Nie wiadomo, na co dokładnie chcieli zapolować kłusownicy, którzy weszli w nocy z niedzieli na poniedziałek do rezerwatu Sibuya w Republice Południowej Afryki, wiadomo jednak, że przynajmniej dwóch z nich nie wróciło do domu. Trwa dochodzenie.
Zginęli, polując na nosorożce?
W poniedziałek rano pracowników parku i towarzyszącego im psa zaniepokoiły odgłosy lwów. W ich pobliżu znaleziono ludzkie szczątki wraz z zapasami wody i jedzenia, karabinem, a także narzędziami: przecinakami do drutu, rękawiczkami i siekierą.
Specjaliści są zdania, że lwy zabiły i zjadły dwóch kłusowników, chociaż ich liczba jest tylko przypuszczeniem opartym na ilości przedmiotów pozostawionych przy ciałach. Policja patroluje rezerwat, trwa dochodzenie.
Niewiele z nich zostało. Byli to kłusownicy, na co wskazuje znaleziona przy nich siekiera, której używa się do usuwania rogów
– relacjonował Nick Fox, właściciel rezerwatu.
Nie wiadomo, co miało paść łupem kłusowników, ale najprawdopodobniej były to kły nosorożców, na które popyt jest szczególnie duży w Wietnamie i Chinach. Tam uważa się je za… afrodyzjak. Jak podaje BBC, w ciągu ostatniej dekady na terenie RPA zabito 7,000 nosorożców.
Polecamy:
Pięciolatek na wózku sprzątał z mamą Tatry. Turyści oddawali im swoje śmieci
Chciała przekłuć 7-latce język
Źródło: wyborcza.pl