„Miałam męża i dzieci, ale gdy wróciła moja pierwsza miłość, bez wahania odeszłam. To najlepsza decyzja mojego życia”

Para zakochanych ludzi fot. Fotolia
Od snów do czynów. O tym, że stara miłość nie rdzewieje pisze do nas czytelniczka. Przeczytajcie jej wciągającą historię
/ 22.01.2021 09:41
Para zakochanych ludzi fot. Fotolia

Stara miłość naprawdę nie rdzewieje ;) Przeczytałam opowieść o znajomym z lekcji angielskiego. Przyznam, że bardzo mnie zasmuciła, patrząc z perspektywy mojej historii.

Pana G. poznałam jak miałam 10 lat, daleko od mojego rodzimego miasta, na wsi u mojej babci. Byliśmy jeszcze dziećmi, ale już wtedy mi dokuczał. Jeździłam tam mniej więcej trzy razy na rok. Ja byłam z tych, które lubiły zaszaleć, nastoletni pierwszy papieros, pierwsze piwo na polanie. On był z tych, którzy zawsze prawili morały. Ale nie przeszkadzało mi to. To wręcz mnie do niego przyciągnęło jak magnes. Zakochałam się po uszy. Ale nigdy nie mogłam się przełamać, by coś powiedzieć lub zrobić.

Do babci przestałam jeździć. Poznałam chłopaka, zaszłam w jedną ciążę, potem w drugą. Byliśmy ogólnie szczęśliwi, chociaż też nie do końca. Mi ciągle czegoś brakowało. Pewnego dnia Pan G. przyśnił mi się bardzo wyraźnie. To jeden z takich snów, które pamięta się już przez całe życie.
Miałam Pana G. na Facebooku. Pierwsze, co zrobiłam po przebudzeniu, to napisałam do niego. Zaczęliśmy rozmawiać, dzień w dzień. Cały czas. Tak się dowiedziałam, że on też był we mnie zakochany, też bał się zrobić pierwszy krok. Ostatni raz widzieliśmy się 8 lat temu. Uczucie wróciło niemalże od razu. Kontakty z ojcem dzieci popsuły się już całkowicie i po prostu pewnego dnia odeszłam.

Pan G. przebył 400 km i przyjechał do mnie i jedyne co mogę powiedzieć, to właśnie to, że stara miłość nie rdzewieje. Mimo że jestem już starsza, jestem matką, to uczucie motylków w brzuchu... Tego uczucia, które jest niepowtarzalne przy nim zawsze mi towarzyszy. Jakimś cudem, dyrektor pewnej dużej firmy zaproponował mu pracę na bardzo dobrym stanowisku. Mieszkamy razem i jesteśmy przeszczęśliwi.

Chcesz podzielić się z innymi swoją historią? Napisz na redakcja@polki.pl.

Więcej listów do redakcji:„W wieku 16 lat oddałam córkę do adopcji. Teraz uratowałam życie wnuczce, która była ciężko chora”„Mój narzeczony pochodził z majętnej rodziny z koneksjami, a ja nie śmierdziałam groszem. To nie mogło się uda攄W wieku 45 lat zostanę po raz drugi mamą i po raz pierwszy babcią. Nie planowałam tego, ale tak w życiu bywa”

Redakcja poleca

REKLAMA