Pisze książki dla dzieci i grywa w filmach sensacyjnych – to w nielicznych wolnych chwilach, bo Commona zajmuje przede wszystkim hip-hop. 35-letni raper z Chicago nie tylko z żelazną konsekwencją nagrywa kolejne świetne płyty, ale też od 15 lat stoi niezłomnie na straży dobrego smaku i wysokiej kultury w rapie. Słowa waży rozsądnie, tak by nikogo nie skrzywdzić. Po wulgaryzmy sięga tylko wtedy, kiedy jest to niezbędne. W efekcie o kobietach na przykład wyraża się nie dość, że z szacunkiem, to jeszcze z rzadkim w hip-hopie poetyckim zacięciem. Rewerencja, z jaką artysta znad jeziora Michigan odnosi się do kobiet, może wywrzeć dobry wpływ na polskich fanów jego muzyki.
Ale z Commona żadne tam ciepłe kluchy, jak gotowi pomyśleć ci, którzy dotąd nie zetknęli się z jego twórczością. To dojrzały i odpowiedzialny artysta, świadomy mocy rapowego przekazu, autor fantastycznych miejskich opowieści, otwarty na ulicę i jej codzienne problemy. Wreszcie aktywny działacz społeczny i polityczny, zdeklarowany sympatyk czarnoskórego kandydata na prezydenta Stanów Zjednoczonych Baracka Obamy. Taki był na swoich poprzednich płytach, taki jest na "Finding Forever", albumie wydanym w przeddzień swojego przyjazdu na krakowski Coke Live Music Festival. Tym razem 35-letni Lonnie Rashid Lynn Jr. wraca mocniejszy i bardziej pewny siebie niż zwykle, bo ponownie z niezawodnym Kanye Westem w roli producenta.
Bartek Winczewski/ Przekrój
