Z dnia na dzień odnotowuje się coraz więcej przypadków zakażeń koronawirusem, ale mimo to nie tracimy nadziei. Chociaż pandemia postępuje w zastraszającym tempie, naukowcy ciągle prowadzą badania nad tajemniczym wirusem z Wuhan.
Wiemy już o nowych objawach koronawirusa, o tym, że dzieci mogą go przenosić bezobjawowo, a także że grupa krwi ma wpływ na podatność na zakażenie. Naukowcy jednak nie poprzestają na tych odkryciach - powstają pierwsze szczepionki, które już podaje się ochotnikom.
Według chińskiego koncernu farmaceutycznego National Biotec Group kluczową rolę w tworzeniu lekarstw i szczepionek przeciw koronawirusowi może mieć... krew ozdrowieńców, czyli osób, u których objawy zakażenia minęły. O co chodzi?
Osocze wyzdrowiałych może leczyć koronawirusa
...a nawet nie osocze, co obecne w nim przeciwciała, które pojawiają się w krwi każdej osoby po pokonaniu wirusa. Jak się okazuje, koronawirus wcale nie jest wyjątkiem. Osoba, która już raz przeszła zakażenie, nie powinna zachorować ponownie - przynajmniej nie przez ten sam szczep wirusa.
Przeciwciała obecne w krwi ozdrowieńców mogą być bardzo skutecznym środkiem w walce z koronawirusem. Jak mówi koncern, zostały już przeprowadzone bardzo dokładne testy dotyczące bezpieczeństwa biologicznego takiej terapii. Na szczęście, rezultaty były pozytywne.
Eksperymentalna terapia osoczem to nie jest odległa przyszłość. Osocze wykorzystane w leczeniu osób chorych na koronawirusa zostało stworzone na bazie osocza wypełnionego przeciwciałami pobranymi od wcześniej wyleczonych pacjentów.
Pierwsi ochotnicy są już leczeni w ten sposób i póki co rokowania są bardzo dobre. U leczonych osób po 12-24 godzinach znacznie zmniejszyły się markery wskazujące na stan zapalny. Zwiększyła się za to liczba limfocytów, które odpowiadają za likwidowanie patogenów. Krew leczonych jest też mocniej nasycona tlenem - co oznacza ustępowanie dolegliwości oddechowych.
To też może cię zainteresować: