Kiedyś lubiłam mieć wyprostowane włosy i używałam do tego prostownicy. Ale odkąd moja fryzjerka zakręciła mi piękne loki i na dodatek proste na końcach prostownicą właśnie, wykorzystuję ją głównie do kręcenia, a nie do prostowania pojedynczych pasm.
Aby taki ‚zabieg‘ przebiegł sprawnie, a efekt był prawie taki jak od fryzjerki, trzeba umiejętnie dobrać sprzęt.
Przetestowałam kilka takich urządzeń, zanim trafiłam na prostownicę marki Philips. I choć na pierwszy rzut oka wydawała mi się podobna do innych okazała się najlepsza. Dlaczego?
Prostownica Philips Moisture Protect HP8372/00:
fot. materiały prasowe Philips
- Potrafi automatycznie dostosować temperaturę płytek prostujących za sprawą unikalnej technologii Moisture Protect, czyli czujnika, który sprawdza włosy 30 razy na sekundę i dzięki temu chroni włosy przed przegrzaniem i wysuszeniem;
- Posiada 3 cyfrowe ustawienia temperatury (200/175/150°C) współpracujące z czujnikiem, które umożliwiają stylizowanie włosów w najlepszej dla nich temperaturze;
- Ma wysoką moc grzałki, dlatego stylizacja jest szybka, bo do wyprostowania lub zakręcenia włosów wystarczy mniej pociągnięć urządzeniem na tym samym paśmie włosów;
- Jej płytki są ruchome, zmieniają położenie, aby dostosować nacisk na włosy, co chroni strukturę włosów przed uszkodzeniem i złamaniem;
- Zapobiega elektryzowaniu się włosów za sprawą ujemnie naładowanych jonów;
- Szybko się nagrzewa – wystarczy tylko 15 sekund od włączenia, aby była gotowa do pracy!
Podsumowanie testu:
Prostownica Philips Moisture Protect świetnie nadaje się zarówno do prostowania jak i kręcenia fajnych loków – w moim przypadku prostych na końcach. Jej dość długa płytka i opływowy kształt w kilka minut pomagają wyczarować piękną fryzurę zapobiegając jednocześnie elektryzowaniu się i uszkodzeniu włosów. Gorąco polecam!
Więcej na temat stylizacji włosów:
3 nowe modele szczotki Tangle Teezer
Ten gadżet wyczaruje hollywoodzkie fale
Poznaj markę Davines