Co mam o tym myśleć? Jak postępować?

napisał/a: kriss3 2009-03-18 11:02
Witam wszystkich.
Pewnie nie będę oryginalny, gdy napiszę, że nigdy nie myślałem, że trafie na takie forum, ale ...................
Jeżeli Was zanudzę, to z góry przepraszam.
Mam żonę, dwoje dzieci i wszyscy obserwujący nas z zewnątrz podkreślają, że jesteśmy super małżeństwem. Znamy się od szkoły średniej, a małżeństwem jesteśmy 14 lat. Ja – /waga/ domator, bardzo ceniący sobie rodzinę, stabilizację, ale również uwielbiający swoją szaloną Żonę. Ona - /książkowy bliźniak/ szalona, kochająca ludzi i towarzystwo, ufająca ludziom, dusząca się w jednostajności. Nie wiem dlaczego ale wszędzie napisane jest, że konfiguracja bliźniaka z wagą jest trafiona i najlepsza. Ja widzę, że jesteśmy bardzo różni, praktycznie pod każdym względem.
Do tej pory wydawało mi się, że mimo strasznych różnic charakteru, potrzeb, oczekiwań jesteśmy dla siebie stworzeni i bardzo dobrze sobie radzimy /po części nadal tak twierdzę, a już na pewno twierdzę, że warto dalej się starać, gdyż moja Żona jest największą miłością mojego życia/.
Kilkakrotnie mieliśmy małe kryzysy, polegające na tym, że wszystkie różnice w oczekiwaniach zaczęły nas przygniatać, ale było to krótko trwające momenty. Teraz jest inaczej, okazało się, że Żona kompletnie odjechała mi w swój świat. Widzę, że prowadzi podwójne życie, a ja nie potrafię sobie z tym poradzić. Zawsze była otoczona wieloma przyjaciółmi, co mnie bardzo cieszy i nigdy nie byłem o to zazdrosny. Każdy powinien mieć przy sobie osoby, którym może się zwierzyć, u których może szukać pomocy i tak dalej. Jednak w ostatnim czasie boję się, że Ona zaczyna w to wszystko brnąć bez opamiętania. W tej chwili zaczęła ukrywać przede mną fakt, iż utrzymuje stały kontakt z mężczyznami z czasów liceum. I nie polega on na tym, że odnaleźli się na naszej klasie, czy też coś podobnego, ale jest to stały kontakt w którym wiem, że zwierza się z wszystkich naszych problemów i który coraz bardziej przekłada się na nasze małżeństwo. Jak się dowiedziałem? To się po prostu czuje. Przeprowadziliśmy na ten temat ostatnio bardzo trudne rozmowy, wszystko mi potwierdziła /mam nadzieję, że wszystko/. Te kontakty, to nie tylko zwykłe kontakty na gadu gadu, ostatnio dochodziły smesy na dzień dobry o 6 rano, rozmowy telefoniczne i nie wiem co jeszcze. Moja żona uważam, że nie mam prawa wchodzić w jej sferę prywatności, którą każdy z nas powinien mieć. Żeby było jasne, jestem o Nią zazdrosny, ale ufam Jej i wierzę, że jeżeli do czegoś nie daj Boże w Jej życiu by doszło, to będzie miała odwagę mi to powiedzieć. Myślę, że na początku te kontakty były powodowane nieporozumieniami między nami, a Ona szukała bratnich dusz, które mile wspomina z dawnych lat. Dlatego też potrzebowała czegoś więcej, niż mogli jej dać obecni przyjaciele. Boję się jednak, że to co miało jej pomóc w danej chwili, coraz bardziej Jej odpowiada i coraz bardziej będzie tych kontaktów szukała. Nie będę ukrywał, że bardzo się z tym źle czuję i tak naprawdę nie wierzę w bezinteresowność tego rodzaju kontaktu, podtrzymywanego na dłuższą metę. Wydaje mi się, że nadal będzie się to wszystko przekładało na nasze małżeństwo, a co więcej myślę, że z czasem jedna bądź druga strona będzie chciała wykonać jeden kroczek więcej, a następnie jeszcze jeden i finał może być dla naszego małżeństwa katastrofalny. Niestety moja Żona, chociaż przeprosiłam mnie, mówiąc: „jeżeli to cię zabolało, to przeprasza”, nie widzi w tym kompletnie nic złego i mogącego na cokolwiek wpłynąć i twierdzi, że nad wszystkim panuje.
Ja jednak wiem, że nie jeden związek i to o wiele silniejszy, w podobnych okolicznościach został rozmontowany. Nie wiem co mam o tym myśleć, jak zareagować, jak postępować, ..............
napisał/a: sorrow 2009-03-18 13:07
kriss, powiem prosto z mostu... jesteście na równi pochyłej, a ty masz niewielki wpływ na prędkość staczania się (nie mówiąc już o zatrzymaniu). Mam podobne doświadczenia i mniej więcej wiem jak to się dalej kręci.

Głównym problemem jest tutaj podejście twojej żony. Wiesz... wierzę całkowicie, że ona w głębi duszy jest bardzo przekonana o tym, że nie robi nic złego. Z tego powinieneś zdać sobie sprawę... ona nie robi tego, żeby cię skrzywdzić... nawet się te jej znajomości wogóle z twoją krzywdą nie kojarzą. No tak... powiedziałes jej... ale teraz kojarzą się tylko z tym, że najprawdopodobniej jesteś chorobliwie zazdrosny i przesadzasz. Ona przecież tylko utrzymuje bliskie kontakty z bliskimi znajomymi... czego ty chcesz :)? Tak własnie sobie myśli.

Dlaczego masz mały wpływ na sytuację? Przemyślałeś wiele spraw, wyciągasz logiczne wnioski, sam próbujesz robić coś, żeby wasz związek się umocnił... tylko, że dla niej to nic nie znaczy. Ona nie widzi potrzeby zmian w związku, więc twoje propozycje i uwagi po prostu zbywa i powoli zaczynają ją denerwować. Ona sobie inaczej "poradziła" z problemami... znalazła jak napisałeś bratnie dusze na zewnątrz. Jeśli zaczniesz z bezsilności po początkowych tłumaczeniach naciskać na nią, to zostaniesz tym "złym", a do tamtych zbliży ją to jeszcze bardziej. Z tobą wiążą się wszystkie problemy życia codziennego, a z nimi tylko przyjemne doświadczenia. Ona nie robi nic złego, a ty się przecież tylko czepiasz ciągle ;). Jeszcze raz podkreślę... ona tego procesu nie zauważa, a tylko ty go widzisz. Ona dopiero zorientuje się przy pierwszym pocałunku, ale wtedy będzie już za późno. Za późno nie dla waszego związku, ale otworzy puszkę Pandory z całą masą problemów. Gdyby ona zdawała sobie sprawę, że źle postepuje wobec ciebie, to mielibyście wspólną płasczyznę do rozmów. Póki co możesz jedynie "ponarzekać".

Piszesz, że każdy powinien mieć jakieś bliskie osoby, którym może się pozwierzać. Zgoda, ale tylko wtedy jeśli tą osobą będzie małżonek. Bliskość z kimś innym rośnie, każde intymne zwierzenie to kolejny krok, każde ujawnienie waszych intymnych spraw, to oddalenie od ciebie. Bliskość jest jak guma. Im więcej tej bliskości znajdzie na zewnątrz, tym bardziej odciągnie ją to od ciebie.

Co robić? Jak widzisz nie mam jasnych porad. Wiem na pewno czego nie robić, czyli nie naciskać i nie nękać - to przynosi tylko odwrotny skutek od zamierzonego. Bycie dobrym mężem pomaga. Wzbudzenie zainteresowania w żonie tez pomaga... tu musiałbys swoje domatorstwo trochę uszczuplić. Nowe zainteresowanie, którym mógłbyś sie "pochwalić", albo zarazić nim żonę... może jakis wspólny wyjazd. Najskuteczinejsza i najszybsza metoda niestety jest bolesna i nie zależy za bardzo od ciebie. Musiałbyś pozwolić jej pogrążyć się jeszcze bardziej, aż do zdrady :(, a potem liczyć na to, że ten wspaniały "przyjaciel" ją nagle zawiedzie, skrzywdzi i nie będzie już taki, jakim go sobie wyobrażała. Terapia szokowa działa błyskawicznie, klapki z oczu spadają prawie od razu, nagle przychodzi zrozumienie dla całej tej twojej gadaniny. Tylko wtedy bylibyście już zupełnie innym związkiem próbującym walczyć z innymi demonami niż obecnie.

Życzę ci powodzenia! Porządny z ciebie gość... jeśli oprzeć się na tym co napisałeś na forum.
napisał/a: kriss3 2009-03-18 19:05
Witam serdecznie. Najpierw wielkie dzięki za zainteresowanie. Nawet nie
wiesz jakie to dla mnie ważne.
Może to zabrzmi dziwnie, ale właśnie spadł mi z serca wielki kamień. A
to dlatego, że Ktoś potwierdził moje obawy i sprawił, że przestane
wkręcać sobie filmy, że to ze mną jest coś nie halo. Niestety
potwierdziłeś moje najgorsze obawy, ale bardzo cenie sobie Twoją
szczerość. Będę walczył do końca, gdyż tak jak napisałem, jest to moja
największa miłość. Początkowo myślałem o siłowej formie rozwiązania
sprawy, czyli postawienie wszystkiego na ostrzu noża, ale szybko
uznałem, że to nic nie da. Tak można postępować mając dwadzieścia lat i
nic do stracenia. Ja mam rodzinę - dzieci i /jeszcze/ żonę. Dlatego też
tylko powiedziałem, że nie życzę sobie, aby te kontakty były dalej
kontynuowane.
Teraz pozostała mi walka do końca o nas. Najgorsze, że gdy piję z Nią
wino w romantycznej atmosferze, nie mogę do końca być szczery i
otwarty. Cały czas zastanawiam się, czy z Jej strony jest to szczere. Po
tylu latach, to cholernie boli. Jedno co mogę zrobić to być cierpliwy i
poświęcić Jej jeszcze więcej czasu. Zarezerwowałem również wyjazd
dla dwojga, ale nie powiem Jej o tym teraz, gdyż odebrałaby to jako akt
desperacji, a nie chęć zrobienia Jej przyjemności. Wiem możecie powiedzieć, że to naiwne, że za późno, itd.. Moja żona jest bardzo mądrą osobą i inteligentną, dlatego wierze, że przemyśli to wszystko jeszcze raz, a wtedy może ............. Oby tak się stało. Najgorsze, że
mam straszne wyrzuty sumienia, że zaniedbałem nasze małżeństwo, że mogłem
być inny, że ............... Nigdy wina nie jest po jednej stronie.
Zawsze prawda leży gdzieś po środku.
Pozdrawiam
napisał/a: no name 2009-03-18 23:39
musisz zastosować terapie szokową...ale bez wiekszego przeginania...na krótko powinno dac efekt i wtedy to wykorzystasz...
napisał/a: ~gość 2009-03-23 00:10
z punktu widzenia kobiety-żona naprawdę odjechała w swoj świat.jej zachowanie swiadczy faktycznie o tym,że czegos jej prawopodobnie brakuje.szkoda tylko,że nie zaczęła od rozmowy z tobą,że nie próbowała czegos z tym zrobić.jej zahowanie wskazuje na szukanie przygód.kontakty z liceum,esemesy na dzieńdobry nie wróżą niczego dobrego.jej sięwydaje,że to nic złego a w pewnym momencie może stracić kontrolę nad całą sytuacją do którj sama doprowadza.macie dzieci.to ine przede wszystkim powinny ją zmusic domyslenia.
sorrow napisal(a):Piszesz, że każdy powinien mieć jakieś bliskie osoby, którym może się pozwierzać. Zgoda, ale tylko wtedy jeśli tą osobą będzie małżonek.

przede wszystkim.jeśli jest inaczej tzn ,żenie wszystko jest ok.

no napisal(a):musisz zastosować terapie szokową...ale bez wiekszego przeginania

to tez nie głupi pomysł.kwestia tego tylkowjaki sposób.kazy czlowiekjest inny i tu trzeba sie zastanowic co na niapodziała najbardziej.
napisał/a: kriss3 2009-03-23 09:23
Na ta chwilę zapanowała sielanka. Romantyczne wieczory, wino, wzajemne pieszczoty, rozmowy. Córka puka się w głowę, patrząc jak się zachowujemy. Dawno nie byliśmy tak blisko siebie. Najważniejsze, że ja to czuje, odbieram pozytywnie i bardzo mi to odpowiada. Żona też sprawia wrażenie szczęśliwej, chociaż zaznacza, że nie do końca może uwierzyć w to, że tak już będzie.
Wierzę w jej szczerość i całkowicie odpuszczam to, co się stało. Wiem, że jeżeli znowu coś będzie się działo, ja to prędzej czy później wyczuje. Oczywiście o naszych romantycznych wieczorach i moim /podobno/ fantastycznym zachowaniu wiedzą już wszystkie przyjaciółki. Ona chyba nigdy nie wyzbędzie się nawyku zdawania relacji z życia małżeńskiego całemu światu. Zawsze widziałem w niej dziecko i jest to piękne, ale ta Jej szczerość i otwartość wobec ludzi jest przerażająca.
napisał/a: ~gość 2009-03-23 13:22
kriss napisal(a):Zawsze widziałem w niej dziecko i jest to piękne, ale ta Jej szczerość i otwartość wobec ludzi jest przerażająca.

fakt.może zacznie w gazecie pisac?
kriss mama nadzieje ze wszystko bedzie w porzadku,życze ci tego z calego serca!
napisał/a: kriss3 2009-03-23 14:09
Dzięki Nikita.
Życzę Tobie wszystkiego naj....., no i szczęśliwego rozwiązania.
Czy to będzie zodiakalny baran? Moja Mama i Teściowa to barany. To dobre kobiety są, ale strasznie uparte.
Pozdrowionka
napisał/a: ~gość 2009-03-24 22:38
dziękuję
wychodzi na to ,ze mała będzie spod barana.czy uparta....ja jestem bykiem więc wiem coś o tym tatus jest koziorozcem,takze wszyscy mamy rogi.i tez jest uparty.
napisał/a: kriss3 2009-03-25 14:28
Mój syn jest z pod znaku byka. Szczerze Ci powiem, że moja Żona bardzo się cieszyła, że tak się stało, gdyż wszystkie osoby, które zna z pod tego znaku, to fajni ludzi. Posiadają łatwość w nawiązywaniu kontaktów, bardzo cenią sobie stabilizację i więzi rodzinne, chociaż faktycznie czasami potrafią być pamiętliwe, zazdrosne i uważają, że ich sprawy są najważniejsze.
U mojego syna jak na razie przeważające cechy, to: nawiązywanie kontaktów i życie w ciągłym ruchu.
Uwierz mi i jedno i drugie to koszmar. Ostatnio spytał się mnie, czy mogą przyjść do niego koledzy? Odpowiedziałem, że ok, oczywiście. Przyszło dwunastu !!!

[ Dodano: 2009-03-27, 11:15 ]
Kurcze, już było tak dobrze a okazało się, że za szybkom się cieszyłem.
Oczywiście z Żoną jest naprawdę ok. Zupełnie nie daje mi odczuć, że może coś przede mną ukrywa, wręcz odwrotnie nawet jej gesty, bezwarunkowe odruchy świadczą, że czuje się szczęśliwa, tylko znowu jest to, ale.
Niestety, znowu miałem przeczucie, że ten kontakt wcale nie został definitywnie skończony. Kilka dni temu szukaliśmy w wyszukiwarce kolegi. Pech chciał, że ma takie samo imię jak ten koleś, no i wyświetliło się jego imię i nazwisko. Nawet nie myśląc wiele rzuciłem tekst, na zasadzie: "A ten gość na pewno dał Ci spokój i nie próbuje podtrzymać kontaktu?" Na co Żona zmieszała się i powiedziała, żebym dał sobie już spokój, bo przecież mówiła mi, że cała sprawa jest zakończona, choć tak naprawdę to nic nie było. Niestety, Ona nie potrafi kłamać. No i faktycznie, nie dawało mi to spokoju. Dzisiaj zapytałem Ją bardzo delikatnie, czy ten kontakt został zerwany, czy mogę być pewien, że Ona również definitywnie to zakończyła, a co najważniejsze naprawdę tego chce, że chcę na szczerości spróbować nasz związek odbudować i proszę, żeby była również szczera wobec mnie. Okazało się, że jednak kontakt jest, że zadzwonił kilka razy, przysłał kilka esemesów, ale znowu ta sama śpiewka, że to naprawdę nic nie znaczy, a Ona nie wie jak bezpośrednio powiedzieć mu, że nie mogą się kontaktować, bo to jest głupie, gdyż nic między nimi nie ma. Powiedziała mi również, że po latach starań jego żona zaszła w ciąże i jest szczęśliwy itd. Powiedziałem, że niestety nie jestem w stanie tego zaakceptować i jeżeli zależy Jej na nas, to musi definitywnie to urwać. Oczywiście zaprzeczała jakoby ten kontakt czymkolwiek różnił się od tych z innymi kolegami z pracy z naszego otoczenia, ale ja wiem, że tak nie jest. Sama przyznała, że w ostatnim miesiącu przed tym jak cała sprawa wyszła, kontakt się nasilił, ale to wynikało z tego, że między nami zaczęło się sypać. Ja wiem, że on nie może zaakceptować tego, że kontakt z moją Żoną mógłby się zakończyć i próbuje na siłę to ciągnąć. Ja wiem między innymi od koleżanki Żony, że to jest coś więcej niż normalny znajomość, że dochodzą tutaj duże emocje, być może jakieś uczucia, które się gdzieś podświadomie kluły. Sam fakt, że Żona prosiła o radę na ten temat koleżankę, potwierdza, że podświadomie zastanawiała się, czy to do końca jest uczciwe wobec mnie.
Wydaje mi się, że każdy normalny facet mając żonę, dziecko w drodze, gdyby się dowiedział, że mąż jego znajomej dowiedział się o ich kontaktach i spowodowało to jakieś nieporozumienia, a wręcz na krawędzi stoi Jej małżeństwo, zadecydowałby bez namysłu /jeżeli naprawdę zależy mu na jej szczęściu/, że faktycznie, jeżeli tak daleko to zaszło to skończmy z tym i ograniczmy kontakt do zupełnego minimum, na zasadzie co słychać. Ale tutaj nie. Nie dość, że nic takiego się nie wydarzyło, to jeszcze on na siłę ten kontakt próbuje podtrzymać. Ten gość ma gdzieś nasze małżeństwo, a tym bardziej to, co ja czuję. Jemu zależy tylko na tym, aby moja Żona nie zerwała znajomości, aby wręcz Jej nie stracił. Żona powiedział mi, że jeżeli ja nie mogę z tym sobie poradzić i aż tak bardzo mi to przeszkadza, to chociaż to głupie, dzisiaj zadzwoni do niego i powie mu, że koniec z tym. Powiedziałem Jej, że jeżeli nie chce tego robić, to proszę bardzo ja mogę do niego zadzwonić i bardzo kulturalnie sprawę zakończyć. Wybuchła, że mam Jej obiecać, że tego nie zrobię. Powiedziałem, że niczego nie zbudujemy na takim fundamencie, że dla mnie to jest nienormalne i nie zaakceptuję tego.
Tylko jaką ja mam pewność, że właśnie tak postąpi, że on nie będzie dalej na siłę to ciągną. A może powinienem złapać kontakt z jego żoną, która daje głowę o niczym nie wie. Nie mógłbym tego zrobić dziewczynie, która nosi pod sercem jego dziecko i na pewno jest w tej chwili bardzo szczęśliwa. Tylko dlaczego tylko ja mam cierpieć? A może mimo wszystko powinienem do niego zadzwonić i przeprowadzić męską rozmowę?

[ Dodano: 2009-03-27, 20:48 ]
Słuchajcie, jest godzina 20.30 i po raz pierwszy w zachowaniu Żony zauważylem coś w rodzaju wyrzutów sumienia (?). Myślałem, że po porannej rozmowie wrócimy do punktu wyjścia, a tutaj miła niespodzianka, Żona nie dość, że się nie obraziła, to jeszcze jej zachowanie wskazywać by mogło, że chce abym naprawdę zauważył, że Jej na nas zależy.
Cholera, a jeżeli Ona boi się, że mogę do niego zadzwonić, albo do jego żony i swoim zachowaniem chce uśpić moją czujność.
Panie Boże, czy nie mogłeś stworzyć ludzi, mniej skomplikowanych.