"Opowieści z Narnii: Książę Kaspian" - We-Dwoje recenzuje

Druga część ekranizacji powieści pt.: "Opowieści z Narnii". Czy i tym razem dobro zwycięży ze złem? Przekonajcie się sami.
/ 10.06.2008 13:08

Z okazji Dnia Dziecka wybraliśmy się z Mężem do kina. Zdecydowaliśmy, że nie będziemy oglądali żadnych thrillerów i horrorów, a wybierzemy się na coś bajkowego. Pierwsza część Opowieści z Narnii przypadła nam do gustu, więc wybór był w zasadzie bardzo prosty – idziemy na Opowieści z Narnii: Książę Kaspian.

Od razu na wstępie przyznaję, że nie czytałam książki, więc film ma prawo mi się podobać. Wiele osób mówi natomiast, że film jak zwykle bardzo od książkowej wersji odstaje i wcale w to nie wątpię, ale… ja byłam z wyboru zadowolona.

Druga część jest dużo bardziej poważna od pierwszej, więcej w niej realizmu i według niektórych, bliżej jej do „Walecznego serca” niż tradycyjnych Disneyowskich produkcji. Było jednak kolorowo i bardzo baśniowo. Były Centaury, Minotaury i dużo innych niestworzonych postaci, które nadawały filmie bardzo fantazyjnego wydźwięku. Urocze, małe, ale jakże waleczne szczury i pełna wiary Łucja Pevensie – najmłodsza z rodzeństwa, które walczyło w pierwszej części u boku wielkiego Aslana.

Łucja to bohaterka, która już w pierwszej części zwyczajnie mnie urzekła. Jej wiara oraz nadzieja na powrót do krainy Narnii są tak wielkie, że tylko Ona widzi wielkiego Aslana – to On prowadzi ją swoimi ścieżkami, by mogli dotrzeć do celu.

Aslan – oczekiwałam na Jego nadejście przez cały film. Byłam bowiem bardzo ciekawa, do jakich sztuczek się posunie, by zgładzić armię lorda Miraza. Efekt „ożywionej” rzeki był piorunujący – to zdecydowanie najpiękniejszy i najbardziej efektowny moment z całego filmu. Mogłabym go oglądać w nieskończoność.

Film bardzo dobry, pełen fantazji, nadziei i przyjaźni. Momentami zapierający dech w piersi, momentami dający odczuć grozę i powagę sytuacji, momentami także zwyczajnie piękny. Serdecznie polecam.

Redakcja poleca

REKLAMA