Tatuaż i piercing

napisał/a: Marusia 2006-07-23 19:24
Jeśli chodzi o wybór "rysunku", to najlepiej przespacerować się prosto do studio tatuażu, tam wybór jest ogromny (widziałam tam chyba z 6 bardzo grubych katalogów z wzorami).
Nad tatuażem na piersi trochę bym się zastanowiła- skóra niestety na starość tam wiotczeje, tatuaż może się zniekształcić, a to będzie wyglądało trochę nieestetycznie. Co do bólu- najbardziej boli tatuaż "na kręgosłupie", bólu na piersi i łopatce nie umiem za bardzo porównać... Każdy ból przy robieniu tatuażu da się wytrzymać, choć dużo gorzej się znosi te większe (bo trwa to o wiele dłużej).
Jeśli chodzi o sam kontur- ja bym takiego wzoru nie wybrała . Po pewnym czasie może się trochę "rozmyć" pod skórą, a przy pełnym tatuażu tego praktycznie nie widać.

Wybór oczywiście i tak jest twój, ja tylko "głośno myślę"
napisał/a: letki 2006-08-02 01:11
u kobiet nie pociągają mnie tatuaże, ani kolczyki w miejscach nie stworzonych do tego (jedynie uszy) ...

mam sporo znajomych co mają tatuaże, zarówno mężczyzn jak i kobiet

prawdą jest, że kobiety najczęściej robią sobie tatuaże na łydce, w okolicach kostki lub na łopatce albo na biodrach

osobiście chciałem mieć tatuaż i dalej chcę, ale nie jestem przekonany co do "stałego" ... jeśli już to zdecyduję się na tatuaż z henny (*ostatnio tatuaże z henny są coraz popularniejsze, a metody robienia ich coraz lepsze i pozwalają na zrobienie tatuaża nawet na 2 lata!)

sporo myślałem nad wzorem i nawet narysowałem sobie kilka :) byłby to wypełniony tribal, z jakimś znaczkiem w środku ... tatuaż umiejscowiony z tyłu w okolicach karku i rozciągający się w stronę barków

pewnie się jeszcze zdecyduje na niego
napisał/a: samsam 2006-08-02 17:28
Dlaczego nie podobają Ci się tatuaże u kobiet? Czy to nie jest w pewnym stopniu sexy/
A kolczyk w brzuchu, lub na języku (prawdopodobnie są lepsze doznania podczas pocałunku ).
Ja myślę, że to wszystko jest dla ludzi, ale z umiarem
napisał/a: indiend 2006-08-09 13:35
Witam wszystkich!! w końcu trafiłam na jakieś forum dla siebie...
Ja tez mam tatuaż. Co prawda zrobiłam go sobie jakiś miesiąc temu, ale uważam, że jest śliczny. Wybrałam wzór typowo kobiecy. Za jakis czas wkleje fotke:)
Zgadzam się z Marusią, że miejsce jest bardzo ważne, sama zastanawiałam się nad nim dłużej niż nad wybraniem wzoru. W końcu zdecydowałam się na lewą łopatkę... W zasadzie do końca nie zdajemy sobie sprawy dlaczego akurat taki wzór, takie miejsce... ja uważam,że nie popełniłam błędu. Miejsce na łopatce takżemożna zakryć, ale i odsłonić kiedy się chce. Co do sukien ślubnych czy balowych... dla mnie to na szczęscie nie stanowi problemu. Uważam, że mój wzór jest na tyle delikatny i kobiecy, że przy sukni z odkrytymi plecami nie będzie mnie szpecił, a wręcz przeciwnie, doda charakteru i uroku:)
Druga sprawa...nie robiłam go w salonie. Byłam prywatnie, w domu. Facet, który go robił pracował kiedyś w salonie, ma na swoim koncie tysiące tatuaży, wiem, bo mój brat robił u niego dwa ogromne. Mnie praktycznie nic nie bolało, teraz planuje zrobić drugi...alebardziej osobisty.

[ Dodano: 2006-08-09, 13:47 ]
GOSTI=> jeśli chodzi o łopatkę to faktycznie nie jest to najprzyjemniejsze miejsce. Mnie prawie nie bolało, ale w niektórych momentach czułam jakby jeździł mi igłą po kości. Wtedy prosiłam, żeby posmarował mi ligokainą, to już mniej bolało. W sumie to też zależy jak duży ma być wzór, bo jeśli myślisz o czymś troszeńke większym, to możesz czuć nieprzyjemne pieczenie na górnej części łopatki. W dole też może piec ale juz nie tak bardzo. Ogólnie czułam tylko ciepło i pieczenie, ale to raczej nie był aż taki ból, z resztą jak odłożył maszynkę nawet nie wiedziałam, że to już bo momentalnie nie czułam nic. Nie zakładałam żadnego opatrunku, nie było nawet kropelki krwi, ale to juz zalezy od organizmu i profesjonalizmu. Mój tatuażyk nie jest mały, taki średni, ale goił sie bardzo szybko. Pisze to co wiem, z własnego doświadczenia. A i jeszcze jedno. Marusia napisała, że skóra na piersiach wiotczeje itp. Prawda, ale jest jedna podstawowa rzecz... Jak już decydowałam sie na tatuaż wybrałam miejsce w którym chce go miec a nie w którym nie bedzie widoczny i skóra robi sie brzydka, bo ja wychodze z zalozenia ze gdybym miala patrzec co bedzie za 10 czy 20 lat to teraz nie wiedzialabym co to jest wiele przyjemnosci...bo przeciez wiekszośc nich szkodzi i powoduje wiele ubytków z biegiem czasu...ale to moje zdanie. Pozdrawiam!!:)
napisał/a: samsam 2006-08-09 14:48
Musisz koniecznie wkleić fotkę.
A nie bałaś się zrobić tatuażu nie w salonie, tylko u kogoś w domu?
napisał/a: indiend 2006-08-09 23:48
Tzn. na samym początku w ogóle takie coś nie wchodziło w gre. Przeznaczyłam na to specjalnie dużą kasę, żeby było profsjonalnie, sterylnie itp. Wybrałam salon i umówiłam się na wizytę. Salon oczywiście był w innym mieście, bo w moim sie jeszcze nikt nie dorobił własnego;) Na całe szczęście mam dobrego kolegę w tej miejscowości, który zrobił dla mnie wywiad środowiskowy i dzień przed wizytą dowiedziałam się, że ów facet, w tym jakże cudnym i przereklamowanym salonie nie potrafi robić "na czysto". Więc zrezygnowałam, szukałam innych salonów, ale okazuje się, że dość dużo osob nie potrafi robić "na czysto" właśnie w takich salonach. My, niestety często nic nie świadomi idziemy i albo sie uda albo nie. Także stereotym salonu niestety w moim przypadku sie złamał. Spotkalam kolezanke, ktora polecila mi wlsnie tego faceta, ona sama u niego robila, potem dowiedzialam sie, ze moj brat takze i kilku innych znajomych. Wiec szczerze mowiac, wolalam isc do domu majac pozytywne opinie ludzi, niz do salonu, albo wiedzac o nim za duzo, albo nie wiedzac nic. Oczywiscie nie w kazdym tak jest. Ja jestem zadowolona. Sam fakt, ze szybko mi sie zagoił, zostalam poinformowana co mi wolno a czego nie, mowi za siebie.
napisał/a: ami1 2006-08-10 16:27
Jasne, że to lepsze rozwiązanie . Salon najpierw zrobi sobie renomę, a później wcale nie dba o jakość. Często tak bywa. A jak ktoś w domu robi we własnym zakresie, to zdaje sobie sprawę z tego, że zadowolony klient poleci go następnemu . Koniecznie zamiesć fotkę, bo jestem bardzo ciekawa
napisał/a: samsam 2006-08-11 07:31
No właśnie, gdy widzimy szyld salon, albo gabinet, to jesteśmy przekonani, że tam na pewno wszystko jest bezpieczne i zgodne z przepisami. A tu się okazuje, że jednak nie. Nawet w przychodniach mogą nam wsczepić zółtaczkę. To paranoja!
Ostatnio, gdy robiłam badania okresowe, w renomowanej przychodni w moim mieście, pielęgniarka nawet nie założyła rękawiczek, gdy pobierała mi krew. Chciałam zwrócić jej uwagę, ale stwierdziłam, że pewnie nic mi sie nie stanie, więc po co robić aferę. Ale dziś żałuję, że nie zareagowałam.
Ludzie, przecież to średniowiecze
Przecież oni się kształcą w dziedzinie medycyny. Przecież nawet dla nas - laików - wiadomym jest, że jest to zagrożenie dla pacjentów, jak i jej samej.
napisał/a: Marusia 2006-08-11 09:33
Ja się specjalnie przyglądałam, czy narzędzia będą odpowiednio przygotowane, więc raczej nie miałam obaw, wszystko było sterylne i odkażone.

A co do braku krwi- Indiend, nie było w ogóle krwi? przecież to nakłuwanie skóry, w dodatku dość głębokie
Owszem, krew mi nie leciała, nawet jej nie widziałam na sobie. Ale zwróciłam uwagę, że po skończeniu, na husteczce, którą wytarła mi tatuaż, była krew :)

A jeśli chodzi o pokazywanie tatuażu w kreacjach wieczorowych- owszem, teraz to mogłoby "ujść", ale ja już tak mam, że myślę te 10-20 lat do przodu. Pięćdziesięcioletnia kobieta w sukni wieczorowej, z tatuażem na łopatce, wyglądałaby wg mnie bardzo... nieestetycznie. Ale to jest moje prywatne osobiste zdanie ;)
napisał/a: indiend 2006-08-11 10:06
Ja mam inne poglądy widocznie bede nieestetyczną babcią naprawde nie mam zamiaru patrzeć w przyszłość, bo zbyt wiele musialabym sobie odmowic...

A co do krwi. Nie było krwi w ogole. A jesli chodzi o nakłówanie, to kązdy specjalista od tatuażu nakłówa na głębokość 2milimetrów. Wiem, bo mój kuzyn robi tatuaże, tyle, że on uczył się tego w stanach. Niestety nie było możliwości, żeby on mi coś wydziargał.
W moim przypadku było tak, że leżałam sobie i oglądałam film, i nagle facet do mnie mówi: "I jak? dobrze się pacjentka czuje? to co teraz? kawka? herbatka czy może soczek?" ja byłam w szoku: "to juz?", a on sie tylko uśmiechnął. Odazu spojrzałam na miseczkę z wodą, husteczki, ręczniczek i wszystko było czyste. Tylko w wodze było trochę tuszu! Nie było kropelki krwi. Kiedy zapytałam dlaczego, powiedział, że krwi nie ma prawa być, że nie może być w okól zaczerwienione. I nie mialam nawet zaczerwienionego na około tatuażu, a mam naprawde duzy! Potem za jakies 10 minut przylozyl mi husteczke zeby wytrzec osocze i osocza tez nie bylo. Tylko jedna malenka, moze jednomilimetrowa byla na husteczce i to nie krwi tylko jasnego osocza. Potem przemyl mi tatuaz woda z mydlem, posmarowal alantanem plus i bylo po. Nic mnie po tem nie bolalo, nie szczypalo i nie swedzialo. Nie mialam nawet strupka tego malutkiego.
A chcialam jeszcze powiedziec, że moja kolezanka robila ostatnio w salonie i teraz okazalo sie ze ma zoltaczke. Ja oczywiscie tez zrobilam badania. Jestem zdrowa. Nie dosc ze zaplacilam trzy razy mniej, to wykonano mi go o wiele sterylniej. Mam tylko fotke odrazu po skonczeniu ale tatuaz nasmarowany byl wtedy alantanem i sie swieci, jutro wkleje jaki jest teraz Buzka!
napisał/a: ami1 2006-08-11 14:21
No to czekamy na fotkę. A jeśli chodzi, że o to, że w wieku 50-lat będziesz babcią z tatuażem to nie tylko TY jedna. Sporo naszych zanjomych ma tatuaże - także to będzie chyba zupełnie normalna sprawa .
napisał/a: indiend 2006-08-13 19:01
[img]http://C:\Documents%20and%20Settings\kasia\Pulpit\S5001440.JPG[/img]

[ Dodano: 2006-08-13, 19:02 ]
ehhh nie umiem wkleic fotki:/ pomozcie mi:(