Polski film stanie do oskarowej walki. „Wszystko co kocham” w reżyserii Jacka Borcucha zostanie wystawiony w konkursie Amerykańskiej Akademii Filmowej.
O wystawieniu za oceanem „Wszystko, co kocham” zdecydowała specjalnie do tego celu powołana komisja. To oni uznali, że historia opowiadająca o losach zbuntowanych nastolatków podczas stanu wojennego, ma szansę na prestiżową nagrodę.
Sam reżyser przyznaje w wywiadach, że liczy na to, iż amerykańskie środowisko filmowe doceni jego zmagania z obrazem. Wśród polskich krytyków „Wszystko co kocham” spotkał się z dużą sympatią. Szczególnie mocno chwalono go za brak misyjnego podejścia do tematu. Często zdarza się, że polscy reżyserzy kreując postaci i bazując na wydarzeniach z przeszłości, dodają im wzniosłości. Cóż taka już nasza ułańska natura.
Jak dotąd film „Wszystko, co kocham” otrzymał nagrodę za najlepszy scenariusz na Brussels Film Festival oraz Złotego Klakiera na festiwalu w Gdyni. Poza tym wyświetlano go na festiwalach w Rotterdamie, Sundance i w Los Angeles, gdzie również został dobrze przyjęty.
Szansą na sukces, na oskarowej scenie jest jego świeże spojrzenie na podejmowaną problematykę oraz młoda kadra aktorska. Na uwagę zasługuje postać Basi granej przez Olgę Frycz i Janka, czyli Mateusza Kościukiewicza. W filmie wystąpiła również Katarzyna Herman, Andrzej Chyra i Anna Radwan.
Tego czy polski film zdobędzie nagrodę dowiemy się dopiero w styczniu, ale już dzisiaj trzymamy za niego kciuki.
fot. sophisti.pl
