Ciągłe kłamstwa

napisał/a: malalolaj 2009-03-23 12:03
Witam
Mam taki problem , z moim mężem jestem w małżeństwie rok .
Od jakiegos czasu zaczełam sie dowiadywać o kłamstwach męża , one nie dotyczą jakiejś zdrady tylko ja bym powiedziała jakis błachostek dnia codziennego . Zazwyczaj to wychodzi na jaw (tzn. ja sie o tym dowiaduje) ale mąż ciagle kłamie i nie chce sie przyznać w końcu pod moją presją sie przyznaje , obiecuje ze więcej nie bedzie ze mam racje ze nie można kłamać itd. a za jakis czas bach i znowu wychodzi jakies kłamstwo , nie przyznawanie sie , awantura ... i tak co jakis czas .... Rozmowy długie i męczące , obiecywanki ze juz wiecej nie bedzie nic nie dają , jestem juz tym tak zmeczona ze juz nie wspomne ze przy okazji tych kłamstw bardzo ucierpiało moje zaufanie do niego , sama juz sie gubie i nie wiem kiedy mówi prawde a kiedy kłamie , zaczynam go podejrzewać zawsze . To strasznie męczące, próbowałam odbudować to zaufanie i on tez sie starał było wszystko ok az znowu COS .
Sama nie wiem czy to jakas choroba maniakalnego kłamania
Czy poprostu kłamstwo ma we krwi , tak został wychowany i nie stanowi to dla niego zadnego problemu tak kłamać

Ale ja nie znosze kłamstwa nie moge żyć z kims kto mnie ciągle okłamuje .
Prosze o rady i i wpisanie jesli ktos ma lub miał podobny problem moze są jakies sposoby i argumenty aby sie z tym uporać :(
napisał/a: ~gość 2009-03-23 12:27
malalolaj, mam podobny problem choć nie na taka skalę. Ale teraz postawiłam go pod ścianą. I nie ma wyjścia, albo się zmieni, albo sie żegnamy.
Każdy może dostać drugą szansę, ale nie w nieskonczoność.
napisał/a: malalolaj 2009-03-23 20:34
Dziekuje za odpowiedz :) , w sumie byłam tak zdesperowana i tak zalezało mi na szybkiej radzie i ciepłym słowie ze nawet nie spojrzałam czy ten temat był juz poruszany ... Był , wiele razy poruszany więc widze ze nie jestem sama z tym tematem i TAKIM problemem jak Ty ... Wiesz ja z moim mężem jestesmy małżenstwem od roku a razem ogolnie jestesmy 3 lata , i pomimo ze miałam nadzieje ze po slubie sie zmieni ze wydorosleje ze nie bedą mu juz przychodziły takie głupoty jak nakotyki do głowy , i ze w końcu zrobi to dla mnie bo mnie kocha ... :( niestety pomyliłam sie u mnie (nas) jest podobnie jak u Ciebie ( mój mąż tez mówi ze rzadko ma ochote i dla relaksu) Ja absolutnie tego nie akcpetuje , więc z tego powodu wiele kłótni... no i dochodzą do tego jeszcze inne kłamstewka w sprawach ktorych wie ze nie toleruje ...
To takie smutne i bolesne ... :(
napisał/a: ~gość 2009-03-23 20:46
malalolaj, rozumiem Cię doskonale. U nas problem trawy znikł, za to przysłonił go dużo poważniejszy... Jeszcze sie w tym nie odnalazłam. Ale postanowiłam, ze dam mu ostatnią szansę. Ostatnią. On o tym wie - czuję, że wie. To co zrobił bardzo mnie boli, ale jest też pozytywna strona - naprawde się przestraszył. Teraz liczę na to, ze w koncu skończą się kłamstwa. Będę starała się, aby nie były one potrzebne.

malalolaj, myśle, ze u was też nadejdzie w koncu moment krytyczny. Kiedy on zrozumie, że żarty sie skończyły. Musisz być cierpliwa, ja sie staram.

A czym twój mąż uzasadnia kłamstwa? Kiedy pytasz go dlaczego to zrobił.
napisał/a: no name 2009-03-23 22:58
jeżeli to dotyczy błachostek..to czym się martwic...widocznie nie chce Cie urazić...albo zdenerwowac...ja tez często kłamie, że np. poszedłem spać o 22:00, albo, że zrobiłem prane...czy też np. nie doszedł mail, a po prostu by lem tak zalany, że nie umiałem odpisac... albo, że mam ból głowy i nie chce sexu (hehehhe, wyobrzacie sobie mnie z taką wymówką...hehehehe...dobre...dobre...nie raczej takiego czegoś nie zrobiłem nigdy, ale może wypróbuje...ciekawe co na to dziewczyna...najpierw ją podniece...a potem powiem, ze dostałem skurczu, bulu głowy i musze wogole skarpetki zacerowac, i nie moge uprawiac sexu...)

Powinnas zwracac mniej uwagi na te błachostki...i tyle...im bardziej sie przejmujesz tym gorzej...czasami trzeba się zdystansowac do pewnych rzeczy...
napisał/a: seru 2009-03-24 06:47
Ta ja również potwierdzę że małe kłamstewka się zdarzają. Z bardzo błahego powodu. Uważam czasem że lepiej powiedzieć "nie nie jestem głodny" niż potem wysłuchiwać przez 15min "a ja nic nie zrobiłąm Ci do jedzenia a ty pewnie już umeirasz z głodu, to musimy gdiześ wyjść koniecznie, koniecznie...." czy też wole powiedzieć "ładnie wyglądasz w tym sweterku" niż się narazić na pytania "a tydzień temu mówiłeś że ten sweterek jest ładny, już Ci się nie podoba? To co ja mam na siebie włożyć? Mam za mało ciuchów, popatrz nie mam w co sie ubrać! I już Ci się wcale nie podobam" itd. Po prostu czasem za prawdę w błahych sprawa, za bardzo się kobietki nakręcacie i wychodzą z tego jakieś sztuczne sprzeczki o rzeczy nieważne. Dlatego my (a przynajmniej ja) czasem kłamie w sprawach nieistotnych czy nie wnoszących nic do naszego związku.
napisał/a: malalolaj 2009-03-24 13:58
Natalina , tez mam nadzieje ze w koncu nadejdzie taki moment ze wydorośleje , bo to chyba o to chodzi , nie mozna wciąż wszystkiego stawiać na jednej szali (w danym momencie fajna zabawa i tylko to sie liczy) A co do kłamstw to w sumie nie on zawsze kiedy potem o tym rozmawiamy to tłumaczy sie ze nie wie czemu kłamał i to w tak bezsensowny i irracjonalny sposób , choć on sie do tego nie przyznaje to mi sie wydaje ze to tchórzliwosc poprostu ... Wie ze nie znosze kłamstw , ze zawsze są awantury z tego powodu i dlatego brnie coraz bardziej w kłamstwo zeby sie nie przyznać .... nie wiem tak to sobie tłumacze bo on nie potrafi jednoznacznie sie okreslic dlaczego kłamał po jakims przewinieniu ... I choc juz ostatnim razem zagroziłam ze jesli znów mnie okłamie to bedzie koniec i sie rozstaniemy , to go nie powstrzymało go przed kłamstwem wiem moze i nie jestem konsekwentna ale wiem ze on mnie kocha , ja jego tez jestesmy małżeństwem dopiero od roku poprostu szkoda mi niszczyć wszystko to co zbudowalismy , choc przez kłamstwa juz jest częściowo zniszczony fundament związku czyli ZAUFANIE :(


A co do dwóch Panów ... ok zgodze sie ze nie zjedzona zupa to są drobnostki , a mi nie chodziło z pewnoscią o takie drobnostki , choć każdy jest inny Panowie dla was to drobnostka a dla kogos innego jest to kwestia mówienia sobie prawdy może sie czepiam ale czemu poprostu do cholery nie powiedzieć tej swojej kobiecie ze NIE ZJADŁEM ZUPY bo nie miałem ochoty i juz po problemie ! według mnie KŁAMSTWO RODZI KŁAMSTWO a potem juz tylko z górki , tak mysle dlatego potem zaczynacie kłamać bardziej i bardziej i w coraz poważniejszych sprawach ... Najgorzej jest zacząć a potem to juz przychodzi łatwiej . [/b]
napisał/a: ~gość 2009-03-24 14:06
malalolaj napisal(a):co do kłamstw to w sumie nie on zawsze kiedy potem o tym rozmawiamy to tłumaczy sie ze nie wie czemu kłamał i to w tak bezsensowny i irracjonalny sposób , choć on sie do tego nie przyznaje to mi sie wydaje ze to tchórzliwosc poprostu ... Wie ze nie znosze kłamstw , ze zawsze są awantury z tego powodu i dlatego brnie coraz bardziej w kłamstwo zeby sie nie przyznać .... nie wiem tak to sobie tłumacze bo on nie potrafi jednoznacznie sie okreslic dlaczego kłamał po jakims przewinieniu ...

Identycznie jak u nas. jakbym czytala o nas

malalolaj napisal(a):I choc juz ostatnim razem zagroziłam ze jesli znów mnie okłamie to bedzie koniec i sie rozstaniemy , to go nie powstrzymało go przed kłamstwem

U nas było tak samo. Do tego ostatniego razu. Ja juz mam dosć. Do niego w koncu to dotarło. Dotarło, co może stracic. Ile to potrwa? Nie wiem, mam nadzieje, ze zmądrzał już na zawsze...

malalolaj napisal(a):choc przez kłamstwa juz jest częściowo zniszczony fundament związku czyli ZAUFANIE :(

Znowu tak jak u nas. Niestety zapracował sobie na to sam. Nie ma taryfy ulgowej. Aby zdobyć ponownie zaufanie naprawde trzeba mnóstwo czasu i wysiłku...

Miejmy nadzieję, że wszystko sie ułoży.
A tak na marginesie to są w tym samym wieku.
napisał/a: kiniunia2 2009-03-24 15:48
O Boże to dokładnie tak jak u mnie... ostatnio nawet pisał że jest u kolegi, podczas gdy jego kolega jechał w tym samym czasie ze mną autobusem....
I dokładnie za każdym razem jest "ostatni raz" choć jak u Was, kłamstwa co jakiś czas się zdarzają. Zawsze gdy już prawie wyjdziemy na "prostą", cieszę się że się zmienił, że powoli mogę mu zaufać, znów mnie kłamie i wtedy znów żałuję że dałam mu kolejną szansę... Nie wiem czy to kiedyś się skończy
napisał/a: ~gość 2009-03-24 15:53
kiniunia, pozostaje nam mieć nadzieję.
Ale ja nie zamierzam wybaczać w nieskończoność. Tym razem to był ostatni raz.
napisał/a: malalolaj 2009-03-24 16:07
Ja myslę ze mi sie też kiedyś skończy ta granica cierpliwości i tolerowania tego , przeciez nie jestesmy dziecmi ! sama sie wiele razy zastanawiałam jak można tak perfidnie kłamać nie zdając sobie sprawy z po pierwsze konsekwencji po drugie że kłamstwo wyjdzie na jaw tak najnormalniej w świecie .

Mąż ma 27 lat ... nie wiem czy to mało czy dużo dla faceta , zeby był aż tak nie dorosły no ale z drugiej strony to juz nie smarkacz jestesmy małżeństwem i tyle razy juz o tym rozmawialismy i mu tłumaczyłam ... ochh brak mi słow ...
Trzyajcie sie dziewczyny dzielnie ! :)

Może to jest potwierdzeniem powiedzonka ze Mężczyźni to ciagłe dzieci , bo kłamią jak dzieci nie potrafią wybrnąć z kłamstwa jak dzieci i trzeba im powtarzać kilkanascie razy aby tego nie robili tez jak dzieci ! :(
napisał/a: W groszki 2009-03-24 19:39
Oj skąd ja to znam, ciągłe kłamstwa i kłamstewka, ciągłe prośby o szanse, postanowienia poprawy itp. itd. Zaczęło się od tego, że złapałam go jak sms-uje z koleżanką, której podobno nigdy nie widział. Niby sms-y nie miały żadnych podekstów, ale nie przyznał się od razu tylko kłamał, że nic takiego nie miało miejsca. Niby dorbiazg, ale.... Potem była przygoda z trawką - też obietnica "nigdy więcej", ale znowu go przyłapałam, błagał, przepraszał. Potem jeszcze kilka innych wpadek powazniejszych i tych drobnych, ale mimo to ciągle coś. Juz nie mam siły na tą walkę. Obecnie jestem załamana naszą sytuacją, która chyli sie ku upadkowi. To walenie głową w mur, tym bardziej, że z upływem czasu on twierdzi, że to nie miało przecież żadnego znaczenia i nie powinno wpływać na nasz związek. Nie wiem, czy mężczyźni nie czują, że postępują podle (oczywiście nie wszyscy), nie chodzi mi spektakularne kajanie się, tylko zrozumienie drugiej strony i wytrwanie w tej obietnicy poprawy. Nurtuje mnie ciągle pytanie gdzie konczą się zwykłe ludzkie niedoskonalosci, a zaczyna się zupełnie nie do zaakceptowania fałsz, fałsz który buduje mur, niszczy więzy zaufania... Gdzie kończą się zwykłe kłamstewka a zaczynaja oszustwa?
Co jesli nawet te małe kłamstewka tną serce na równi z wiekszymi zdradami?