„W życiu nie widziałem kogoś tak bardzo okaleczonego” – mówi lekarz, który próbował uratować obrzezaną dziewczynkę. 10-latka po „zabiegu” okaleczenia narządów płciowych, wykrwawiła się i zmarła. Rodzice ofiary nie winią nikogo, a ojciec dziewczynki wręcz tłumaczy ten okrutny proceder, mówiąc, że to część kultury Somalii.
Jak wygląda zabieg obrzezania?
Deeqa Dahir Nuur miała zaledwie 10 lat. Została zabrana przez rodziców na zabieg rytualnego okaleczenia narządów płciowych. Ten okrutny „zabieg” odbył się w somalijskiej wiosce Olol w stanie Galmudug. Zazwyczaj wykonywany jest brzytwą, nożem albo ostrym patykiem. Dziewczynce wycina się łechtaczkę i wargi sromowe mniejsze, następnie zszywa się wargi sromowe większe i zostawia tylko mały otwór na mocz i krew miesiączkową.
Podczas obrzezania 10-latki, znachorka nacięła żyłę dziewczynce. Rodzice przez dwa dni nie byli w stanie powstrzymać krwotoku. W końcu gdy zabrali ją do szpitala, nie udało się jej już uratować. Deeqa wykrwawiła się na śmierć. „W życiu nie widziałem kogoś tak bardzo okaleczonego” – mówił lekarz, który walczył o życie dziewczynki.
Obrzezanie w Somalii – dramatyczne statystyki
W Somalii 98% kobiet padło ofiarą procederu okaleczania narządów płciowych. Tym, które przeżyły „zabieg” i tak grozi zakażenie wirusem HIV i infekcjami. Okaleczone kobiety cierpią na bardziej bolesne miesiączki, gorzej przechodzą inicjację seksualną i poród.
Mówi się, że rzeczywista liczba dziewczynek, które nie przeżyły obrzezania, może być wielokrotnie większa od oficjalnej. O śmierci Deeqi Nuur mówi się głośno, bo zazwyczaj przy śmierci z powodu okaleczenia rodzina ukrywa prawdziwą przyczynę. Zdarza się nawet, że w takim przypadku w ogóle oficjalnie nie zgłasza się zgonu.
Minister stanu do spraw kobiet odwiedził rodzinę w szpitalu, żeby złożyć kondolencje i wyjaśnić, jakie ryzyko i niebezpieczeństwo wiąże się z okaleczaniem narządów płciowych. Rodzice przyznali, że wiedzieli, jakie to może mieć konsekwencje, ale tłumaczyli rozkładając ręce, że „taka już jest ich kultura”. Ojciec dodał, że nie wini nikogo za śmierć córki.
Chociaż w Somalii okaleczanie narządów płciowych jest zabronione konstytucyjnie, mało kto ponosi za ten proceder karę. „Kobieta, która dokonała okaleczenia tej dziewczynki, nie została aresztowana” – mówi jedna z lokalnych aktywistek. „Trudno oszacować liczbę dziewcząt, które w ciągu miesiąca umierają z powodu obrzezania, bo w tutejszej społeczności utrzymuje się ten proceder w tajemnicy. Ale z opowieści, które do nas dochodzą, to mogą być dziesiątki” – dodaje.
Aktywiści od dawna domagają się zaostrzenia przepisów w Somalii, jednak jest to trudne w kraju, w którym rządzą konserwatywni liderzy religijni. Zdaniem UNICEF miliony Afrykańczyków postrzegają obrzezanie kobiet jako obowiązek religijny. Uważa się, że kobiety, które nie przeszły zabiegu wycięcia łechtaczki, są rozwiązłe. Z kolei matki biorące córkę na zabieg, tłumaczą raczej to tym, że tylko obrzezana dziewczynka znajdzie męża.
Afrykańskie aktywistki, zwykle same okaleczone, starają się zmienić podejście w społeczeństwie do tego okrutnego rytuału. A nagłośnienie śmierci 10-latki jest według działaczek szansą, aby obalić mit, że obrzezanie jest bezpiecznym zabiegiem. UNICEF uważa, że zdecydowana większość dziewcząt w Somalii jest okaleczana będąc w wieku od 5 do 10 lat. Zabiegi często wykonywane są przez niewyszkolone położne albo znachorki.
Wiemy, że ta praktyka jest silnie zakorzeniona w tradycji, ale wierzymy, że poprzez edukację, możemy coś zmienić – mówią aktywistki.
źródło: The Guardian, Wysokie Obcasy
Czytaj też:Zostanie okrzyknięta świętą, bo nie zdecydowała się na aborcję wiedząc, że ma nowotwór. Zmarła krótko po porodzie„Leżał na niej i, przytrzymując, próbował zgwałcić”. Dlaczego zaatakowanej kobiecie nikt nie chciał pomóc?