Lena Najdecka o kulisach powstania "Rozgrywki"

Bezwzględny karierowicz z prowincji Mirosław Kwaśniak, posługując się seksem, korupcją i zastraszaniem, szybko zdobywa niespotykaną po 1989 władzę – manipuluje całym niemal aparatem państwa.
/ 27.11.2017 13:29

Czytając "Rozgrywkę" możemy posmakować współczesnego życia w Warszawie i zobaczyć dlaczego ludzie, którzy mają tak wiele mogą czuć się tak bardzo nieszczęśliwi" – mówi Lena Najdecka w wywiadzie dla Polki.pl


Rodzina Wenclów - polski "House of Cards" - co powiesz na takie porównanie?

Niby temat ten sam, choć tu Polska, a tam Ameryka. Podły karierowicz, który nie cofnie się przed niczym, by utrzymać się przy władzy. Środowisko też podobne – politycy, prawnicy, zamożna klasa średnia.

Jednak o ile Frank Underwood to pozbawiony skrupułów cwaniak, to nasz antybohater to człowiek psychicznie zaburzony, budujący w głowie całą paranoiczną konstrukcję, wybierający z otaczającego "realu" tylko to, co zgadza się z jego wizją świata, odrzucając elementy, które nie pasują do jego układanki. Napędem fabuły są zwidy i projekcje pchające bohatera do dalszych zbrodni. To opowieść o schizofreniku, który sięga po władzę, by zamknąć wszystkim usta, by za wszelką cenę zataić swój mroczny sekret. Przygotowując się do Rozgrywki czytałam raczej "Schizofrenię" Kępińskiego i moich ulubionych pisarzy, którzy też poruszali temat szaleństwa. "Czuła jest noc" Scotta Fiztgeralda i genialny thriller o schizofrenii – "W kleszczach lęku" Henrego Jamesa. I prawdę mówiąc House of Cards widziałam tylko parę odcinków, nie dlatego, by mi się nie podobały. Były świetne! Tylko.. ten wieczny brak czasu.

W książce pokazujesz mechanizmy manipulacji, intrygi, polityczne gry
i podchody - skąd czerpałaś inspirację? Masz jakiś pierwowzór, historię, zdarzenie, które w szczególny sposób Cię zainspirowało?

Zawłaszczanie instrumentów państwa, przez głodnych władzy polityków to temat stary jak świat. Można przeczytać o tym w książkach historycznych, pisał o tym Machiavelli. Codzienna prasa też dostarcza wielu inspiracji, a co się dzieje w kuluarach, możemy się tylko domyślać, docierają do nas – zwłaszcza ostatnio - mrożące krew w żyłach informacje, które dają nie lada pożywkę dla wyobraźni.

Co skłoniło Cię do napisania książki? Skąd pomysł serii?

Lubię czytać. Książką mojej młodości była Saga Rodu Forsytów – opowieść o angielskich nuworyszach, którzy weszli w posiadanie ogromnych pieniędzy a jednak brak im było jeszcze nieco ogłady. Gdy dorastałam, w okresie wczesnej transformacji zawsze miałam wrażenie, że nasi nuworysze są jakoś do tych Forsytów podobni – tyle że mamy opóźnienie ponad stu lat. Strasznie chciałam przeczytać podobną sagę o naszych nuworyszach, ale to, co napotykałam nie satysfakcjonowało mnie. Irytowało mnie, że polska kultura pokazywała tę naszą rodzącą się klasę średnią w sposób schematyczny, jakiś taki dwubiegunowy. Albo wyprane z uczuć płaskie przerysowane korposzczury, osoby pozbawione zasad moralnych, tylko dlatego, ze chcące się wzbogacić albo – co chyba jeszcze gorsze bohaterowie – artyści przeklęci – balansujący między kielichem z wódą a samobójstwem. Ten obrazek był płaski, nie oddawał sprawiedliwości naszej rodzącej się klasie średniej. Chciałam przedstawić mniej czarno biały obraz. Stąd moi bohaterowie wcale nie są święci. To opowieść o rodzinie, która dorobiła się na uwłaszczeniu nomenklatury, w czasach kiedy do władzy dochodzą ciemne siły, zamierzające zrobić porządek. Zaczyna się przysłowiowe polowanie na czarownice.

Czy pisałaś tę książkę z myślą o tym by była dobrą rozrywką czy
jednak chciałaś by czytelnik coś z niej wyniósł, coś przemyślał, coś
zrozumiał. Co by to miało (mogło) być?

Trudne pytanie. Myślę, że każdy autor powieści obyczajowej dąży do tego, by odbierana była wielopłaszczyznowo, ale dobrze się czytała. Ale już objaśnianie, co autor miał na myśli, oznaczałoby, że autor niezbyt dobrze wywiązał się z zadania, prawda?

To książka bardziej dla kobiet czy mężczyzn?

Tu przypomina mi się wypowiedź bohatera Woody’ego Allena, w swoim własnym mniemaniu wielkiego artysty, którego pytają o grupę docelową jego filmów, a on żartobliwie odpowiada: dla noworodków, osesków, wyrostków, nastolatków, sędziwych starców, itd. A tak serio to pisząc sagę o okresie transformacji starałam się patrzeć na bohaterów z pozycji narratora wszechwiedzącego, obiektywnego, bezpłciowego, a nie kobiety - feministki czy kobiety o złamanym sercu, chcącej odegrać się na mężczyźnie.

Co się Twoim zdaniem może stać, gdy władza staje się obsesją,
szaleństwem, celem, który uświęca środki?

To przecież znamy z nieodległej historii. Faszystowskie Niemcy, sowiecka Rosja zniszczyły Polskę bardziej niż zabory. Wypaczyły nasz sposób myślenia, upośledziły nas na pokolenia, podszyły nas strachem, brakiem odwagi cywilnej. Dziś myślę, że to cud, że trafił nam się taki Lech Wałęsa, który potrafił pociągnąć za sobą tłumy. To obrzydliwe, jak ludzie szkalują jego dobre imię.

A Ty sama, interesujesz się polityką?

Nie interesować się polityką w dzisiejszych czasach to trochę tak jakby na pierwszym piętrze naszego bloku wybuchł pożar, a my siedzimy na drugim, zamykamy drzwi i zasłaniamy zasłony, żeby nie widzieć, czyż nie?


Komu warto podarować tę książkę w prezencie?

Każdemu. A ja specjalnie dedykuję ją wszystkim starszym ode mnie pokoleniom, które mówią "wy to macie łatwo. My przeżyliśmy wojnę i komunę." No to zobaczcie teraz kochani, jak się żyje w naszych czasach. I nie mówię tylko o polityce, bo książka nie traktuje tylko o polityce. Wprawdzie nie mogą nas złapać w łapance (jeszcze nie), ani nie stoimy nocami w kolejkach (na razie), ale czytając Rozgrywkę możemy posmakować którzy mają tak "wiele" mogą czuć się tak bardzo nieszczęśliwi. Dlaczego taki dyrektor korporacji jest w stanie rzucić świetnie płatną robotę, by otworzyć np. warsztat naprawy starych motocykli, albo dlaczego żona, która ma "idealnego męża" nagle postanawia od niego odejść.

Rozmawiała Weronika Murek

"Rozgrywka" Leny Najdeckiej dostępna we wszystkich dobrych księgarniach.

Redakcja poleca

REKLAMA