„Betlejem” Ernest Bryll

Zbliżało się Boże Narodzenie. Ciekawe, kilkuletnie dziecko - Magda, nacierało, więc nie miałem wyboru i napisałem tę książkę. Pisałem po prawdzie z miłości, ale i po to, żeby odczepić się od uporczywych i niemożliwych pytań córki.
/ 22.12.2009 02:35
Zbliżało się Boże Narodzenie. Ciekawe, kilkuletnie dziecko - Magda, nacierało, więc nie miałem wyboru i napisałem tę książkę. Pisałem po prawdzie z miłości, ale i po to, żeby odczepić się od uporczywych i niemożliwych pytań córki.

Pytania były w rodzaju: a co byśmy zrobili, gdyby teraz pokazał „Betlejem” Ernest Bryllsię anioł i zawołał nas do Betlejem? Kiedy twierdziłem, że nic (no, bo co byśmy zrobili?), dziecko nie chciało wierzyć.

I powstała książka dla córki, która dziwi się, że nikt w calutkim wielkim mieście nie zaprasza do domu kobiety, która jest w ciąży, że malutki Jezus marznie, i jeszcze z powodu miliona innych "zadziwień i dlaczego" dziecka. W mojej opowieści jest więc Jezus, Józef i Maryja, Trzej Królowie i Gwiazda. Ale są i anioły, co stoją przy śmietnikach, bo wszystko dzieje się w nas, wśród naszych blokowisk i domów.

Bardzo się namęczyłem, opowiadając tak, żeby zrozumiała. Ale nikt przecież pytać o Boże Narodzenie nie przestaje, więc teraz moja córka, całkiem już dorosła, po dwudziestu latach, pyta samą siebie, ilustrując opowieść W Betlejem. Może teraz, po dwudziestu latach, pomożemy innym tatusiom i mamom udręczonym pytaniami "dlaczego". W prezencie na Boże Narodzenie, Ernest Bryll i Madzia Bryll

źródło: zysk.com.pl

(a.)

Redakcja poleca

REKLAMA