Bez żaby

Czym Tatiana Okupnik okupiła odejście z Blue Café?
/ 24.04.2007 14:45
okupnik-1.jpgOkupnik nagrywała album w Ameryce pod okiem Lenny’ego White’a – sławnego jazzowego perkusisty i trochę mniej sławnego producenta. Ten dał jej piosenkom typowe brzmienie pop-soulowe rodem z lat 80.






Powiedzieć, że Okupnik bez Blue Café jest lepsza niż Blue Café bez Okupnik, to jak stwierdzić, że jest lepsza niż ból zęba. Przebić dawnych ziomków nie było więc trudno. Ale od pierwszych taktów, w których wodzirej krzyczy "Tatianaaaa!" i rozlegają się wmontowane oklaski na wejście, napięcie na solowym debiucie wokalistki stopniowo słabnie. Choć zaczyna się od przyzwoitej średniej, wręcz średniej światowej, bo Okupnik nagrywała album w Ameryce pod okiem Lenny’ego White’a – sławnego jazzowego perkusisty i trochę mniej sławnego producenta. Ten dał jej piosenkom typowe brzmienie pop-soulowe rodem z lat 80. Z wyjątkiem dwóch nowocześniejszych nagrań, w których nasza wokalistka brzmi, jakby nazywała się Justyna Timberlake. I jedynego, w którym śpiewa po polsku, bezwzględnie najlepszego na płycie, przynoszącego tekst nieźle całość podsumowujący: "Nie ma co udawać, że wszystko dobrze i OK".
Trudno bowiem udawać. Jest nudno i, niestety, w ramach okupu za wypolerowane brzmienie Okupnik zostawiła gdzieś przebojowe melodie. White dokonał za to cudu – wyciął słynny "żabi" ton z głosu Tatiany. Tak więc w pewnym sensie nieudany debiut uszedł jej płazem.

Bartek Chaciński/Przekrój
Fot. Kayax

okupnik.jpg

Tatiana Okupnik "On My Own",
Kayax, 52'22'', 35 zł