Czy faceci boja się ślubu?

napisał/a: justkar 2008-05-27 12:15
napisal(a):Życie w konkubinacie- moim zdaniem to sprawa osób, które się na to decydują, ale ślub po iluś latach życia w takim związku to trochę hipokryzja. Przecież papierek nic nie zmieni w życiu tych osób, chyba, że traktuje się go jak jakąś transakcję poprawiającą status życia( chociaż w Polsce raczej nie można o tym mówić)
Jeśli chodzi o niecodzienne oświadczyny to nie ma jak przystanek autobusowy


no dobrze Sabi, papierek...
a nie uwazasz, ze takie zycie razem przed slubem pozwala sie dotrzec? lepiej poznac? przynajmniej wiesz czy juz na zawsze bedziesz miala skarpetki i brudne gacie na podlodze wszystkich pomieszczen w domu...
a tak na poważnie, mysle ze nawet po 15 latach wspolnego zycia slub moze byc czyms pieknym:)

[ Dodano: 2008-05-27, 12:46 ]
a co do zaręczyn w mcdonaldzie tez juz słyszalam takie przypadki:) cos ludzi jednak ciagnie do dtego miejsca:
napisał/a: Sabi1 2008-05-27 19:48
napisal(a):no dobrze Sabi, papierek...
a nie uwazasz, ze takie zycie razem przed slubem pozwala sie dotrzec? lepiej poznac? przynajmniej wiesz czy juz na zawsze bedziesz miala skarpetki i brudne gacie na podlodze wszystkich pomieszczen w domu...
a tak na poważnie, mysle ze nawet po 15 latach wspolnego zycia slub moze byc czyms pieknym:)


A co jak będziesz mieć skarpetki na podłodze? Zmienisz na lepszy model?To samo możesz się dowiedzieć po ślubie.
A ślub po 15 latach na pewno jest jakimś przeżyciem, ale to już nie jest to samo. Wychodzisz ze wspólnego mieszkania, idziesz do USC albo kościoła i wracasz znowu do wspólnego mieszkania( po mniejszym lub większym przyjęciu). Zastanów się po co ten cyrk? Żeby kobieta miała lepsze samopoczucie( bo przypuszczam, że głównie kobietom na tym zależy)?Czy żeby znajomi albo rodzina się odczepiła?Według mnie jak ktoś sie decyduje na konkubinat to wie dlaczego to robi, więc po co takie kombinowanie?
napisał/a: zybex86 2008-05-27 20:39
To czy para chce zyc w konkubinacie czy jako malzenstwo to ich osobista sprawa. Jesli chodzi o stwierdzenie "slub nic nie zmienia" to zalezy od sytuacji: Jesli chodzi tylko o sprawy sypiania, mieszkania i zycia ze soba to fakt - "papierek" nic nie zmienia. Jednak jesli chodzi o sprawy finansowe (jak juz bylo to wspomniane) to slub pomaga, ale tez nie jest konieczny, bo mozna wszystko zalatwic przez prawnikow.

Osobiscie jednak uwazam, ze slub to fajna sprawa - cale te oczekiwanie, przygotowania, potem sama ceremonia no i wesele - super zabawa! Kazdemu polecam - mimo kosztow to jednak mile wspomnienia :)
napisał/a: justkar 2008-05-27 21:12
a moze wlasnie tak trzeba? najpierw sprawdzasz jak ci sie z nim/z nia zyje a jesli cos jest nie tak i stwierdzasz ze to nie jest to, to po prostu zmieniasz na kogos innego. w koncu trafisz
Sabi ślub po ilus latach konkubinatu to nie jest kombinowanie tylko zatwierdzenie czegos co jest miedzy dwojgiem ludzi
napisał/a: Sabi1 2008-05-27 21:33
A po co zatwierdzać coś co jest między tymi ludźmi- na pewno jest to silne, skoro przetrwało tyle lat. Faktycznie zalegalizowanie konkubinatu ja widzę jako transakcję- chodzi o pieniądze.
A co do ślubu- to faktycznie jest to super przeżycie i ja tego nie neguję
napisał/a: sorrow 2008-05-27 21:42
justkar napisal(a):a moze wlasnie tak trzeba?

Życie z kimś na próbę w celu "sprawdzenia się" to tylko złudzenie. Możesz z kims być i pięć lat, a to nie zagwarantuje ci scenariusza "i żyli długo i szczęśliwie". W trakcie wspólnego życia może wydarzyć się wiele... problemy, choroby, dzieci, rodzina, śmierć, zdrada... setki potencjalnych wydarzeń (często tragicznych) prowadzących do rozpadu związku, przy których okres "sprawdzania" wydaje się całkowicie niepotrzebny. Partner, który nie do końca podziela takich poglądów... jak będzie się czuł, kiedy będzie świadomy, że został przyjęty na okres próbny?

Warto tez pamiętać, że "wypróbowywanie" nie będzie trwać wiecznie. Wbrew pozorom okres czasu jest dość krótki... może z 10 lat. Każda "próba", przy której się poddajemy to strata czasu i własnej młodości. Może więc jednak związac się z kimś bezwarunkowo i kochać świadomie nie oglądając się na skarpetki w kącie?
napisał/a: justkar 2008-05-28 00:14
wiesz "okres próbny" działa w dwie strony, jeśli sie podejmuje decyzje o slubie to potem trzeba byc konsekwentnym, nie moze byc miejsca na zdrade czy inne tego typu historie, jesli sie decydujesz byc z kims na "smierc i zycie"
jasne ze zdarzaja sie rzeczy, ktore powoduja rozpad zwiazku moze wiec nie warto anagowac sie az tak?

[ Dodano: 2008-05-28, 11:23 ]
a może powinno sie przez całe życie żyć w lużnych związkach? zero stresów, zobowiązań...
napisał/a: Sabi1 2008-05-28 21:03
justkar napisal(a):wiesz "okres próbny" działa w dwie strony, jeśli sie podejmuje decyzje o slubie to potem trzeba byc konsekwentnym, nie moze byc miejsca na zdrade czy inne tego typu historie, jesli sie decydujesz byc z kims na "smierc i zycie"
jasne ze zdarzaja sie rzeczy, ktore powoduja rozpad zwiazku moze wiec nie warto anagowac sie az tak?

[ Dodano: 2008-05-28, 11:23 ]
a może powinno sie przez całe życie żyć w lużnych związkach? zero stresów, zobowiązań...

Dla mnie związek nigdy nie jest luźny i zawsze idą za tym zobowiązania, ale i dobre rzeczy. Zgadzam się, że zarówno w konkubinacie jaki i w małżeństwie trzeba być konsekwentnym.Ale jakoś dziwi mnie fakt, że traktujesz drugiego człowieka jak zabawkę- jak się sprawdzi to ok, a jak nie to będzie dla kogoś innego.A jak Ty czułabyś się jako taki "obiekt doświadczalny"?

[ Dodano: 2008-05-28, 21:05 ]
sorrow napisal(a):
justkar napisal(a):a moze wlasnie tak trzeba?

Życie z kimś na próbę w celu "sprawdzenia się" to tylko złudzenie. Możesz z kims być i pięć lat, a to nie zagwarantuje ci scenariusza "i żyli długo i szczęśliwie". W trakcie wspólnego życia może wydarzyć się wiele... problemy, choroby, dzieci, rodzina, śmierć, zdrada... setki potencjalnych wydarzeń (często tragicznych) prowadzących do rozpadu związku, przy których okres "sprawdzania" wydaje się całkowicie niepotrzebny. Partner, który nie do końca podziela takich poglądów... jak będzie się czuł, kiedy będzie świadomy, że został przyjęty na okres próbny?

Warto tez pamiętać, że "wypróbowywanie" nie będzie trwać wiecznie. Wbrew pozorom okres czasu jest dość krótki... może z 10 lat. Każda "próba", przy której się poddajemy to strata czasu i własnej młodości. Może więc jednak związac się z kimś bezwarunkowo i kochać świadomie nie oglądając się na skarpetki w kącie?

Zgadzam się w 100%.
napisał/a: Szpecu 2008-05-30 14:01
Ja sam osobiście się nie boję samego ślubu, ani "dobrowolnego pozbawienia wolności" :P Jak tego, czy będę dobrym mężem, potem ojcem i czy uda mi się do końca swego życia dać rodzinie tego wszystkiego, czego tylko będzie potrzebowała. Po prostu paraliżuje mnie to czasami.
napisał/a: syderyt 2008-06-01 13:49
Anielica napisal(a):Jak to jest, że my, kobiety, z reguły marzymy o ślicznej sukni i wyjściu za mąż, a oni wcale o tym nie myślą..
A bo to wszystko kwestia czasu. Żaden młody człowiek nie myśli o ślubie bo chce wolności. Związek małżeński strasznie ogranicza obie strony. Większość ludzi chce być w związku małżeńskim. Odstępstwa od tej większości występują u obu płci.
Anielica napisal(a):No właśnie, czy faceci boją się ślubu? Ograniczenia wolności? Uważają, że ślub jest jak przywiązanie wolnego psa do budy?
Niektóre kobiety też tak uważają.
napisał/a: ~gość 2008-06-09 21:31
ja myślę, że to jest zupełnie indywidualna sprawa czy ktoś chce np szybko się hajtać czy zwleka z tą decyzją latami. Różnie są ludzie, różne charaktery i mentalności. Niestety nie zawsze ludzie spikają się z takimi samymi preferencjami i wtedy trzeba wypracować jakiś kompromis w tej kwestii
napisał/a: Chromowana 2008-06-11 19:38
polzonka napisal(a):ja myślę, że to jest zupełnie indywidualna sprawa czy ktoś chce np szybko się hajtać czy zwleka z tą decyzją latami. Różnie są ludzie, różne charaktery i mentalności. Niestety nie zawsze ludzie spikają się z takimi samymi preferencjami i wtedy trzeba wypracować jakiś kompromis w tej kwestii
Nic dodać nic ująć!!!