Bogowie - film o Zbigniewie Relidze

Bogowie - film o Zbigniewie Relidze fot. ONS.pl
Film o lekarzu, który do końca był wierny swojemu powołaniu - konieczności ratowania ludzkiego życia.
27.10.2014 15:52
Bogowie - film o Zbigniewie Relidze fot. ONS.pl
Lekarz to nie tylko zawód, to także, a może nawet przede wszystkim, powołanie. To służba drugiemu człowiekowi, dbanie o jego zdrowie i, kiedy jest taka potrzeba, ratowanie jego życia. Jednak nie każdy wykonujący tę profesję faktycznie czuje, że tak jest. On tak czuł, wiedział to i zgodnie z tą ideą żył.

Zbigniew Religa zapisał się w naszej historii jako pierwszy polski lekarz, który dokonał przeszczepu serca. Ale jego praca to nie pasmo nieustannych sukcesów, to ciągła walka. Film "Bogowie" pokazuje, jak niejednokrotnie trudny był to bój.

Kim był Zbigniew Religa?

To był John Wayne polskiej kardiochirurgii – wysoki, barczysty, w modnej koszuli z dużym kołnierzem. A do tego nieustraszony. Bo wbrew temu, co nam się wydaje, Zbigniew Religa musiał stoczyć ostry bój – z przełożonymi, urzędnikami, środowiskiem lekarskim i ludźmi partii – zanim stał się tym Zbigniewem Religą, najsłynniejszym polskim lekarzem, przywracającym życie w przypadkach, kiedy wydawało się to już niemożliwe. Przechytrzył Boga?

Prawdziwa twarz Zbigniewa Religi

Religa nie jest tu święty – klnie jak szewc, nie liczy się z nikim, a frustrację i niepowodzenia zbyt często odreagowuje z pomocą butelki wódki, terroryzując przy tym otoczenie. A jednak kibicujemy mu i go uwielbiamy. Ogromna w tym zasługa Tomasza Kota, który już 10 lat temu, grając Ryszarda Riedla w filmie „Skazany na bluesa” udowodnił, że jest mistrzem wcieleń. Podobieństwo Kota do Religi jest uderzające już w pierwszej scenie. Pomogły z pewnością warunki fizyczne – wzrost, barczyste ramiona, fryzura.

Doskonała kreacja Tomasza Kota

Mistrzowskie zagranie! Aktor przygotowywał się do tej roli pół roku. Spotykał się z wdową po profesorze, jego synem, lekarzami, którzy z nim pracowali. Oglądał rodzinne fotografie, archiwalne nagrania telewizyjne, wreszcie – uczestniczył w operacji serca. I stworzył postać, która nie jest efekciarską imitacją, tylko żywym, pełnokrwistym bohaterem.

Patrząc na to, jak aktor ciężko pracował, by wiernie odtworzyć postać Zbigniewa Religi, nie sposób nie zauważyć, że dla niego praca jest również powołaniem. Powołaniem do tego, by m.in. przywracać i uświetniać pamięć osób, które na to w pełni zasłużyły.

Całą recenzję filmu przeczytasz w magazynie "Uroda Życia".



Zobacz też inne nowości filmowe:

Na podstawie artykułu Magdaleny Żakowskiej z "Urody Życia"