Oto co można przeczytać na ten temat na stronie internetowej Centrum Sztuki Współczesnej:
„Odcinamy się od jakichkolwiek mylnych nawiązań do eksperymentów z ludzkim ciałem opisanych w prasie, a w szczególności dotykających pamięci ofiar II wojny światowej. Ideą projektu Aliny Żemojdzin jest przedstawienie współczesnego problemu konsumpcjonizmu i kultu piękna ludzkiego ciała. Odwołania historyczne są poważnym wypaczeniem pierwotnej idei autorskiego projektu.”

Alina Żemojdzin - zdolna studentka za swoją pracę dyplomową otrzymała szóstkę. Projekt powstał w Pracowni Intermedialnej Grzegorza Klamana na ASP w Gdańsku. Przypominamy, że jej przedmiotem jest seria kosmetyków wyszczuplających – kremów, balsamów, żeli, peelingów, serum, mydeł - umieszczonych w eleganckich opakowaniach i którym towarzyszą plakaty promocyjno-reklamowe z hasłami typu „new line of your body”. Mają też swoją nazwę-markę „aLine” (anagram imienia Alina). Dokładnie tak jak ma to miejsce w przypadku promocji kosmetyków zawierających tłuszcze roślinne czy zwierzęce.

Kosmetyki Aliny Żemojdzin zostały opracowane wedle ścisłej receptury, we współpracy z apteką przyszpitalną i powinny prawidłowo działać w przewidziany na etykiecie sposób. Tłuszcz ludzki, który jest składnikiem tych specyfików Alina uzyskała od anonimowego darczyńcy i pochodzi z liposukcji czyli odsysania tłuszczu.
Oczywiście prowokacyjna promocja nowej linii kosmetyków aLine o przewrotnym, bo wyszczuplającym działaniu jakoś nikogo nie skłoniła do rozważań na temat tego, o czym napisał w recenzji tej pracy Robert Kaja: „Niechciany tłuszcz wraca w formie elegancko opakowanych kosmetyków, aby z powrotem wniknąć w ludzkie ciało. Zasada recyklingu wydaje się być powszechna w naszej rzeczywistości. Tutaj jednak staje się gorzką ironią na temat zmagania się człowieka za swoją ułomnością i analizą paradoksów, do których mogą prowadzić sztucznie wykreowane potrzeby."
Środowiska medyczne, do których najpierw Żemojdzin zwróciła się z prośbą o udostępnienie ludzkiego tłuszczu zareagowały oburzeniem. Jej projekt skojarzono natychmiast z pseudomedycznymi eksperymentami prof. Spannera w trójmiejskim Instytucie Anatomii w czasie II wojny światowej, który produkował mydło z tłuszczu uzyskanego z ludzkich zwłok, m.in. ofiar obozów koncentracyjnych.
Dzisiaj nikogo już nie szokuje odsysanie tłuszczu, natomiast tłuszcz ludzki z liposukcji w kosmetykach owszem. Nawet w formie artystycznej. Ciekawe. Istotne jest również to czy w takim wypadku należałoby uzyskać zgodę osób, które zgodziły się na liposukcję, a tym samym na „odrzucenie”, „wyrzucenie na śmietnik” własnego tłuszczu? Na dobrą sprawę studentka gdańskiej ASP mogła równie dobrze „zamarkować” dodanie ludzkiej tkanki jako składnika tych specyfików. Alina Żemojdzin z pewnością liczyła się z rozgłosem, który będzie towarzyszył wystawie i upublicznieniu jej pracy. Nie mogła chyba liczyć na lepszą promocję własnej twórczości. Cała Polska usłyszała o jej projekcie, a nie tylko grono amatorów sztuki współczesnej, które chadza prawdopodobnie na takie wystawy.
WU
Źródło: www.laznia.pl
fot. CSW Łaźnia, Alina Żemojdzin
Źródło: www.laznia.pl
fot. CSW Łaźnia, Alina Żemojdzin
WYPOWIEDZ SIĘ!