Domowe pupile
napisał/a:
Wiolla
2006-11-08 09:30
A my mamy rybki w akwarium i 2 koty.. podwórkowe..
Mieliśmy też świnkę morską ..ale w tamty roku przed wigilią zdechła ze starości 8 latek miała. Była cudowna kurcze... w ogrówdeczku ją pochowaliśmy
Mieliśmy też świnkę morską ..ale w tamty roku przed wigilią zdechła ze starości 8 latek miała. Była cudowna kurcze... w ogrówdeczku ją pochowaliśmy
napisał/a:
angelaxxx
2006-11-09 12:07
Ja mam suczkę Sonie taki mały szczurek (tzn. piesek) ma dwa latka.... i tęskni mi się za nią!
napisał/a:
Wiolla
2006-11-10 08:58
ojej... a ja szczurków ..się boję...
napisał/a:
dark_salve
2006-11-15 02:32
Owczarek niemiecki to rozumię, ale tylko długowłosy. A Gandi mi się bardzo ale to bardzo źle kojarzy więc chyba nie chcę go poznawać :P
[ Dodano: 2006-11-15, 02:36 ]
No ja to chyba na niego będę wołać Myszka Miki. A Mikrus to takie dźwiękopodobne do Mikrobus. A czy rzeczywiście trzeba go bronić? ... nie wiem czemu mnie już dwa razy obszczekał... Ale da się psiaka polubić ;)
napisał/a:
atka83
2006-11-15 14:40
Ja też się boje i troszke brzydze
Lecz angelaxxx, chodziło,że jej piesek pewnie wygląda jak taki szczurek ;)
Dobrze myśle???
Lecz angelaxxx, chodziło,że jej piesek pewnie wygląda jak taki szczurek ;)
Dobrze myśle???
napisał/a:
fiona831
2006-11-16 21:38
Mam psa - Manfreda (i tak wszyscy na niego Maniek wołają)
We wrześniu skończył 3 lata. Wzięty ze schroniska w wieku 2 miesięcy. Po dwu dniach w domu prawie nam zdechł - ukryta infekcja schroniskowa :( Na szczęście silny zwierz z niego. A właściwie kundel ;)
We wrześniu skończył 3 lata. Wzięty ze schroniska w wieku 2 miesięcy. Po dwu dniach w domu prawie nam zdechł - ukryta infekcja schroniskowa :( Na szczęście silny zwierz z niego. A właściwie kundel ;)
napisał/a:
atka83
2006-11-16 23:36
hehe Maniek na niego wołacie-fajnie
Oj biedna psina,ale to dobrze,że jest silnym pieskiem i wyszedł z tego..
Oj biedna psina,ale to dobrze,że jest silnym pieskiem i wyszedł z tego..
napisał/a:
fiona831
2006-11-17 07:28
Na szczęście wyszedł !
Weterynarz powiedział, że jak przeżyje trzy dni , to żyć będzie. I żyje - już trzy lata
Weterynarz powiedział, że jak przeżyje trzy dni , to żyć będzie. I żyje - już trzy lata
napisał/a:
atka83
2006-11-17 13:36
No to dobrze,ze z psiurkiem jest już wszystko
napisał/a:
Kasia248
2007-01-29 12:50
Dotarłam tutaj i postanowiłam pokazać mojego Ramzesika
napisał/a:
Patka2
2007-01-29 14:47
jak zrobie zdjęcia mojemu psiakowi to też wkleje, ja mam u mamy boksera którego dostałam na 19 urodziy jest cudowny.
napisał/a:
Belay
2007-01-30 14:01
Kiedy wprowadziłam się do J., mieszkała z Nim, piękna Sunia - bernardynka - jedyny pies w moim życiu, którego tak bardzo kochałam.
Pieszczoszka jakich mało, 70 kg czystej miłości, cygański pies, który cieszył się na widok każdego gościa w naszym domu i na spacery chodził ze wszystkimi. Sunia jest łagodnym psiakiem, choć nieco większych rozmiarów :) - żadnego innego psa, nigdy nie będę tak bardzo kochała. Musieliśmy ją oddać, gdyż nie znosi samotności. Ze złości załatwiała się w mieszkaniu, a była zbyt duża by się tego oduczyć. Oddaliśmy ją na wieś, w dobre ręce. Jest wśród zwierząt i dzieci, które uwielbia.
Długo zastanawialiśmy się, jakie zwierzę wypełni pustkę, która po niej została. Nic nie przychodziło nam do głowy, ale rozglądałam się za papugami. No i klamka zapadła, gdy zmarł dziadek, a babcia postanowiła wyjechać. Dostaliśmy w spadku papugę - Nimfę Kamę. Jak się okazało, Kama była samcem - od zawsze mi podpadało, że śpiewa wyjątkowo dobrze jak na samicę ;) - czułam, że to nie może być Kama, a mężczyzna.
Niesamowity dzikus i spaczone zwierzątko. Jadł tylko, gdy babcia do Niego mówiła oraz nie wychodził z klatki, gdyż podobno nie umiał do niej wrócić oraz dziobał każdego kto zbliżył się do klatki. Po tygodniu mieszkania pod naszym dachem, papug już tylko dziobał ;)
Jakiś czas później, kupiliśmy dla niego samiczkę Nimfę imieniem Sisi - bardzo oswojoną, która szybko się u nas zadomowiła i w przeciwieństwie do Franka (przecież facet nie mógł dłużej znosić imienia Kama), dawała się głaskać i brać na ręce.
Z każdym dniem, obserwowaliśmy jak zainteresowanie ptaszków partnerem rośnie, aż w końcu doczekaliśmy się rozwoju miłości (wiosną planujemy powiększenie rodzinki). Cudownie było patrzeć na dwa ptaszki, które tuptają sobie po podłodze, zwiedzają kąty, poprawiają sobie nawzajem piórka i po prostu za sobą przepadają...
Zauroczona, postanowiłam rozglądać się dalej i... zakochałam się od pierwszego wejrzenia. W grudniu przywieźliśmy do domu, Czarusia - aleksandrettę obrożną. Niesamowitego łobuza, śpiewaka i łasucha na orzeszki ziemne (których notabene nie wolno mu za dużo podawać). Uwielbia przesiadywać na drzwiach do pokoju i obgryzać nam ścianę tuż nad wejściem do pokoju. Oprócz tego, nie lubi ciemnych pomieszczeń, więc gdy tylko lata po pokoju, pędzi do światła. Jest bardzo towarzyski i łagodny, choć niestety... dzikus z niego :)
Pieszczoszka jakich mało, 70 kg czystej miłości, cygański pies, który cieszył się na widok każdego gościa w naszym domu i na spacery chodził ze wszystkimi. Sunia jest łagodnym psiakiem, choć nieco większych rozmiarów :) - żadnego innego psa, nigdy nie będę tak bardzo kochała. Musieliśmy ją oddać, gdyż nie znosi samotności. Ze złości załatwiała się w mieszkaniu, a była zbyt duża by się tego oduczyć. Oddaliśmy ją na wieś, w dobre ręce. Jest wśród zwierząt i dzieci, które uwielbia.
Długo zastanawialiśmy się, jakie zwierzę wypełni pustkę, która po niej została. Nic nie przychodziło nam do głowy, ale rozglądałam się za papugami. No i klamka zapadła, gdy zmarł dziadek, a babcia postanowiła wyjechać. Dostaliśmy w spadku papugę - Nimfę Kamę. Jak się okazało, Kama była samcem - od zawsze mi podpadało, że śpiewa wyjątkowo dobrze jak na samicę ;) - czułam, że to nie może być Kama, a mężczyzna.
Niesamowity dzikus i spaczone zwierzątko. Jadł tylko, gdy babcia do Niego mówiła oraz nie wychodził z klatki, gdyż podobno nie umiał do niej wrócić oraz dziobał każdego kto zbliżył się do klatki. Po tygodniu mieszkania pod naszym dachem, papug już tylko dziobał ;)
Jakiś czas później, kupiliśmy dla niego samiczkę Nimfę imieniem Sisi - bardzo oswojoną, która szybko się u nas zadomowiła i w przeciwieństwie do Franka (przecież facet nie mógł dłużej znosić imienia Kama), dawała się głaskać i brać na ręce.
Z każdym dniem, obserwowaliśmy jak zainteresowanie ptaszków partnerem rośnie, aż w końcu doczekaliśmy się rozwoju miłości (wiosną planujemy powiększenie rodzinki). Cudownie było patrzeć na dwa ptaszki, które tuptają sobie po podłodze, zwiedzają kąty, poprawiają sobie nawzajem piórka i po prostu za sobą przepadają...
Zauroczona, postanowiłam rozglądać się dalej i... zakochałam się od pierwszego wejrzenia. W grudniu przywieźliśmy do domu, Czarusia - aleksandrettę obrożną. Niesamowitego łobuza, śpiewaka i łasucha na orzeszki ziemne (których notabene nie wolno mu za dużo podawać). Uwielbia przesiadywać na drzwiach do pokoju i obgryzać nam ścianę tuż nad wejściem do pokoju. Oprócz tego, nie lubi ciemnych pomieszczeń, więc gdy tylko lata po pokoju, pędzi do światła. Jest bardzo towarzyski i łagodny, choć niestety... dzikus z niego :)