ładne wnętrze, wnętrze inspiracje, ludzie mieszkają, dom na wsi, dom na wakacje fot. Joanna Siedlar

Wiejska posiadłość na wakacje

W letniej posiadłości spotykają się trzypokoleniowa rodzina i liczni goście. Sielankowe widoki i spokój przyrody wyciszają.
/ 10.07.2012 16:13
ładne wnętrze, wnętrze inspiracje, ludzie mieszkają, dom na wsi, dom na wakacje fot. Joanna Siedlar
Gospodarstwo ma lat 80. Obecni właściciele zobaczyli je po raz pierwszy 18 lat temu. Irena do dziś pamięta okoliczności tego wydarzenia. – Razem z córką Kasią i jej mężem Jakubem pojechaliśmy na Mazury zobaczyć i może kupić jakąś działkę. Niestety, większość działek miała po 1000 metrów kwadratowych i wszystkie były położone jedna obok drugiej. – To miały być całe osiedla domków letniskowych – dodaje Katarzyna – a my szukaliśmy odosobnienia. Wtedy dowiedzieliśmy się, że we wsi Jeziorowskie, blisko letniej siedziby naszych znajomych, jest do sprzedania stare gospodarstwo. Kiedy usiedliśmy na ganku, już wiedzieliśmy, że to jest to.

Na gospodarstwo składały się dom, obora i stodoła, do tego staw i sad owocowy. Wszystko usytuowane na wzniesieniu, które schodzi łagodnie w dół, ku brzegom jeziora. W sumie to ponad 14 hektarów! – Gospodarze chcieli się wyprowadzić do pobliskiego Ełku – wspomina Irena. – Na początku przez pewien czas pomieszkiwaliśmy razem, i to w dosyć spartańskich warunkach. Kiedy tylko poprzedni właściciele na dobre się wyprowadzili, zaczęliśmy remontować stary dom i urządzać go na nowo. Ale z szacunkiem do tego, co zastaliśmy, nie wprowadzając zbyt wielu zmian, by nie stracić nastroju "wakacji na wsi". Znajomymi, którzy doradzili zakup, byli reżyser Janusz Majewski, jego żona Zofia Nasierowska i syn Paweł. Oni już znali niezwykły krajobraz Mazur Garbatych, uważanych za jeden z najpiękniejszych regionów Polski. Krajobraz jest tu morenowy, czyli wyjątkowo malowniczy: pagórki, wijące się ścieżki, a między nimi niezbyt duże, zazwyczaj wydłużone w kształcie jeziora. Poza tym spokój, cisza, małe wioski i niewiele dróg. Nic dziwnego, że okolica zauroczyła nie tylko rodzinę Ireny i Katarzyny, i nie tylko Majewskich, którzy także kupili tu dom.

Inne pobliskie gospodarstwa również powoli przechodziły w ręce nowych właścicieli. Niedaleko zamieszkała na przykład znana warszawska malarka Alicja Wahl. Wszyscy remontowali lub budowali od nowa domy w stylu "lokalnym". Na podobnych zasadach w sąsiedztwie powstał kameralny hotel spa Siedlisko Morena. Na szczęście nikt tutaj nie ma pomysłów na budowanie hałaśliwych "turystycznych atrakcji". Wszyscy cenią sobie odpoczynek w ciszy, leniwe popołudnia pod jabłonką, ewentualnie pływanie kajakiem lub łódką (jeziora objęte są strefą ciszy).

To miejsce idealne dla zestresowanych mieszczuchów. – Odkąd pamiętam, zawsze było u nas pełno ludzi. Rodzina, znajomi i znajomi znajomych. Sąsiedzi i przyjaciele sąsiadów. Latem urządzaliśmy przyjęcia pod gołym niebem, zimą spędzaliśmy tu Boże Narodzenie. Kilka scen filmowych też tu nakręcono, z uwagi na bliskie relacje z Majewskimi – wspomina Irena. Kupili siedlisko, kiedy urodził się Antek, pierwszy wnuk Ireny, syn jej córki Katarzyny. Prace remontowe przy starym domu rozpoczęły się, gdy chłopiec miał około roku. – Gdzieś w szufladzie mam jeszcze fotografię, na której Antek stoi na podwórzu oparty o łopatę. To był symboliczny początek robót – śmieje się Irena. Dziś wnuków jest już czwórka. W miarę jak rodzina się powiększała, mazurska chata stawała się za ciasna. Dlatego dwa lata temu na miejscu starej obory – której "niestety nie udało się uratować" – stanął nowy budynek. Pomysł był taki, aby urządzić w nim nowe sypialnie, kuchnię, jadalnię. Duże, przestronne, z wyjściem wprost na podwórze. Żeby wreszcie wystarczyło miejsca dla wszystkich.

Ale jeszcze na etapie planowania nowej inwestycji zrodził się kolejny pomysł. A gdyby tak wygospodarować dodatkową przestrzeń na pokoje do wynajęcia? Urządzić coś w rodzaju małego pensjonatu. Plany zaczęły ewoluować i w końcu, po wschodniej stronie podwórza, stanął budynek, w którym jedną trzecią zajmują apartamenty prywatne rodziny, a pozostałą przestrzeń – salon z jadalnią na dole oraz dziesięć pokoi do wynajęcia na górze. Inspiracją dla bryły budynku była... zburzona obora.

– Chcieliśmy zachować klimat wiejskiego gospodarstwa. Wiele inspiracji znaleźliśmy w książkach o tradycyjnym budownictwie Mazur. Lokalni architekci również byli dla nas wielkim wsparciem. Wnętrza nowego domu są komfortowe, dopracowane w szczegółach. Pokoje z nowoczesnymi łazienkami i wygodnymi łóżkami. Na każdym stoliku bukiecik lawendy – to dyskretne nawiązanie do nowej nazwy posiadłości: Lawendowo.

Główną autorką wystroju wnętrz jest Katarzyna. Skąd u niej ten smak, ta dbałość o detal i umiejętność zgrania kolorów, form i faktur? Wyjaśnienie zagadki nie jest trudne. Katarzyna, choć z zawodu prawniczka, już wcześniej interesowała się urządzaniem i dekorowaniem wnętrz. W Warszawie współtworzyła słynny sklep z meblami dla dzieci Niebieskie Migdały. Teraz, w Lawendowie, znowu miała pole do popisu. Wiele mebli zamówiła specjalnie dla tego miejsca albo wyszukała w sklepach z antykami, niektóre dodatki sprowadziła z firmy Decolor, kanapy i fotele kupiła w IKEA. Chętnie też korzystała z usług lokalnych rzemieślników. – Chciałam uniknąć typowo rustykalnego charakteru wnętrza, gdzie królują skóry dzików. Miało być jasno, przytulnie i przestronnie. Uniwersalnie. Żeby każdy, kto tu wejdzie, natychmiast poczuł się dobrze – opowiada Katarzyna.

Kto chce, ten leniuchuje cały dzień w hamaku. A komu potrzeba więcej rozrywek, może popływać kajakiem lub łódką, pojeździć na rowerze albo quadzie, pograć w bule. Spacery z kijkami lub bez nich – to oczywiście żelazny punkt programu. Wokół nie brak lasów, łąk i polnych dróg. Niektórzy goście korzystają z krytego basenu, spa i kortów tenisowych w Siedlisku Morena. Dzieci mają swój plac zabaw i piaszczystą plażę. Dorośli chętnie spędzają popołudnia na tarasie przed domem, a wieczory przy kominku w salonie.

Na wielkich kanapach można pogadać, napić się dobrego wina albo kawy. No i poczytać książki, bo na miejscu jest mała biblioteka. W Lawendowie goście bywają o każdej porze roku. Najchętniej przyjeżdżają rodziny, grupy przyjaciół lub małe zespoły firmowe. Wynajmują cały obiekt dla siebie i czują się naprawdę jak u siebie. Śniadania i obiadokolacje przygotowuje Wiesia, która już tyle lat pracuje w tym domu, że wszyscy traktują ją jak członka rodziny. Wiesia znakomicie gotuje. Spróbujcie tylko jej szarlotki, a wrócicie tu na pewno! (Początkowo w ofercie dla gości miały być tylko śniadania. Ale ta koncepcja szybko upadła). Antek właśnie zdał maturę i wybiera się na studia. Na archeologię. Ale tak jak cała rodzina nadal lubi odwiedzać Jeziorowskie. A Katarzyna i Irena już planują kolejną przebudowę. Tym razem mają zamiar zrewitalizować drewniany budynek gospodarczy. Będzie tam można pograć w bilard, karty, gry planszowe. Może powstanie też sauna i pokój do masażu? Dobrych pomysłów nigdy dość!

Zobacz wnętrze tej posiadłości - dużo zdjęć!