszym przypadku- po co byłaby ci taka "zamiana ról"?
A w drugim: czy to byłoby partnerstwo? Jak wyobrażasz sobie w takim razie chodzenie do pracy? Ty byłbyś "kurą domową", a żona zarabiałaby pieniądze? Czy może scenariusz wyglądałby tak: przychodzicie oboje zmęczeni po pracy, żona się rozsiada w fotelu, a ty spędzasz wieczór na przyrządzeniu obiadku, zmywaniu, sprzątaniu i zajmowaniu się dzieckiem? Naprawdę nie widzisz żadnego problemu? Nie wierzę.

(PS. Dobra rada: nie pchaj się sam "pod pantofel", bo nie wyjdzie ci to na dobre )
napisał/a: jente8 2006-11-11 15:25
Marusia napisal(a):Czy może scenariusz wyglądałby tak: przychodzicie oboje zmęczeni po pracy, żona się rozsiada w fotelu, a ty spędzasz wieczór na przyrządzeniu obiadku, zmywaniu, sprzątaniu i zajmowaniu się dzieckiem?


Niestety, w zbyt wielu polskich domach wygląda to tak, że: przychodzą oboje zmęczeni do domu, mąż rozsiada się w fotelu, a żona spędza wieczór na przyrządzeniu obiadku, zmywaniu, sprzątaniu i zajmowaniu się dzieckiem. Ja w ogóle takiej opcji nie uznaję. Podobnie jak opcji, że miałabym być kurą domową. Może są kobiety, które marzą o takim życiu. Ja nie. A kiedy i mąż, i żona pracują, to oboje są po pracy zmęczeni i nie może być tak, że cały ciężar obowiązków domowych spoczywa na barkach jednej osoby.

Marusia napisal(a):(PS. Dobra rada: nie pchaj się sam "pod pantofel", bo nie wyjdzie ci to na dobre )


Hehe :D
napisał/a: Marusia 2006-11-11 15:44
Wiem, że w bardzo wielu przypadkach wygląda to właśnie tak, jak opisałaś. Ale jeszcze nie słyszałam o przypadku, żeby żona bardzo pragnęła takiego podziału obowiązków. Kobiety zazwyczaj zgadzają się na ten "podział" dlatego, że muszą- taki już jest stereotyp żony... Dlatego tym bardziej dziwię się dark_salve, że pyta o coś takiego.

Czyżby twoje "hehe" znaczyło, że mam mu takich rad nie udzielać? Myślę, że masz dar przekonywania i on tam wyląduje nawet, gdy się nie będzie pchał
napisał/a: Anetka1 2006-11-11 19:45
Marusia napisal(a):Dlatego tym bardziej dziwię się dark_salve, że pyta o coś takiego.
A ja jestem ciekawa dlaczego pyta... ?!?
napisał/a: Edek 2006-11-12 12:58
Kiedyś bardzo pragnęłam takiego podziału obowiązków.Jakby to było pięknie zobaczyć męża przy garach, zasuwającego ze szmatą do podłogi. I wiecie co?Byłam bardzo mile zaskoczona gdy pewnego piekielnego dnia, wracam z pracy wykończona do granic możliwości, widzę jak mój małżonek stoi przy kuchence i kończy przygotowywać obiad. Wchodzę do pokoju, a tu wysprzątane. Słyszę " siadaj, obiad gotowy" I cieplutka potrawa ląduje na stół. Marzyłam o takim dniu przez 12 lat mojego małżeństwa. Dziewczyny mówię Wam, bajka. I tak jest coraz częściej. Dlatego nie wierzę, że żona nie chce takiego podziału obowiązków.
napisał/a: samsam 2006-11-13 11:26
napisal(a):Czy każdej kobiecie marzy się facet który by większość rzeczy w domu robił, a tylko naprawdę małą część zostawił partnerce?


Dla mnie to nie jest istotne. Owszem, jeżeli nie pracuje dużo, to dlaczego nie mógłby od czasu do czasu pomóc partnerce. Pomóc a nie zreobić to za nią. Jeżeli np. facet zapiedziela po 12-14 godzin na dobę (jak mój mąż), to nie miałabym serca zmuszać go jeszcze do prac domowych.
Dla mnie najważniejsze jest to, że mężczyzna deklaruje chęć pomocy. A czy ja ją przyjmę, czy nie, to zależy ode mnie.

P.S. A tak w ogóle, to nie lubię jak mój mąż sprząta, bo zawsze po nim trzeba zrobić poprawki
Tak więc, zdecydowanie wolę to robiś sama.
napisał/a: ami1 2006-11-13 11:30
dark_salve napisal(a):Czy każdej kobiecie marzy się facet który by większość rzeczy w domu robił, a tylko naprawdę małą część zostawił partnerce?

Nie myślę, że nie każdej. Może bez przesady, to mało realne przynajmniej dla mnie. Jestem przeciwniczką popadanie z skrajności w skrajność, albo żona robi wszystko, albo mąż. Dobrze jest się tymi obowiązkami dzielić. Na pewno każdej kobiecie jest miło, gdy facet ją zaskoczy gdy zrobi coś od siebie, gdy nie trzeba mu 10 razy powtarzać, żeby wyniósł śmieci lub wrzucił swoje skarpetki do prania. Partnerstwo przede wszystkim. Choć szczerze mówiąc są takie dni, że ja chętnie chciałabym mieć takiego męża. No ale on niestety nie zrobi wszystkiego (hmm...jakby połowe zrobił to byłabym szczęśliwa) i nie mam się co łudzić.
napisal(a):Czy jest osoba która nie wierzy w takich facetów?

Ja niestety nie wierzę. I chciałabym się w tej kwestii mylić, ale na podstawie mojego doświadczenia mówię: NIE MA TAKIEGO. A jeśli jest to chętnie poznam .
napisał/a: Eva1 2006-11-13 18:28
Mieszkam z moim narzeczonym, jak narazie jestem na zwolnieniu lekarskim (ciąża) Mój facet to pracoholik, ma 4 etaty co mnie rozbraja ale nawet się juz z nim o to nie kłócę bo nie ma sensu, on zawsze ma racje Ja jak narazie siedzę w domu i praktycznie wszystko robię sama w domu. Mój facet pracuje od 7-15 a pozniej zajmuje sie inną pracą (jest informatykiem) duzo spedza czasu przed komputerem, wychodzi na serwisy itd. Tak więc mam go dla siebie dopiero póznym wieczorem w łóżku. Czy on mi pomaga? hmm nie mogę powiedzieć że wcale nic nie robi, ale pomaga mi za mało. Cóż prawda jest taka że wina tutaj leży też po mojej stronie otóż chyba go rozpiesciłam wiem że to błąd, ale już taka jestem.. kocham go mocno i nie wiele od niego wymagam, a chyba powinnam bo jak pojawi sie dziecko to bede miala za ciężko, a pozniej jak wrocę do pracy to kto sie zajmie domem Wiem że musze cos z tym zrobić i przeprowadzic rozmowe z moją połówką bo tak dłużej byc nie może.
Tak wiec moim zdaniem facet powinien pomagac w domu kobiecie tyle na ile może. I mogę wam dziewczyny powiedzieć; nie rozpieszczajcie ich bo pozniej bedzie wam ciezko to zmienic. Ja już mam ten problem.
napisał/a: samsam 2006-11-13 19:07
Eva napisal(a):(jest informatykiem) duzo spedza czasu przed komputerem,

Znam ten ból