Jego bohater żyje bowiem na poły w realnej rzeczywistości, w wiosce, w Górach Świętokrzyskich, a na poły w legendarnej – ojciec opowiada mu o Mieszku, Chrobrym czy zbóju Madeju. Chłopiec rośnie w przekonaniu, że pochodzi od książąt świętokrzyskich i tworzy sobie nawet własną religię: pomieszanie chrześcijaństwa ze słowiańskimi obrzędami. Sam zaczyna wcześnie pisać, pomaga mu w tym, jak sądzi, połknięta przez przypadek moneta dziesięciozłotowa z Sienkiewiczem. Żałuje co prawda, że nie był to Prus, którego jeszcze bardziej ceni. Plan legendarny płynnie splata się z opowieścią o szkole, miłości i ambicjach: chłopiec chce wyrwać się za wszelką cenę ze wsi, by nigdy nie skończyć tak jak „stary książę”, jego ojciec, tytułowy chmurołap.
To opowieść o dojrzewaniu, czyli o walce z ojcem, który najpierw jest niedościgłym wzorem, potem obiektem nienawiści, a wreszcie zostaje zdegradowany w oczach chłopca do pijaka spod sklepu. Dopiero na końcu chłopiec widzi jego wysiłek, by wspaniałą przeszłością nadrobić braki teraźniejszości. Dojrzałość to złożenie broni. Wszystko to Masternak bardzo pięknie opowiada, tu dodaje ciut ironii, tam humoru, buduje zgrabne puenty – tak że całość jest świetnie skonstruowana. Cóż, widać, że moneta nadal działa. Niecierpliwie czekam na ciąg dalszy.
Justyna Sobolewska/ Przekrój
Zbigniew Masternak „Chmurołap”, Zysk i S-ka, Poznań 2006