
Wokół siarczanów, parabenów i silikonów przez lata narosło wiele mitów. Z pewnością wiele z Was słyszało same niepochlebne opinie na ich temat. Okazuje się, że większość z nich to po prostu nieprawda.
Po pierwsze - prawo kosmetyczne w Europie jest bardzo surowe i wszystkie substancje, co do których bezpieczeństwa istnieją wątpliwości, są natychmiast poddawane rygorystycznej ocenie toksykologicznej.
W mediach można znaleźć mnóstwo doniesień na temat parabenów, silikonów i siarczanów. Nic dziwnego, że to wszystko wzbudza niepokój u części z nas. Co więcej, wiele marek woli się do nich dostosować, przygotowując produkty spełniające nasze wymagania, niż zwalczać nieprawdziwe opinie. Należy pamiętać, że gdyby takie szkodliwe składniki znalazły się w jakimś kosmetyku, nie mógłby być dopuszczony do sprzedaży.
Każda substancja w pewnych warunkach stosowania i w określonym stężeniu, może działać szkodliwie. Pojęcie „substancja szkodliwa” najczęściej jest rozumiane przez nas jako „substancja w produkcie, który może mi zaszkodzić”. Jednak dla chemika to pojęcie oznacza coś zupełnie innego – że dana substancja jest niebezpieczna tylko w stanie czystym, nierozcieńczonym, w stężeniu 100 proc. lub bliskim tej wartości. Jedynie wtedy może stanowić ryzyko dla zdrowia lub środowiska.
Jest bardzo wiele składników kosmetyków, które klasyfikowane są jako substancje niebezpieczne. np. alfahydroksykwasy stosowane w peelingach chemicznych. Poprawiają stan skóry, ale nakładane w postaci nierozcieńczonej lub na zbyt długi czas, mogą poważnie ją uszkodzić. Inny przykład, wodorotlenek sodowy, to w postaci nierozcieńczonej substancja żrąca. Ale stosowany w niewielkich ilościach w kosmetykach, jako regulator pH, nie ma takiego działania. Każda substancja zawarta w kosmetyku jest stosowana w odpowiednim stężeniu, bezpiecznym dla zdrowia i skóry.
Wszystkie legalnie wprowadzone do obrotu kosmetyki są bezpieczne. Ale określenie „w 100 proc. bezpieczny” często jest rozumiane jako „bezpieczny dla 100 proc. populacji”. Takiej gwarancji oczywiście nie ma. Zawsze może znaleźć się osoba, która jest uczulona na jakiś składnik preparatu i wystąpi u niej działanie niepożądane. Najłatwiej zrozumieć to na przykładzie produktów spożywczych: nie każdy może pić mleko, jeść czekoladę, truskawki czy orzeszki ziemne.
Każdy kosmetyk wprowadzany do obrotu musi być bezpieczny. Ekokosmetyki nie są mniej lub bardziej bezpieczne, nie wywołują więcej lub mniej alergii. Jeżeli kosmetyk jest „eko” to oznacza, że ktoś dokładnie przeanalizował jego wpływ na środowisko, biodegradowalność składników, opakowania, ilość surowców zużytych na opakowanie i inne kwestie środowiskowe. Są to aspekty niezależne od właściwości uczulających czy trwałości produktu.
Czym tak naprawdę są siarczany, parabeny i silikony?
Siarczany - w kosmetykach stosowany jest SLES (w chemii gospodarczej – SLS). Działanie drażniące ma tylko w czystej postaci, w kosmetykach jest rozcieńczony i połączony z innymi składnikami, a przez to łagodny dla skóry. Siarczanami są również sole magnezowe i alkanoloamoniowe. Żadne publikacje naukowe nie potwierdzają ich rakotwórczego działania, o którym można przeczytać w internecie.
Silikony - to również związki bezpieczne dla zdrowia ludzi, natomiast niektóre z nich są dość trudno biodegradowalne. Dlatego możliwe, że ze względu na troskę o środowisko, w przyszłości zostaną wprowadzone ograniczenia co do ich stosowania. Należy jednak pamiętać, że silikony w kosmetykach to związki cenne i bardzo trudne do zastąpienia: ułatwiają rozprowadzanie produktu, likwidują wrażenie tłustej warstwy, a w przypadku preparatów do włosów wzmacniają ich połysk i ułatwiają rozczesywanie.
Na podstawie tekstu Małgorzaty Nawrockiej-Wudarczyk/Uroda
rozmowa z Ewą Starzyk, Dyrektor ds. Naukowych i Legislacyjnych Polskiego Związku Przemysłu Kosmetycznego
WYPOWIEDZ SIĘ!