Modna szkoła jazdy

Od luksusu i dobrego smaku nie można wziąć urlopu. Kreatorzy mody na trasę narciarską patrzą jak na wybieg.
/ 06.05.2008 15:17
Czas panowania bezkształtnych kombinezonów we fluorescencyjnych kolorach należy już do przeszłości. Niekończące się kolejki do wyciągów, długie wjazdy i szybkie zjazdy oraz przerwy na gorącą czekoladę ostatecznie przekonały projektantów, że strój narciarski nie tylko musi być wygodny, ale przede wszystkim modny. Ojcami tej rewolucji nie są specjaliści z branży jak Belfe, Bogner czy Killy, ale wielkie domy mody – Prada, Chanel i Versace.

Ralph Lauren jako pierwszy na początku lat 90. zaproponował linię sportowej odzieży narciarskiej, która nie tylko była lekka, wodoodporna i w stonowanej kolorystyce, ale w której dodatkowo dobrze się wyglądało. Na efekt śnieżnej kuli nie trzeba było długo czekać. Wkrótce debiutowały sportowe linie Prady i Versace. Nowoczesne materiały wysmuklały sylwetkę, kolory zaczęły nawiązywać do obowiązujących tendencji, a skórzane i futrzane detale dodawały eleganckiego sznytu. Najwyższy stopień wyrafinowania strój narciarski osiągnął jednak w wydaniu Karla Lagerfelda. Gdyby w tym roku nie spadł nawet płatek śniegu, to i tak nie sposób oprzeć się zakupieniu chociaż jednej rzeczy ze sportowej linii Chanel. Dopasowane spodnie, pikowane kurtki, narciarskie swetry, śniegowe buty w klasycznie czarnobiałych zestawieniach plus sznury pereł stały się częścią głównej, paryskiej kolekcji.

Nowy strój narciarski nie tylko odzwierciedla trendy z wybiegów i wykorzystuje najnowszą technologię, ale również z powodzeniem wpływa na modę ulicy. Eminem i David Beckham noszą swoje białe narciarskie kurtki Alfa Industries daleko od stoków, a na słonecznych ulicach Los Angeles pojawiły się futrzane buty przypominające stopy yeti. Także watowane kurtki, które Stella McCartney zaprojektowała dla pierwszej narciarskiej kolekcji Adidasa, miały specjalnie odpinane kamizelki, żeby można je było założyć na jogging lub do fitness clubu.

Oddając sprawiedliwość modowym gigantom, trzeba powiedzieć, że w wypadku strojów narciarskich czy snowboardowych oferują nie tylko „look”. Nad ostatecznym efektem równie ciężko pracuje się w krawieckich atelier, jak i w naukowych laboratoriach. Zanim trafią do seryjnej produkcji, projekty Prady testują instruktorzy prestiżowych szkółek narciarskich w St. Moritz i włoskim Selva di Val Gardena. Dla Ralpha Laurena nieocenionymi informatorami są narciarze i ratownicy z Aspen. Im zawdzięczamy np. zamontowane w kombinezonach chipy pomagające zlokalizować ewentualne ofiary wypadków i dodatkowe kieszenie na zestaw pierwszej pomocy.



Kto był najlepszym narciarzem wśród projektantów? Oczywiście Emilio Pucci. Jako członek włoskiego teamu olimpijskiego debiutował w modowym światku, kiedy sfotografowano go podczas zjazdu w ubraniu własnego projektu. Nikogo więc nie dziwi, że jego córka Laudomia, odpowiedzialna za wizerunek marki współpracą z Rossignolem, kontynuuje rodzinną tradycję. W rezultacie na stoku pojawiły się bajecznie kolorowe, graficzne nadruki przeniesione na kombinezony prosto z najsłynniejszych  kreacji mistrza. Równie udanym mariażem najnowszych osiągnięć technologicznych i luksusu jest współpraca Rossignola z francuskim projektantem Jeanem-Charles’em de Castelbajac. Ich wspólne kolekcje to pełna ekscentrycznych zapożyczeń zabawa modą narciarską. W tym roku w damskiej linii na spodniach pojawiają się np. kwiaty i zwierzęta z hinduskiej mitologii.

Oczywiście dobry szus to nie tylko ubrania i akcesoria, ale przede wszystkim sprzęt. Modne narciarki, jeśli znudziły się już wyściełanymi czarną, pikowaną skórą nartami Chanel z zeszłego sezonu, mogą kupić tegoroczną skromniejszą wersję z wielkim logo. Dla zwolenniczek koloru najatrakcyjniejszą opcją pozostaje oczywiście Pucci, na którego nartach nie mogło zabraknąć charakterystycznych barwnych kółek. Projektanci nie zapomnieli także o snowboardzistach. Versace w tym roku proponuje im matowo-czarne deski ze swoim słynnym greckim motywem, a Armani w linii EA7 srebrne, syntetyczne spodnie i snowboardy zaprojektowane wspólnie z firmą Burton. Najdroższym sportowym sprzętem-gadżetem pozostają wykonywane ręcznie na specjalne zamówienie narty paryskiego jubilera Philippe’a Tournaire. Razem z firmą Ski Lacroix z pary nart zrobił cenną, bo inkrustowaną diamentami i pokrytą platyną biżuterię.

Przychodzi jednak moment, kiedy nawet najbardziej wystrojony zawodnik musi wreszcie wpiąć się w narty i zmierzyć z trasą. Wtedy okazuje się, że najcenniejsze na stoku pozostają umiejętności. Bo przecież wiadomo, że za wszystko inne zapłacimy po prostu kartą.

Agnieszka Puchalska / Viva! Moda

Redakcja poleca

REKLAMA