Ogolone jest piękne?

Chodzi o owłosienie łonowe - z jednej strony, trendy wyznaczają woskowane do zera gwiazdy porno, z drugiej, mężczyźni marzą o dojrzałych kobietach…
/ 02.11.2009 07:59
Chodzi o owłosienie łonowe - z jednej strony, trendy wyznaczają woskowane do zera gwiazdy porno, z drugiej, mężczyźni marzą o dojrzałych kobietach…

Przypomina mi się legendarny film „Supervixen” Russa Meyera, który w latach 60-tych zasłynął z odważnego pokazywania olbrzymich biustów - skaczących, biegających, kołyszących się na wietrze. Kobiety Meyera były totalnymi seksbombami z tym mlecznym wyposażeniem, talią osy i biodrami Moniki Bellucci. Problem był dla mnie z nimi jeden - w wersji nagiej trudno było nie mieć dreszczów na widok zarośli od pępka w dół. Na dzisiejsze czasy, prawie niezależnie od gustu, po prostu niedopuszczalne.
Zgadzamy się więc ogólnie wszyscy, że żywopłot przycinać trzeba i nawet mężczyznom to wychodzi na dobre, testosteronu nie zabijając. Jest jednak wielka różnica między przycięciem, podgoleniem a totalnym ogołoceniem. To ostatnie jest niewątpliwe obowiązkiem każdej pracownicy przemysłu erotycznego, ale nie każdemu mężczyźnie wydaje się tak seksowne, jak z powodzenia pornografii mogłoby wynikać. Brak owłosienia łonowego to bowiem atrybut nastolatki, a nie dojrzałej kobiety, zaś wielu woli współżyć na co dzień z tymi drugimi.

Ogolone jest piękne?

Również kobiety mają często problem z całkowitą gładkością, która wymaga większej dozy wysiłków oraz wydaje się czasem nienaturalna. Z medycznego punktu widzenia, włosy w partiach intymnych są też fizyczną zaporą przed infekcjami, więc niekoniecznie brazylijskie woskowanie wychodzi nam na zdrowie.

Ogólnie chyba warto jest jednak choć raz spróbować - dla siebie, dla niego, dla was. Zdarza się i tak, że mężczyzna od widoku pt. „kawa na ławę” dostaje amoku radości. Jak więc zadziała na plus, to można przez jakiś czas, zwłaszcza latem, zabawić się w gorącą tancerkę samby i odkryć przed nim ziemie niewidziane; jeśli nie wypali, w kilka dni można wrócić do ulubionej „fryzury”. Byleby to nie było afro, wychodzące spod stroju kąpielowego pęczkami…

Agata Chabierska