"Blondynka moralnego niepokoju"

Edwina, tytułowa blondynka, jest owocem krótkiego, miłosnego porywu zapyziałej dewotki i cynicznego ateisty - karierowicza. Jak sama mówi, „formowała się psychicznie na progu dwóch światopoglądów i dwóch bytowych skrajności”.
/ 13.07.2007 17:09
Edwina, tytułowa blondynka, jest owocem krótkiego, miłosnego porywu zapyziałej dewotki i cynicznego ateisty - karierowicza. Jak sama mówi, „formowała się psychicznie na progu dwóch światopoglądów i dwóch bytowych skrajności”.

Będąc jednak dziecięciem „cwanym po ojcu i silnym po matce”, szybko uczy się korzystać z wzajemnej niechęci rodziców i czerpać z tego stanu rzeczy rozmaite profity. Wydawałoby się, że w wieku dwudziestu dziewięciu lat osiągnęła byt absolutnie stabilny: ma własne, ekskluzywne mieszkanie, pewne i całkiem spore zaplecze materialne oraz grono radosnych przyjaciółek.
Niestety, w tym właśnie momencie świat pustej i egoistycznej Edwiny zaczyna legać w gruzach: na początek traci pracę, rodzice nagle postanawiają się pobrać i skompletować na siłę szczęśliwe stadło, a na dodatek w jej życiu pojawia się duch, który namolnie domaga się bliżej nieokreślonej pomocy. Zdesperowana, w kilka minut podejmuje decyzję o ucieczce, której głównym motywem jest bunt przeciwko zamysłowi rodziców - bo, jak stwierdza z głębokim niesmakiem „zawsze żyła w tym cyrku, ale nigdy dotąd ze wszystkimi małpami w jednej klatce”.

Nie mając lepszego pomysłu, podąża ścieżkami wyznaczanymi jej przez ducha. Po drodze kosztuje biedy, niepewności, ciężkiej pracy na roli - ale spotyka też pojęcia, całkiem jej do tej pory obce: bezinteresowność, przyjaźń, życzliwość, poświęcenie.

„Blondynka moralnego niepokoju” powinna w pełni usatysfakcjonować czytelników gustujących w grotesce, humorze sytuacyjnym i pastiszu. Wątek nadprzyrodzony i miłosny oraz towarzyszące im przezabawne historie, mogą stanowić impuls do zastanowienia się (aczkolwiek niezbyt głębokiego) nad istotą ludzkiego życia.

Redakcja poleca

REKLAMA