Absolutnie niezastąpiony w uzyskiwaniu efektu idealnej cery jest korektor. Warto mieć dwa: jeden o lekkiej, płynnej konsystencji i właściwościach rozświetlających (do maskowania cieni), drugi – gęsty, w pisaku lub sztyfcie, z dużą ilością pigmentów do tuszowania krostek.
Na zdjęciu:
Korektor Super Stay nr 2 (Maybelline, 7,5 ml, 26 zł)
Korektor Concealer Stick nr 01 (Clarins, 2,6 g, 99 zł)
„Powinna być doskonała lub bardziej niż doskonała” – mówi makijażystka Pat McGrath. – „Przed pokazami Lanvina czy Vuittona więcej czasu zabrało nam złuszczanie i nawilżanie skóry niż wykonanie samych makijaży” – dodaje. Warto pamiętać też o bazach, które błyskawicznie poprawiają wygląd cery. Na tak przygotowaną skórę wystarczy nałożyć odrobinę podkładu – efekt będzie perfekcyjny.
Na zdjęciu:
Podkład w pudrze nr 300 (Yves Rocher, 4,5 g, 69 zł)
Pudrowy podkład Diorskin Nude nr 020 (Dior, 13,5 g, 215 zł)
Puder brązujący z panthenolem nr 023 (Bell, 9 g, 19 zł)
W minimalistycznym looku nie ma mowy o intensywnym połysku. „Rozświetlacze mają imitować naturalny blask skóry” – przekonuje makijażystka Pat McGrath. W poprzednim sezonie rozświetlacze były wszechobecne. Nakładało się je na powieki, policzki, łuki brwiowe i skronie. Teraz wystarczy subtelne rozświetlenie kości policzkowych i wewnętrznych kącików oczu. Kosmetyki rozświetlające nie mogą zawierać błyszczących drobinek – mają dawać subtelnie opalizującą poświatę.
Na zdjęciu: Rozświetlająca baza Strobe Cream Hydratant Lumineux (MAC, 50 ml, 125 zł)